Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derek And The Dominos: "Layla And Other Assorted Love Songs"

Redakcja
Gdy Eric Clapton pomagał Beatlesom nagrać "Biały Album", doszło do jego spotkania z żoną George'a Harrisona - Patti Boyd. Dziewczyna zrobiła na nim tak wielkie wrażenie, że momentalnie się w niej zakochał. Tyle tylko, że wydawało się, iż owo uczucie było z góry skazane na niepowodzenie.

Jerzy Skarżyński Radio Kraków: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (21)

Po pierwsze, bo powinna stanąć mu na drodze uczciwość wobec także w niej zakochanego George'a, a po drugie, bo najbardziej zainteresowana początkowo systematycznie odrzucała wszelkie zaloty. Tu wyjaśnię, że poprzednim zdaniom nadałem hipotetyczny wydźwięk, bowiem po pierwsze, Eric od samego początku nie ukrywał swojej miłości nie tylko przed Patti... ale także przed jej mężem, oraz po drugie, bowiem koniec końców dopiął swego i dwa lata po rozwodzie Harrisonów, w 1979 r., ożenił się z Boyd.

Po rozpadzie Creamu Eric Clapton wraz z Gingerem Bakerem oraz organistą Traffic - Stevem Winwoodem i basistą The Family - Rickiem Grechem założyli efemeryczną supergrupę Blind Faith, a potem, zmęczony ciągłym szumem wokół swojej osoby, uciekł do Stanów, w których dołączył do formacji Delaney, Bonnie And Friends. Po zakończeniu z nią tournèe, a był to już rok 70, najpierw nagrał swój pierwszy album solowy ("Eric Clapton"), potem z Harrisonem zarejestrował "All Things Must Pass" i wreszcie z muzykami z Delaney, Bonnie And Friends zorganizował nowy zespół - Derek (tak nazywali go przyjaciele) And The Dominos. Obok Claptona znaleźli się w nim: Bobby Whitlock (klawisze), Carl Radle (Bas) i Jim Gordon (bębny). Jako ostatni (już trakcie pracy nad jego debiutanckim longplayem i po nagraniu trzech utworów) do grupy dołączył drugi gitarzysta - ówczesny filar Allman Brothers Band - Duane Allman. Koniec końców, pięcioosobowy Derek And The Dominos zarejestrował jeszcze 11 tematów, które w sumie dały 14-elementową, 77-min całość - "Layla And Other Assorted Love Songs".

Ponieważ omawianie po bożemu tak obszernego dzieła przekracza możliwości tego tekściku, to sporo upraszczając napiszę, że "Layla..." jest bardziej bluesowym odpowiednikiem równie monumentalnego "All Things Must Pass" Harrisona. Pieśni są podobnie piękne, liryczne, wzniosłe i w podobny sposób nieco miauczące. Miauczące? Tak, bo na obu płytach gitary prawie cały czas rzewnie łkają (i w dodatku... dla tej samej kobiety). No a` propos Patti, warto wspomnieć, że nagrana dla niej 7-minutowa "Layla", to jedno z najpiękniejszych wyznań miłosnych w całej historii rocka i że ten fantastyczny utwór intryguje faktem, iż jego część pierwsza (gitarowa) jest autorstwa Claptona, natomiast druga (fortepianowa) została dokomponowana i dograna kilka miesięcy później(!) przez... Jima Gordona. Reszta niech będzie tylko słuchaniem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski