Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Diabeł ubiera się u Prady, a miliony Europejczyków u absolwenta krakowskiej... Akademii Rolniczej

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
- Niebawem fabryki sukienek czy butów będą musiały produkować dwa rodzaje towarów: realne i cyfrowe - wieszczy szef Answear.com
- Niebawem fabryki sukienek czy butów będą musiały produkować dwa rodzaje towarów: realne i cyfrowe - wieszczy szef Answear.com fot. archiwum wearco
Założył tak znane marki, jak House i Mohito, sprzedawane dziś w 600 sklepach. Ostatnio rozwija sieć modnych butików Medicine, a przede wszystkim Answear.com, najnowocześniejszy w tej części kontynentu internetowy sklep z odzieżą i obuwiem. Krzysztof Bajołek zapełnia nasze szafy prawie 30 lat

Trzy godziny przed imprezą z garderoby dobiega tradycyjne: „Nie mam co na siebie włożyć!”. Wiktoria łka nad stertą „starych” sukienek. Cóż, trzeba zrobić szybkie zakupy. Dziewczyna staje przed lustrem i - lekko wciągając brzuszek - szepcze: „skanuj”. Minidron przez kilka sekund omiata laserowym światłem jej sylwetkę. Z głośnika dobiega głos elektronicznej gosposi: „Gotowe”.

Maniacy techniki domyślają się, że dziewczyna stworzyła swego awatara, cyfrową postać o takich samych jak ona wymiarach. Teraz może ów wirtualny obiekt wysłać przez internet w dowolne miejsce świata. Na przykład do sklepu. - Kupuj w Answear - rozkazuje i po półsekundzie odpowiada jej aksamitny męski głos: „Witaj, czym możemy służyć?”

- Sukienka na mnie, czarna, prosta, krótki rękaw, bez koronek, nad kolana - wylicza dziewczyna. Lustro zmienia się w trójwymiarowy ekran i wyświetla proponowane modele - „założone” na awatara Wiktorii. Ot, wirtualna przymierzalnia: można od razu zobaczyć, jak dana sukienka wygląda na konkretnym ciele. Z przodu, z tyłu, z boku...

Po kwadransie i pięćdziesięciu „przymiarkach” - jest! Idealna, mała czarna, od polskiej projektantki podbijającej butiki przy Rodeo Drive, Via Monte Napoleone i Floriańskiej. Wiktoria krzyczy: „Kupuję” i biegnie zrobić makijaż. Gdy kończy pogrubianie rzęs, do drzwi stuka dron z pakunkiem. - Do imprezy została godzina. Jakby co, to mogę jeszcze wymienić - cieszy się Wiki.

To (niedaleka) przyszłość

-To, oczywiście, przyszłość, ale wcale nie odległa - mówi 49-letni krakowianin Krzysztof Bajołek, twórca Answear.com, największego internetowego sklepu z odzieżą i obuwiem założonego w środkowej Europie.

Unika rozgłosu, więc poza branżą niewielu go zna. A pochodzący z podsłomnickich Muniakowic absolwent miechowskiego technikum mechanicznego i krakowskiej Akademii Rolniczej należy do najciekawszych postaci polskiego biznesu: od ćwierćwiecza wraz z kilkunastoma osobami ubiera miliony Polaków, a ostatnio - z coraz większymi sukcesami - także mieszkańców państw ościennych. Stworzył tak znane marki jak „House” i „Mohito”, potem przejął „Reportera” i przeobraził go w „Medicine”. I jako pierwszy dynamicznie wszedł z ciuchami w internet, rzucając rękawicę obcym potentatom. Zainwestował też wraz ze starszym bratem Arkadiuszem w znaną krakowską spółkę deweloperską GD&K, która wkrótce przemieni słynnego „szkieletora” w efektowny szklany wieżowiec.

Przyznaje, że „wirtualna przymierzalnia” w garderobie na razie nie istnieje, choć jest technicznie możliwa i - co najważniejsze - potrzebna, więc wkrótce pewnie się upowszechni. - Już niebawem fabryki odzieży - sukienek, koszul, bluzek, kurtek itp. - będą musiały równocześnie produkować dwa rodzaje towarów: realne i cyfrowe. Te drugie, w pełnej rozmiarówce, będą wysyłać do takich sklepów jak nasz, by klienci mogli je przymierzać na swe cyfrowe postaci - przewiduje Krzysztof Bajołek.

Wszystkie ciuchy i buty są dziś i tak projektowane przy pomocy programów komputerowych, potem te projekty przesyła się w cyfrowej formie do fabryk w różnych zakątkach globu. Stworzenie wirtualnej sukienki nie będzie zatem stanowić większego problemu. - Handel internetowy przeżyje wówczas swój wielki wybuch - uważa twórca Answear.com.

- Co nie oznacza, że tradycyjne sklepy znikną! - zastrzega. Domowe odtwarzacze wideo nie zabiły kina. Cyfrowe książki wręcz napędziły sprzedaż papierowych. Tak samo zawsze będzie istniała grupa ludzi, dla których zakupy są formą rozrywki, nieodłączną i nieusuwalną częścią tzw. lifestyle’u, a bywa że psychologicznej terapii („bluzka na chandrę”). Zwłaszcza w branży odzieżowej. Ale - z uwagi na wygodę i coraz doskonalsze cyfrowe techniki przekazywania obrazów i doznań - ostatecznie znajdą się w mniejszości. Kiedy? Zapewne w ciągu dekady.

-W Polsce przewaga sklepów wirtualnych może być nawet większa niż na Zachodzie, bo nie zdążyliśmy w porę rozwinąć zwykłego handlu. Nie mamy w miastach, zwłaszcza mniejszych, handlowych uliczek, są tylko centra handlowe w większych ośrodkach, tymczasem wszyscy Polacy chcą mieć dostęp do szerokiej oferty towarów, wybór. Zapewnić to może tylko sklep internetowy - mówi Krzysztof Bajołek.

Kraina buraka i miss

Snujemy z twórcą Answear.com te wizje wspominając przy świeżo wyciśniętym soku z grejpfrutów i pomarańczy pszenno-buraczane czasy początków rodzimego biznesu u schyłku PRL. Młodym trudno w to uwierzyć, ale nie było wówczas ani smartfonów, ani telefonów komórkowych (a stacjonarne nie zdążyły się jeszcze w Polsce upowszechnić), ani internetu; a przy okazji także grejpfrutów i pomarańczy.

Lata 80. w Polsce to zapaść gospodarcza, pustki w sklepach, kolejki. Kobiety wyczarowywały z cudem zdobytych materiałów kreacje pozwalające im wyglądać na kobiety. To, że w 1989 r. jedna z nich - Aneta Kręglicka - została Miss Świata najlepiej świadczy o kreatywności Polek. Ale też - przedsiębiorczości Polaków. - Handlem zająłem się, jak wielu kolegów, w roku 1987, na drugim roku studiów - wspomina Krzysztof Bajołek, który - zgłębiając inżynierię środowiska - jeździł z przyjaciółmi za towarem we wszelkich możliwych kierunkach: Niemcy, Austria, Turcja...

To były dla rodzącego się prywatnego handlu złote czasy. -Wystarczyło się wczuć w potrzeby rynku. Państwowe sklepy nie były tym zainteresowane. To dawało wielką przewagę prywatnej inicjatywie. Bez wysiłku można było sprzedać… wszystko - opowiada Krzysztof Bajołek.

W 1991 r., na ostatnim roku studiów, założył z kolegami firmę Artman. Handlowali hurtowo polską i importowaną odzieżą, odbiorcami były nie tylko sklepy, ale i słynne szczęki na targowiskach. Rynek szybko się jednak zmieniał. Polakom przestały wystarczać tandetne koszulki. Zaczęła się liczyć jakość, obiektem westchnień były znane marki. Większości Polaków nie było na nie stać (królowały podróbki). Wspólnicy z Artmana postanowili więc stworzyć markę własną: jakość zachod

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski