Narodowe Centrum Radioterapii Protonowej, zbudowane przez Instytut Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie za 250 mln złotych, jest jedynym ośrodkiem w Polsce, który może leczyć protonoterapią niektóre nowotwory głowy, szyi i kręgosłupa.
Jednak mimo iż zostało oddane do użytku 15 października tego roku, pacjenci wciąż nie mogą z niego korzystać. I wiadomo, że nie skorzystają od nowego roku. Powód? Opieszałość urzędników resortu zdrowia, który od 2013 roku był systematycznie informowany o postępach prac nad konstruowaniem ultranowoczesnnych, dwóch stanowisk Gantry do protonoterapii - zarówno przez PAN, jak i przez współpracujące z nią Centrum Onkologii w Krakowie.
A pacjenci czekają. Już 22 marca do centrum wpłynął e-mail zatytułowany „Błagalna prośba o pomoc”. Ojciec 14-letniej dziewczynki napisał, że córce usunięto guza mózgu i teraz musi przejść chemioterapię, a później radioterapię. Dowiedział się, że radioterapia protonami jest o wiele precyzyjniejsza i skuteczniejsza. „Gorąco błagam o umożliwienie przeprowadzenia radioterapii protonami w Państwa centrum” - zaapelował.
Prof. Marek Jeżabek, dyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie zauważa, że podobnych próśb jest bardzo wiele i napływają one niemal każdego dnia.
Bartosz Arłukowicz, poprzedni szef resortu zdrowia, niewiele zrobił dla dopełnienia formalności niezbędnych do uruchomienia centrum. Prof. Marian Zembala, który zastąpił go na tym stanowisku w czerwcu tego roku, nadał sprawie charakter priorytetowy, ale nie doprowadził jej do końca. W sierpniu tematem zajęła się Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTM), która 29 października wydała pozytywną rekomendację dla radioterapii protonowej. Wówczas prognozowano, że pacjenci będą mogli korzystać z niej od stycznia 2016 roku. Nic z tego.
Jak podkreśla Katarzyna Jagodzińska-Kalinowska, rzeczniczka AOTM, prace dotyczące wyceny tej procedury medycznej - co jest niezbędne dla rozpisania przez NFZ konkursu na to świadczenie - nie zostały zakończone z uwagi na to, że protonoterapii resort nie wpisał do koszyka gwarantowanych świadczeń medycznych.
- Dopiero po umieszczeniu go w koszyku możemy ustalić jego cenę - mówi rzeczniczka AOTM. Nie ukrywa, że agencja porównuje koszty - ok. 90-100 tys. zł na terapię jednego pacjenta w centrum w Krakowie - z cenami za granicą. Może się bowiem okazać, że wysłanie chorego do innego kraju UE będzie... tańsze niż kierowanie go pod Wawel.
Dlaczego resort zdrowia nie wydał dotychczas rozporządzenia, w oparciu o które protonoterapia zostałaby umieszczona w koszyku świadczeń gwarantowanych? Rzeczniczka ministerstwa Milena Kruszewska odpowiada krótko: - Trwają prace analityczne i koncepcyjne. Co to oznacza dla pacjenta? Że musi uzbroić się w cierpliwość. Pozostaje pytanie - czy choroba poczeka na decyzje urzędników?
Prof. Marek Jeżabek powiedział nam wczoraj, że rozmowy z resortem zdrowia są bardzo zaawansowane. W jego ocenie, pacjenci będą przyjmowan „już” w drugim kwartale tego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?