ROZMOWA z JUSTYNĄ KOWALCZYK
- Jestem przede wszystkim bardzo zmęczona.
Mówiła Pani jeszcze przed igrzyskami, że to może być najtrudniejszy bieg. Debiut w Vancouver za Panią, spadnie teraz napięcie?
- Nie, każdy bieg na igrzyskach to są ogromne emocje.
Jeszcze na 7. kilometrze była Pani na medalowej pozycji...
- Wiem o tym, przegrałam bieg na ostatnich dwóch kilometrach.
Zabrakło trochę sił?
- Po prostu rywalki pobiegły szybciej. Powiem szczerze, że przed biegiem obawiałam się, iż na tej oblodzonej trasie mogę nie wejść do czołowej dziesiątki. Jestem piąta, więc mam prawo być usatysfakcjonowana, tym bardziej, że do medalu zabrakło niewiele. Ale z drugiej strony na igrzyskach walczy się nie o miejsca, ale o medale. A skoro nie mam medalu, to nie można być w pełni usatysfakcjonowanym.
Pierwsza trójka w tym biegu jest dla Pani zaskoczeniem?
- Żadnym, wiedziałam, że Kalla, Smigun, Bjoergen będą na trasach w Whistler bardzo mocne.
Smigun i Bjoergen przyczaiły się przed igrzyskami, odpuściły kilka zawodów o Puchar Świata. Dzisiaj były na podium.
- Każdy robi swoją pracę, nie wiem co robiły latem, co robiły 20 lat temu, jak potem trenowały. Każdy ma swoje metody treningowe. Wiem, że tutaj każda z nas chciała wygrać. Nie mnie oceniać czyjąś pracę.
Można jednak chyba powiedzieć, że ich sposób przygotowania do igrzysk okazał się słuszny.
- Są medale, to okazał się trafny.
Jaka była dzisiaj trasa?
- Była najlepiej przygotowana od czasu, gdy trenuję w Whistler. W ostatnich dniach było bardzo miękko, niebezpieczne, były protesty zawodniczek. Dzisiaj było fajnie.
Narty dobrze niosły?
- Narty były bez zarzutu. Gdyby były źle posmarowane, to nie dojechałabym nawet do mety.
Petra Majdić nie wystartowała, czy to niespodzianka?
- Nie, ona szykuje się na inne dystanse.
Podobno rozważaliście rezygnację z Pani występu w dzisiejszym biegu?
- Ja dałam taki sygnał trenerowi. Wolałam nie startować, gdyby trasa była bardzo zlodzona. Byłoby niebezpiecznie, moje zdrowie jest dla mnie najważniejsze.
A kiedy zapadła decyzja, że Pani startuje?
- Po rozgrzewce, musiałam zobaczyć na własne oczy jak wygląda trasa. I uznałam, że mogę startować.
Następna konkurencja to w środę sprint rozgrywany w stylu, który Pani lubi, czyli klasykiem. Jakie ma Pani oczekiwania?
- Żadnych oczekiwań nie mam, chcę się na sto procent zmobilizować, nie popełnić żadnych błędów.
Słyszała Pani doping polskich kibiców?
- Widziałam polskich kibiców. Ale dopingują tutaj nie tylko Polacy, także Norwegowie, Kazachowie, Rosjanie. Do mnie do jednak nie dociera.
Rozmawiał: Andrzej Stanowski, Whistler
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?