- Licealiści, którzy nie lubią historii, mówią, że to tylko nudne wkuwanie dat. Co Pan im odpowiada?
- Bywa, że młody człowiek, który chce zostać np. lekarzem, idzie do klasy biologiczno-chemicznej, ma tam obowiązkowe zajęcia z historii i od razu się sprzeciwia: "Dlaczego? Przecież muszę się uczyć innych przedmiotów do matury". Widać, że traktuje historię, jak zło konieczne, zbiór zbędnych dat, które trzeba wykuć, a potem zapomnieć. To nie jest dobre podejście. Historia jest potrzebna każdemu, kto chce być świadomym obywatelem i wypracować sobie poglądy na współczesne problemy. Staram się pokazać uczniom, że między teraźniejszością a przeszłością jest związek. Jedni dają się przekonać, inni nie.
- Jak zachęcić uczniów, żeby poznali historię Krakowa?
- Mamy szczęście, bo nasza szkoła jest położona w wyjątkowym miejscu - przy ul. Wąskiej, w samym sercu Kazimierza. Z korytarza widać Wawel, kościoły: Bożego Ciała i św. Katarzyny. Omówienie architektury gotyckiej nie jest problemem, jeżeli za rogiem ul. Wąskiej znajduje się kościół Bożego Ciała. Wychodząc z budynku szkoły, znajdujemy się w samym sercu dzielnicy żydowskiej. Tutaj po prostu chce się uczyć o Krakowie, trudno tego nie robić, skoro wokół jest tyle zabytków. Poza tym w naszym mieście działa wiele instytucji kulturalnych i edukacyjnych, które organizują dla młodych ludzi spotkania i konkursy.
- Maturzyści chętnie wybierają studia historyczne?
- To nigdy nie były studia bardzo popularne. Zdarzały się roczniki, gdzie kilku maturzystów wybierało historię. Zawsze miło mi słyszeć, że ktoś chce kontynuować naukę tego przedmiotu na studiach.
- Namawia Pan maturzystów, żeby wybrali taki kierunek?
- Staram się nie nakłaniać ich do konkretnych wyborów. Wybór kierunku studiów jest bardzo osobistą decyzją. Staram się przekonać młodych ludzi , by nie kierowali się potrzebami rynkowymi czy prestiżem, ale patrzyli na swoje zainteresowania i decydowali samodzielnie.
Wszyscy, którzy deklarują chęć zdawania matury z historii w naszym liceum, mają szansę na dodatkowe powtórki materiału w ramach koła maturalnego. Poza tym zadania z arkuszy maturalnych na bieżąco wprowadzamy do sprawdzianów. Dzięki takim zajęciom młodzież już od pierwszej klasy wie, czego może się spodziewać na maturze z historii. Dla najambitniejszych jest też olimpiada, która wymaga więcej samodzielnej pracy, ale to także świetne przygotowanie do matury.
- Jak Pan reaguje na opinie, że przedmioty ścisłe bardziej przydają się w życiu?
- Matematyka na pewno jest ważna, ale to nie powinno oznaczać rezygnacji z nauki historii. Głosem naszego środowiska w tej sprawie był protest Polskiego Towarzystwa Historycznego wobec ostatnich zmian podstawy programowej tego przedmiotu. Po ich wprowadzeniu uczniowie kończą systematyczny kurs z historii na poziomie podstawowym w pierwszej klasie liceum. Wtedy omawiamy okres od 1918 roku, czyli końca pierwszej wojny światowej do czasów najnowszych.
- Jak Pan ocenia ten program po dwóch latach działania?
- Według założeń reformy osoby zainteresowane maturą z historii kontynuują naukę w klasach z rozszerzoną historią w 2 i 3 klasie liceum. Licealiści, którzy wybierają inne przedmioty rozszerzone, mają uczyć się przedmiotu dodatkowego: historia i społeczeństwo. Jeden z jego wątków: "Ojczysty panteon i ojczyste spory" to ostatnia okazja do powtórki tematów z historii Polski.
- Program nauczania historii często zmienia się w polityczną dyskusję. Czy rzeczywiście niektóre wątki są traktowane stronniczo przez autorów podręczników?
- Nasza szkoła wybrała podręcznik, z którego korzystamy już drugi rok, spełnia on nasze oczekiwania i jest atrakcyjny dla uczniów. Zdecydowaliśmy się na niego, dlatego że porusza w sposób kompetentny i obiektywny wszystkie istotne tematy. Jeżeli nauczyciel uważa, że potrzebuje rozszerzyć pewne wątki, robi to z pomocą dodatkowych źródeł.
- Zdarza się, że uczniowie wywołują dyskusje na tematy światopoglądowe?
- Oczywiście, takie dyskusje się zdarzają. Są one bardzo cenne i jeżeli są właściwie poprowadzone, mogą stać się bodźcem, dzięki któremu uczeń zainteresuje się historią. Ja zawsze traktuję tematy dyskusyjne jako szansę na zainteresowanie i zaangażowanie młodego człowieka, ale unikam mówienia uczniom, jak powinni myśleć i jakie rozwiązania są najlepsze. Pokazuję im jednak, że jest kilka punków widzenia na dany fakt historyczny. Można i należy dyskutować, ale należy szanować ludzi o innych poglądach.
- Uczy Pan historii też po angielsku, jak wyglądają takie lekcje?
- Takie zajęcia prowadzę w klasach dwujęzycznych i dotyczą one wyłącznie historii powszechnej. Klasy dwujęzyczne funkcjonują w VI LO od początku lat 90. Po ich ukończeniu uczniowie mogą zdawać maturę z historii po angielsku, ale decydują się na taki krok bardzo rzadko. Niestety, w obecnym systemie nie dostają za to żadnych dodatkowych punktów przy rekrutacji na studia, dlatego nie chcą dokładać sobie dodatkowej pracy. Szkoda, że system edukacji w tym przypadku jest dość niespójny. Uczniowie powinni być w jakiś sposób wynagradzani za swoją pracę, choćby dodatkowymi punkami przy rekrutacji na studia.
- Co zrobić, żeby w Polsce wróciła moda na historię?
- Dla tych najbardziej oczytanych historia nadal jest modna. Kiedy ukazują się książki, które pokazują alternatywne wersje historii Polski, wzbudzają one ogromne emocje. Fakt, że ludzie, niezależnie od poglądów, chcą rozmawiać o naszych dziejach, jest dowodem na to, że moda na historię istnieje nadal.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?