Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dinozaur na tronie

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Kojarzycie byłego premiera Luksemburga? Słychać, że ma on „mocną legitymację” do rządzenia Unią. Jeszcze pięć lat temu było tak, ze Barroso został (drugi raz) powołany na szefa KE po uzgodnieniu przez państwa członkowskie Unii.

Było jasne, że mandat szefa Komisji pochodzi od rządów, czyli instytucji mających konkretne osadzenie w woli obywateli wyrażonej w wyborach w poszczególnych krajach. Potem narodził się pomysł, by już w czasie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego rodziny polityczne (współczesne międzynarodówki) powiedziały, jakich mają, jak to się z niemiecka (przypadek?) mówi spitzenkandydatów.

Europejska Partia Ludowa, ta międzynarodówka, do której należą PO i PSL, wskazała Junckera. Najważniejszą siłą polityczną w EPL jest niemiecka chadecja. Oznacza to, że po akceptacji Angeli Merkel Jean- -Cloud stał się kandydatem międzynarodówki, która potem dopiero zwróciła się o akceptację do szefów państw i rządów, a następnie zrezygnowała z szukania kompromisu na tym forum, zadowalając się głosowaniem. Tak to międzynarodówka partii chadeckich uszczknęła kolejny kawałeczek władzy rządom państw członkowskich. I to jest najważniejszy fakt.

Cameron i Orban zostali przegłosowani. Może i Brytowie mają awersję do Junkcera, wszak nie pierwszy raz go blokowali. Ale miał Cameron rację: Juncker nie jest człowiekiem na trudne czasy w Unii. Luksemburczyk pojedzie z cichym przyśpieszaniem integracji, nawet gdy zgubi po drodze całe grupy społeczne i niektóre kraje. Nie będzie się oglądał nie tylko na malkontentów ale i na wątpiących.

Tak się ignoruje wyniki ostatnich wyborów do PE, które dały zwycięstwa, dobre wyniki eurosceptykom. Juncker przez swoje staromodne prounijne zafiksowanie na „integrowanie” gotów podrzeć Unię po szwach wyznaczających różnice w zamożności pomiędzy poszczególnymi członkami. Niby szef Komisji Europejskiej jest od tego, by integrować i integrować więcej ale dzisiaj mądre integrowanie oznacza umiar i cierpliwość, a nie rewolucyjny zapał. Oznacza dialog z Brytyjczykami, a nie pokazywanie im miejsca w kącie na grochu.

Zamach stanu. Aż się człowiek boi napisać, bo u nas tak właśnie nazwano aferę z taśmami. Ale tak też określono zwycięstwo Junckera. A zamach czyj? Ano brukselskiej biurokracji, która Junckera zna i kocha. Żeby dostać poparcie Włochów, przyszły szef KE (nie ma wątpliwości, że Parlament Europejski go zatwierdzi) przyobiecał nie szarżować z oszczędnościami. Miły pan jest przedstawiany w brytyjskiej karykaturze jako dinozaur z lampką wina i cygaro, nierozumiejący współczesnej Unii. „Jeszcze zatęsknicie za Barroso”, ktoś napisał. Ano zobaczymy. Może zatęsknimy. A może i nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski