– Z pewnością był to mój najlepszy sezon w karierze – mówi łotweski napastnik. – Na Łotwie też miałem dobre rozgrywki, przynajmniej dwa sezony.
W 2009 r. w barwach Metalurgsa Lipawa Rakels wywalczył mistrzostwo swego kraju, rok później z 18 bramkami na koncie został królem strzelców, grając w tej samej drużynie.
– W Polsce, w I lidze też miałem udane sezony, gdy grałem w GKS-ie Katowice – dopowiada zawodnik. – Ale ten miniony muszę bardzo docenić. Przede wszystkim z tego względu, że rozgrywki były dla mnie bardzo równe, nie miałem wahań formy. To się podobało trenerowi.
Najważniejsze dla napastnika są bramki, a Łotysz je zdobywał. Gdyby ktoś przed sezonem powiedział, że osiągnie wynik dwucyfrowy, jeśli chodzi o dokonania strzeleckie, to pewnie by w to nie uwierzył.
– Nie jest łatwo zdobyć 11 goli, na pewno bym w to nie wierzył – przyznaje Łotysz. – Z czasem jednak, gdy trener Podoliński zaczął stawiać na mnie, nabrałem wiary w siebie. Czułem wsparcie szkoleniowca oraz kolegów z zespołu. Wszyscy mówili: możesz dobrze grać.
Rakels zaczynał sezon jako rezerwowy, był trzeci w hierarchii napastników, po Dawidzie Nowaku i Dariuszu Zjawińskim. Z czasem awansował na pierwszą pozcyję. Grał jako wysunięty napastnik, ale też jako skrzydłowy.
– Gram tam, gdzie trener mnie widzi, obojętnie, jaka to jest pozycja – mówi napastnik. – Nie mam w tym względzie preferencji. Jestem atakującym zawodnikiem. Teraz piłka nożna wygląda tak, że wszyscy musimy atakować i bronić.
Rakels jeździł też na mecze reprezentacji, łotewski szkoleniowiec Marians Pahars widział go na skrzydle. To budowało zawodnika.
– Jeszcze przed jesiennym powołaniem do kadry, strzeliłem kilka bramek w lidze i to dodało mi wiary w siebie – mówi zawodnik. – Pewnie, że takie powołanie jeszcze dodało mi sił. Trener Pahars dodał mi pewności. Jak się jest reprezentantem, to i w klubie gra się lepiej, to jest impuls.
Od 10 lat Cracovia nie miała takiego snajpera, który mógłby popisać się dwucyfrowym wynikiem, jeśli chodzi o strzelone bramki na koniec sezonu. Wtedy uczynił to Piotr Bania, który zakończył sezon 2004/2005 z 12 golami.
– Kolejny sezon będzie dla mnie następnym wyzwaniem – mówi Rakels. – Zobaczymy, jak będzie. Zawsze warto iść w górę i trzymać wysoki poziom. Mam nadzieję, że będę grał na tym samym poziomie, a może jeszcze lepiej. Jestem w takim wieku, że powinienem podołać. Mam kilka lat przed sobą, by zrobić jeszcze progres.
Napastnik chce trzymać poziom, ale cały zespół nie chce zejść z drogi, na jaką wszedł w końcówce sezonu. Udanymi występami rozbudził ogromne nadzieje u kibiców. Są wielkie oczekiwania po serii meczów bez porażki.
– Bardzo dobrze, że są nadzieje, mamy potencjał, by na sto procent walczyć o pierwszą ósemkę – mówi zawodnik. – Pokazaliśmy, że jesteśmy mocnym zespołem. Jak zaczniemy przygotowania, każdy będzie o tym myślał.
Czy zawodnik, który ma jeszcze ważny kontrakt przez rok, zostanie na nowy sezon?
– Na razie zostaję – mówi, choć uśmiecha się tajemniczo.
Łotwa grała w eliminacjach ME z Holandią, z Rakelsem w składzie, dlatego trener Zieliński daje mu nieco dłużej odpocząć. Koledzy rozpoczną przygotowania 22 czerwca, a on dostanie jeszcze kilka dni więcej na dłuższy urlop.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?