Depresja w wielkim mieście

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Jake Gyllenhaal jako Davis
Jake Gyllenhaal jako Davis Fot. archiwum
Jean-Marc Vallée (autor takich kinowych przebojów, jak: oscarowy „Witaj w klubie” czy „Dzika droga”) postanowił opowiedzieć w „Destrukcji” o depresji. Początkowo diagnoza głównego bohatera nie jest jednak oczywista.

Reżyser stroni bowiem od konwencjonalnych, hollywoodzkich chwytów, uciekając od prostych rozwiązań narracyjno-fabularnych. Jego opowieść niepokoi i intryguje, powoli odsłaniając wewnętrzny stan Davisa, który po stracie żony probuje nie tyle ułożyć sobie życie na nowo, ile wrócić do normalności. Powrót wbrew pozorom nie będzie łatwy. A może nawet stanie się niemożliwy? W świecie „Destrukcji” nic nie jest tym, na co wygląda. Miłość okazuje się ułudą. Zaufanie zbudowano na fundamencie kłamstwa. Pod powierzchnią uporządkowanego życia kotłują się bolesne przeżycia.

Depresję trawiącą mężczyznę Jean-Marc Vallée przedstawia jako stan zamknięcia się na świat zewnętrzny. Bohater funkcjonuje w rzeczywistości jedynie iluzorycznie i jak maszyna wpisuje się w schemat społecznych zachowań. Niczym mur odgradza go od innych apatia pobudzająca tkwiące w nim pokłady wyrachowania i... agresji.

Davis bowiem w zaciszu swojego domu demoluje stopniowo jego części. Proces ten rozpoczyna od niegroźnie wyglądającej rozbiórki sprzętów kuchennych, która wznieci w nim ekstremalne pragnienie zniszczenia całego dobytku. Destrukcja, jak sugeruje Jean-Marc Vallée, jest formą przepracowania żałoby.

Bohatera (znakomicie obsadzony Jake Gyllenhaal, który słynie z kreowania tajemniczych, niedostępnych i dlatego niezwykle pociągających mężczyzn, jak udowodnił w słynnym „Zodiaku” czy we „Wrogu”, czekałby pewnie smutny koniec, gdyby nie przypadkowo spotkana kobieta, która otwiera przed nim nowy, nieznany mu zupełnie świat. Davis poznaje, czym jest normalność tych, których życie nigdy nie rozpieszczało tak, jak jego.

Los nie zesłał im pięknej żony z posagiem, rodzice - z powodu braku pieniędzy - nie zapewnili im dobrego wykształcenia, a pracodawca nie zwrócił się do nich z ofertą gwarantującą komfort egzystencji. Ale w tym właśnie prawdziwym świecie tlą się jeszcze w ludziach prawdziwe emocje, które budzą do życia również Davisa.

Widać to w jednej z piękniejszych scen, w której Davis - na co dzień spięty - zdejmuje krawat i w rozchełstanej koszuli biegnie przez zatłoczony Nowy Jork w rytm muzyki odtwarzanej z telefonu. Wyzwala ona tkwiące w nim pokłady energii, wyróżniającej go wreszcie z tłumu tysięcy anonimowych przechodniów, którzy - tak jak on kiedyś - zmierzają bezrefleksyjnie do swoich zajęć - zamknięci za szybą postępującego znieczulenia i apatii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski
Dodaj ogłoszenie