Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla każdego coś miłego. I nierealnego

Grzegorz Skowron
Tydzień w Krakowskiej Polityce. Rada Miasta w przyszłym tygodniu przyjmie tegoroczny budżet. Zanim radni podejmą ostateczną uchwałę, będą głosować poprawki. A tych jest sporo, bo sami radni chcą przesunięć na ok. 150 mln złotych.

Wydawać by się mogło, że przy 4-miliardowynm budżecie owe 150 milionów to drobiazg. Ale już prezydencka wersja planu dochodów i wydatków jest dość napięta i praktycznie każda zmiana jest problematyczna. Nie uważam wcale, że projekt przedstawiony przez prezydenta Jacka Majchrowskiego jest idealny, ale poprawkom radnych daleko do tego, co oznacza słowo: poprawianie.

Przeglądając wszystkie propozycje zmian w tegorocznym budżecie, można odnieść wrażenie, że to koncert życzeń i spełnienie zasady: dla każdego coś miłego. A to kilka milionów na nowe nakładki na konkretnych ulicach lub sale gimnastyczne przy konkretnych szkołach. A to kilkaset tysięcy na zieleńce lub chodniki. Gdyby krakowianie zechcieli przejrzeć poprawki zgłoszone przez radnych, na pewno znaleźliby coś, co dotyczy ich miejsca zamieszkania, pracy lub nauki ich dziecka.

Nie ma żadnych szans, by wszystkie życzenia z "poprawkowego" koncertu się spełniły. A nawet te propozycje, które ostatecznie zostaną wpisane w plan miejskich wydatków, wcale nie muszą się urzeczywistnić. Bo zapisanie czegoś na papierze gwarantuje tylko zapewnienie finansowania, ale nie realizację.

Ale i z tym finansowaniem jest pewien kłopot. Wprowadzając do budżetu jakieś nowe zadania, konieczne jest obcięcie wydatków na inne cele. Radni Platformy Obywatelskiej tłumaczą, że oni wcale nie chcą wyrzucić z budżetu takich inwestycji jak trasa Łagiewnicka, ul. Igołomska czy nowe linie tramwajowe, ale przesunąć zapłacenie za nie na później. Co to oznacza?
W praktyce nic innego jak zwiększanie zadłużenia.

Czyli ważniejsze są drobne zadania, które odczują wyborcy w poszczególnych okręgach niż inwestycje strategiczne dla całego miasta. Może to i słuszne podejście, ale należy to jasno i zdecydowanie powiedzieć - wolimy wyremontować ludziom zdewastowane chodniki niż budować nowe linie tramwajowe, bo zanim dojdą do przystanku, to połamią sobie nogi. A nie próbować mydlić oczu, że można dokonać zmian w budżecie na kilkadziesiąt milionów złotych bez żadnych konsekwencji.

I jakby tego było mało, to jeszcze jest próba wmówienia krakowianom, że w budżecie będzie więcej pieniędzy na te zadania, za którymi mieszkańcy opowiedzieli się w referendum. Ma być więcej pieniędzy na ścieżki rowerowe i monitoring, co wcale nie oznacza, że zostaną one wydane.

I oczywiście pojawia się metro - chodzi o 800 tys. zł na opracowanie studium wykonalności dla podziemnego środka transportu. Pewnie za rok konieczne będzie uszczegółowienie tego dokumentu za kolejne kilkaset tysięcy, a może i kilka milionów. Co nie zmieni faktu, że w obecnych uwarunkowaniach (finansowych, prawnych, konserwatorskich) metro w Krakowie jest niewykonalne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski