Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deflacja z piekła rodem

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. W Polsce powolnie, ale za­uważalnie spadają ceny. Widać to już nie tylko w statystykach publikowanych przez GUS, które często uśredniając rzeczywistość, w istocie ją zafałszowują.

Teraz GUS podał, iż lutowy spadek cen w porównaniu z rokiem 2014 (czyli tzw. deflacja) wyniósł aż 1,6 proc. Tym razem jednak pokrywa się to z naszym codziennym doświadczeniem.

W ciągu ostatnich miesięcy mogliśmy doświadczyć spadku cen nie tylko na stacjach benzynowych. Wystarczyło pójść do sklepu albo na Stary Kleparz, żeby zauważyć zarówno lekki spadek cen mięsa czy nabiału, a nawet – co na tzw. przednówku jest rewelacją – niezmieniające się ceny jarzyn i owoców.

Rosną tylko ceny wódek i papierosów, ale to z racji ekscesów podatkowych, jakich dopuszcza się na tych produktach bez umiaru minister finansów.

W kwestii owej „deflacji” można się jednak nabawić rozdwojenia jaźni. Któż bowiem nie jest zadowolony, jeśli choć trochę taniej może zrobić zakupy tak podstawowe jak jedzenie i benzyna. Tym bardziej że – wbrew klasycznym teoriom ekonomicznym – w Polsce nie idzie to wcale w parze ze zmniejszeniem płac.

Przeciwnie, NBP podaje informacje o cały czas lekko rosnących naszych dochodach i – co ciekawe – stałym wzroście ilości pieniędzy na rynku. Sama wartość naszych indywidualnie zaciągniętych kredytów wzrosła w 2014 roku o 40 mld zł, przy czym wzrost ów tylko w niewielkiej części można wyjaśnić wahaniami kursu złotówki.

Wedle na­uczanych na uniwersytetach zasad ekonomii, jeśli mamy większe dochody, a na rynku jest więcej pieniędzy – to ceny muszą rosnąć. Tyle tylko że, jak się zdaje, współczesna rzeczywistość obaliła już bodaj najważniejsze prawa klasycznej ekonomii.

Jednak w ekonomicznych programach TV oraz na gospodarczych stronach gazet jesteśmy bez przerwy karmieni popularnonaukową propagandą, wedle której deflacja pcha nas w kierunku katastrofy, a rząd i bank centralny nie dość zdecydowanie z nią walczą.

Eksperci i dziennikarze dają nam ciągle za przykład kraje południowej Europy, z nieszczęsną Grecją na czele, w których właśnie spadek cen stał się jednym z sygnałów zwijającej się gospodarki, malejących płac i rosnącego bezrobocia.

Grecy dość bezrefleksyjnie uznali zresztą, że te wszystkie nieszczęścia spadły na nich z winy znienawidzonej tam kanclerz Angeli Merkel, i w związku z tym wybrali sobie właśnie komunistyczny i wojująco antyniemiecki parlament i rząd. Analogicznie i nam ma grozić w efekcie deflacji rosnąca niechęć do zakupów (ponoć w oczekiwaniu na to, że ceny będą jeszcze niższe), spadek popytu na rynku, zapaść biznesu i cała fala przyszłych nieszczęść.

Wedle większości ekonomistów powinniśmy zatem marzyć o powrocie do czasów, w których jedno za­wsze było pewne: że jutro można zapłacić za te same zakupy albo więcej, albo – w najlepszym razie – tyle samo. Ale na pewno nigdy mniej.

Cała ta sytuacja dobitnie pokazuje, z jak dużym dystansem winniśmy traktować publiczne enuncjacje ekspertów, w każdym razie, jeśli dotyczą one ekonomii albo polityki. Na razie faktem jest, że nie całkiem zadowoleni są handlowcy, a zwłaszcza wielkie sieci handlowe, które przeżywają ostre kłopoty, gdyż pobudowały za dużo supermarketów.

Pewien problem mają też ludzie bardzo bogaci, gdyż ciężko im w warunkach deflacji znaleźć dobrą lokatę dla nagromadzonych kapitałów. To prawda. Na tym jednak, że staniały paliwa i żywność, bynajmniej nie cierpi polska gospodarka, która – przeciwnie – staje się w ten sposób w świecie bardziej konkurencyjna.

Świadczy o tym choćby rosnący eksport i malutka, acz rewelacyjna polska nadwyżka eks­portu nad importem. Jeśli więc NBP przepowiada, że ceny będą u nas spadać prawie aż do końca obecnego roku, warto – na przekór ekonomistom – cieszyć się i korzystać z takiej perspektywy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski