Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deweloperzy kuszą klientów domami bez smogu za oknem

Arkadiusz Maciejowski
FOT. JANUSZ MICHALCZAK
Kontrowersje. Eksperci ds. ochrony środowiska radzą podchodzić z dystansem do ofert sprzedaży nieruchomości, w których pojawiają się sugestie, że na przykład na Dębnikach powietrze jest czystsze niż w centrum Krakowa

"Trzypokojowe, w spokojnej dzielnicy, bez smogu za oknem" - tak coraz częściej brzmią ogłoszenia krakowskich deweloperów. Poziom zanieczyszczenia powietrza staje się bowiem jednym z głównych kryteriów podkreślanych podczas sprzedaży mieszkań w stolicy Małopolski i w pobliskich miejscowościach.

Analitycy rynku nie mają wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości niski poziom pyłu zawieszonego w okolicy może być dla kupujących lokale tak ważny jak sąsiedztwo parku albo krótka droga do przystanku tramwajowego czy szkoły.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Nie wierzmy w cudowną krainę bez smogu

- Choć na razie są to pojedyncze przypadki, to faktycznie w branży coraz częściej porusza się kwestię smogu. A w przyszłości deweloperzy jeszcze silniej mogą podkreślać walory czystego powietrza w danej części miasta - zaznacza Piotr Krochmal, prezes krakowskiego Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości.

W sieci bez trudu już teraz można znaleźć wiele ofert sprzedaży mieszkań, w których na pierwszym miejscu wcale nie jest podkreślana cena. "Blisko centrum Krakowa, a zarazem z dala od dręczących go smogu i zakorkowanych ulic, stworzyliśmy dla Państwa osiedle domków jednorodzinnych" - tak swoją inwestycję w krakowskim Tyńcu promuje spółka ADGT.

- Często słyszymy od osób mieszkających w centrum, że zanieczyszczone powietrze jest tam dużym problemem. To bardzo aktualny temat i stąd decyzja, aby podkreślić, że w rejonie naszej inwestycji smog jest dużo mniejszy. To cenna informacja dla potencjalnych klientów - wyjaśnia Magdalena Bartocha z działu marketingu spółki ADGT.

Tymczasem Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego, twierdzi, że nie ma żadnych obiektywnych danych, które mogłyby wprost potwierdzić, że np. w Dębnikach powietrze jest czystsze niż na Kurdwanowie. Radzi więc z wielką ostrożnością podchodzić do "rewelacji deweloperów".

Co ciekawe, część z nich sugeruje, że wnioski o stanie powietrza wyciąga z map publikowanych w sieci przez... Krakowski Alarm Smogowy.

Deweloperzy z Małopolski budują mity o powietrzu
W Krakowie pojawia się coraz więcej ofert, w których nie tylko deweloperzy, ale też zwykli mieszkańcy sprzedający nieruchomość przekonują, że znajduje się ona w rejonie wolnym od smogu.

Eksperci od ochrony środowiska mówią jednak wprost, że to wprowadzanie klientów w błąd i tworzenie mitów.

Nie ma zielonych wysp w Krakowie
W jednym z serwisów znajdujemy m.in. ogłoszenie dotyczące mieszkania na Wzgórzach Krzesławickich: "Bardzo jasne, przestronne, ustawne trzypokojowe mieszkanie w wyjątkowej okolicy na szczycie wzgórza, PONAD SMOGIEM".

Andrzej Guła, prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego, twierdzi, że deweloperzy nie mają podstaw, aby sugerować, że w danej części Krakowa jest lepsze powietrze niż w innej. W mieście są bowiem tylko trzy stacje monitoringu powietrza - na Alejach Trzech Wieszczów, w Nowej Hucie i Kurdwanowie. Nie ma więc konkretnych wiarygodnych danych z każdej dzielnicy.

- Oczywiście intuicyjnie można przypuszczać, że powietrze będzie trochę czystsze, tam gdzie blok budowany jest z dala od skupiska domów jednorodzinnych, w których pali się węglem, i z dala od dużych ciągów komunikacyjnych. Nie ma jednak żadnych rzetelnych badań potwierdzających jasno, że np. na Dębnikach jest lepiej niż w Czyżynach, a na Wzgórzach Krzesławickich lepiej niż w Prokocimiu. Bo powietrze nie zna granic - tłumaczy Guła.

Zdaniem Jarosława Utnika z agencji nieruchomości "Bracia Sadurscy", ostatnio coraz więcej osób zaczyna zwracać uwagę na jakość powietrza w miejscu, w którym kupują mieszkania. - Nasi klienci chętniej wybierają mieszkania w zachodniej części Krakowa. Argumentują, że wiatr wieje na wschód i na zachodzie jest mniejszy smog - przyznaje.
Takie twierdzenie Andrzej Guła nazywa mitem. Według niego, nie ma "zielonych wysp", w całym Krakowie mamy do czynienia z przekraczaniem dopuszczalnych norm stężenia pyłu zawieszonego czy rakotwórczego benzo(a)pirenu.

Podobnego zdania jest Paweł Ciećko, małopolski wojewódzki inspektor ochrony środowiska. - Na miejscu klientów zażądałbym od dewelopera, aby ustawił w danym miejscu specjalistyczną aparaturę i przedstawił wiarygodne dane, że gdzieś w Krakowie jest wyjątkowe miejsce bez smogu - mówi Paweł Ciećko.

Dymy z mapy alarmu smogowego
Tymczasem Magdalena Bartocha z działu marketingu spółki ADGT przyznaje, że wnioski o rzekomo wyjątkowo dobrym stanie powietrza na budowanym przez nią osiedlu w Tyńcu czerpano z... map umieszczonych na stronach internetowych Krakowskiego Alarmu Smogowego. Sęk w tym, że KAS faktycznie ma na swojej stronie tzw. dymiącą mapę Krakowa, ale nie jest ona raportem dotyczącym stanu powietrza. Prezentuje jedynie przykłady "dymiących" budynków w Krakowie.

Andrzej Guła ostrzega również, aby z dystansem podchodzić do stwierdzeń deweloperów, że jakość powietrza polepsza się, gdy tylko wyjedziemy poza Kraków. A właśnie takimi hasłami promowane jest np. osiedle budowane w Kunicach w powiecie wielickim. "(...) Spokojny sen, poranki, popołudnia i weekendy, podczas których odetchniesz czystym powietrzem" - tak reklamuje je inwestor, jako dowód zamieszczając mapę rozkładu stężeń średniorocznych szkodliwego m.in. dla naszych płuc pyłu zawieszonego w Krakowie i okolicach. Dostępna jest ona na platformie Małopolskie Infrastruktury Informacji Przestrzennej należącej do województwa małopolskiego.

Reklama osiedla rozbita w pył
Wojewódzki inspektor ochrony środowiska Paweł Ciećko mówi jednak wprost, że mapa ta jest jedynie modelem matematycznym. Przy jej tworzeniu uwzględniane były m.in. wieloletnie zanieczyszczenia, dane bieżące ze stacji badawczych, kierunki wiatru, przebieg ruchliwych dróg itd.

Po analizie komputerowej powstał model prezentujący potencjalne zanieczyszczenia powietrza na danym obszarze. Ale jest on obarczony wielkim ryzykiem błędu i może służyć jedynie jako narzędzie poglądowe.

Andrzej Guła zwraca natomiast uwagę, że na zamieszczonej na stronie inwestycji w Kunicach mapie widnieją informacje, iż średnioroczne stężenie PM 2,5 wynosi zaledwie 5-10 mikrogramów na metr sześcienny.

- Takie niskie stężenie w Polsce jest wręcz niespotykane. Nawet w puszczach jest wyższe - przekonuje Guła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski