Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Delikatesy"

Redakcja
Sklep osiedlowy, nazywany bywa przez uprzejmość i pamięć o czasach minionych "delikatesami".

Potyczki konsumenta

Mimo konkurencji licznych małych sklepików i pobliskiego placu targowego wciąż nieźle prosperuje. Jest bowiem jedynym w okolicy sklepem wielobranżowym. Kolejną zaletą jest częściowa samoobsługa. Dzięki temu starzy bywalcy wiedzą, że po nabiał należy sięgać głęboko, do ostatniego rzędu twarożków czy kefirów; tam bowiem ukrywane są te najświeższe, natomiast z brzegu, w miejscu najłatwiej dostępnym, klientom polecają się produkty z bardzo nieodległą, lub nawet minioną, datą ważności. Ma jednak ten sklep swoje wady.

Najbardziej dokuczliwą jest... nadmiar towaru, tak poupychanego na półkach, że wyciągnięcie czegoś wymaga skomplikowanej operacji logistycznej. Czasem wspomniana operacja kończy się katastrofą, czyli upadkiem wyciąganego produktu - i płaceniem za uszkodzony towar. Zresztą do takiego wypadku może dojść bez świadomego udziału klienta. Sklep jest bowiem szczelnie zastawiony szerokimi regałami i ladami chłodniczymi. Pozostałe skrawki miejsca, czyli teren, gdzie kupujący mają się poruszać i dokonywać wyborów, są tak wąskie, że wystarczy jeden nieostrożny ruch, by zawartość którejś z półek wylądowała na ziemi.

Wspomnianych wyborów należy zaś dokonywać szybko i bez zbędnego namysłu. Zatrzymanie się przy regale jednej osoby uniemożliwia przejście następnym. A ponieważ są tacy dociekliwi klienci, którzy upierają się przy sprawdzeniu ceny i przeczytaniu etykiety, na sklepowych alejkach tworzą się potężne korki. Pod górkę, i to w sensie dosłownym, mają tu osoby niskiego wzrostu. W celu wykorzystania na ekspozycję towarów jak największej powierzchni półki sklepowe sięgają baaardzo wysoko. Toteż niektóre rzeczy dostępne są wyłącznie dla osób postury koszykarzy.

Płacąc kiedyś za stłuczony majonez, który potrąciłam sięgając po musztardę, zapytałam personel, czemu mianowicie tak utrudnia życie klientom, a i sobie dokłada pracy - bo rozsypane szczątki ktoś przecież musi posprzątać. I okazało się, że dyrekcja firmy poleciła, by towar, który sklep oferuje był wystawiony w całości (co ma sens) i w jak największej ilości (co już sensu nie ma).

BARBARA MATOGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski