Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Depresja bramkarza

Jerzy Filipiuk
Książka. "3 sierpnia 2009. Nie spałem. Wszystko wydaje się tracić sens. Trudno jest mi się skoncentrować. Myślę o s.".

Tak napisał w pamiętniku. Sto dni później po południu na stacji paliw wymienił olej w samochodzie. Później udał się na przejazd kolejowy w Eilvese, gdzie jak zwykle o godz. 18.15 miał przejeżdżać, nie zatrzymując się, pociąg pośpieszny do Bremy. Wkrótce świat obiegła wiadomość, że niemiecki bramkarz Robert Enke nie żyje.

4 dni wcześniej odwiedził klinikę psychiatryczną. Żona namawiała go, by zaczął się w niej leczyć z depresji. Nie chciał. "Jestem bramkarzem w reprezentacji. Nie mogę tak po prostu iść do kliniki" - powiedział Teresie. "Robert Enke w swoim życiu na depresję cierpiał dwukrotnie - w roku 2003 oraz 2009. W pozostałym czasie był takim człowiekiem, jakim go odbieraliśmy: ciepłym i serdecznym (...) - pisze autor biografii piłkarza Ronald Reng.

Niemiecki dziennikarz sportowy w przejmujący sposób przedstawia losy swego przyjaciela, odsłania przed nami wiele scen z jego życia, które były praprzyczynami desperackiego kroku 32-latka: presję kibiców i mediów, poczucie winy za błędy i poczucie odpowiedzialności za porażki drużyny, publiczną krytykę ze strony kolegi z Barcelony (obecnie trenera Ajaxu Franka de Boera) po wpuszczeniu trzech goli w pucharowym meczu z III-ligowym FC Noveldy, obrzucenie go zapalniczkami i butelkami przez fanów Fenerbahce, śmierć dwuletniej córeczki Lary i lęk, że jego depresja może być powodem do odebrania mu adoptowanej Leily... Książka uzmysławia nam, jak niewiele wiemy o sportowcach, o których myślimy, że mają już świat u swoich stóp.

"Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk". Autor: Ronald Reng. Wydawnictwo: Sine Qua Non. Liczba stron: 394. Cena: 36,90 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski