Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Delikatna i wiotka panna. Za to moc ma torpedy

Grzegorz Tabasz
fot. 123rf
Owoce żurawiny nabierają koloru już pod koniec wakacji. Ale do przełknięcia są zdatne dopiero po pierwszych przymrozkach

Kilka dni temu na torfowiskach Puścizny Wielkiej termometry pokazały 17 stopni poniżej zera. Jeśli przewidywania meteorologów okażą się prawdziwe i ciepło stopi śnieg, nastanie znakomity czas na żurawinowe zbiory. Prawdziwej, europejskiej żurawiny błotnej, a nie amerykańskiego zamiennika.

Dziwna z niej roślina. Mało kto widział ją w naturze, ale pewnie spotkał na aptecznych czy sklepowych półkach. Żurawina to delikatna istota o wiotkich gałązkach spoczywających na ziemi. Bliski krewniak wrzosów i borówek. Rośnie tylko na wiecznie mokrych torfowiskach. Tudzież wilgotnych borach bagiennych. W takich miejscach rzadko która roślina prócz niej daje sobie radę, toteż przytulonej do ziemi krzewince nikt nie zabierze życiodajnego słońca, a konkurencja nie wytrzymuje kwaśnej i nasiąkniętej wodą gleby. Roślina słynie z czerwonych owoców centymetrowej najwyżej średnicy. Nabierają koloru już pod koniec wakacji, ale do przełknięcia są zdatne dopiero po pierwszych przymrozkach. Na Podhalu zbierają ją po solidniejszych mrozach, które skują błota tuż przed pierwszymi śniegami. Owoce zrywają ręcznie, sztuka po sztuce. W pocie czoła, prawie na kolanach, co wymaga olbrzymiej porcji samozaparcia. Jeden owoc za drugim wygrzebywany z gęstego runa mchów i opadłych liści. Rękawice szybko nasiąkają wodą, a palce grabieją od chłodu. Bez pojemnego termosu gorącej herbaty ani rusz.

Zaprawieni w bojach zbieracze trzymają w kieszeniach specjalne chemiczne podgrzewacze. Wszystko dla kwaśnych i cierpkich w smaku owoców. Znakomitych w kuchni i aptece, ale o tym za chwilę. Nazwa podpowiada związki żurawiny z dietą żurawia. Żuraw to okazały ptak, o prawie półtorametrowym wzroście, który rzeczywiście spaceruje po mokradłach. Czyli tam, gdzie może rosnąć żurawina. Problem w tym, iż kalendarz pobytu ptaka w Polsce nie pokrywa się z porą dojrzewania rośliny. Żuraw żurawiny raczej nie skosztuje, gdyż w czasie, gdy owoce są najlepsze do spożycia, jest już daleko na zimowisku. Być może ktoś połączył wiosenną porę kwitnienia żurawiny z czerwonymi czapeczkami, jakie zdobią głowy ptaków. Barwą bardzo przypominają kwiaty filigranowej rośliny.

Skoro o menu mowa, to nie można przeoczyć bardzo ważnego faktu: przecier z żurawin bez żadnych dodatków jest chyba jedynym owocem, który smakowo doskonale komponuje się z daniami mięsnymi. Dziczyzną, baraniną, wieprzowiną, a nawet opiekanymi na grillu oscypkami. Osobiście polecam do świątecznych szynek i kiełbas. Rewelacja! Smakowym walorom dorównują, a może nawet przewyższają, lecznicze właściwości. Sok ze świeżych jagód znakomicie koi uciążliwe zakażenia dróg moczowych. Ciężko go zdobyć, ale apteczne półki pełne są równie skutecznej żurawiny pod wieloma postaciami. Od suszonych jagód po wymyślne kapsułki z owocowymi wyciągami. Z kolei herbatka z liści to znakomity środek przeciwgorączkowy i przeciwbiegunkowy. Złapałeś przeziębienie na żurawinowych zbiorach? Proszę, arcyskuteczne lekarstwo na podorędziu! Ludy mieszkające na Dalekiej Północy dawno temu poznały zalety roślinki. Pewnie z braku wyboru, gdyż w tundrze to jeden z nielicznych dostępnych owoców. Do tego doskonale trzymają się przez całą zimę dzięki dużej zawartości naturalnego kwasu benzoesowego, który perfekcyjnie zabezpiecza zbiory przed zepsuciem. Jagody są bogatym magazynem witaminy C, kwasów organicznych, garbników. Jeśli na monotonnej, mięsnej diecie Eskimosi czy Lapończycy zapadli na szkorbut, garść suszonej żurawiny stawiała delikwenta na nogi.

W Europie z czerwonymi owocami krucho. Żurawina wyginęła razem z osuszonymi torfowiskami i bagnami. Sporo jej na Białorusi i Litwie. U nas ocalała na mokradłach Podlasia i na torfowiskach wokół Nowego Targu. Wyniszczenie jej nie grozi. Zbieraczy coraz mniej, a dziką żurawinę błotną zastępuje z powodzeniem gatunek wielkoowocowej żurawiny z Ameryki Północnej. Smak łudząco podobny. Zawartość leczniczych składników ponoć też. Owoce ze dwa razy większe od naszych. I tu leży główny powód rynkowego sukcesu. Widziałem już odmiany, których owoce wielkością przypominają koktajlowe pomidorki. Nie zdobyłem się na zakup i sprawdzenie, jak nowinka smakuje, gdyż ponad wszystko cenię rodzimą żurawinę błotną. Zresztą to, co kupujemy w sklepie, raczej na pewno będzie przetworami z owoców przybysza zza Wielkiej Wody, bo u nas już tylko nieliczni praktykują późnojesienne wyprawy na błota i mokradła. Trochę szkoda, gdyż jak dla mnie, żurawinowe jagody z torfowisk z okolic Czarnego Dunajca smakiem i aromatem biją amerykańskiego przybysza na głowę.

Na globalizację nie ma mocnych. Prawie całe światowe zbiory żurawiny pochodzą z USA lub z zakładanych po świecie plantacji żurawiny wielkoowocowej. Amerykanie wielce sobie ją cenią. U indiańskich szamanów podpatrzyli przepisy na lecznicze wykorzystanie owoców i liści. Autochtoni stosowali ją jako panaceum na wiele chorób, od gorączki poczynając na leczeniu ran zadanych zatrutymi strzałami kończąc. Wdzięczni Jankesi zasmakowali w żurawinie, po czym tubylców pozbyli się szybko i krwawo. Została po nich tradycja późnojesiennych zbiorów. Współczesna medycyna potwierdziła lecznicze właściwości, co zresztą oddaje długa lista specyfików z żurawiny. Dziką żurawinę wielkoowocową zastąpiły nowe odmiany o jeszcze większych owocach. Zbieraczy wspomagają specjalne kombajny. O, właśnie! We współczesnym świecie nikt już nie bawi się w ręczne zbiory. Ogrodzone rowami plantacje zalewają wodą w porze dojrzewania. Strumienie wody wprawiane w ruch mocnymi pompami odrywają owoce. Dzięki specjalnym komorom powietrznym pływają po powierzchni. Potem maszyna delikatnie odcedza owoce, myje i segreguje. Kilka osób może w ciągu dnia zebrać plony o wadze kilkuset ton. Stąd konkurencyjna cena, wielokrotnie niższa od zbieranych tradycyjnie owoców.

Jeśli pogoda dopisze i czasu starczy, zajrzę na torfowisko. Mam upatrzoną polanę blisko drogi. Daleko od rezerwatu. Pod nogami czerwienią się jagody. Nikt tam nie zagląda. Prócz stad sarenek i wilczej watahy. Nie jestem łakomy. Ze dwa litry owoców, byle tylko starczyło na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Jeśli śnieg nie zejdzie, wygrzebię coś na sklepowych półkach. Byle bez cukru. Wiem, wiem. Złamię zasady, ale zaręczam, iż będzie to ostateczna ostateczność…

Żurawina to delikatna istota o wiotkich gałązkach spoczywających na ziemi. Bliski krewniak wrzosów i borówek. Rośnie tylko na wiecznie mokrych torfowiskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski