Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Le Pen nie chce wygrać [WIDEO]

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
AFP POOL/AP/EAST NEWS
Francja. Przed II turą wyborów Le Pen i Macron okładają się jak na ringu. Agresja i euro mogą pogrążyć populistyczną kandydatkę.

Tytułowe pytanie jest trochę prowokacyjne, bo kandydatka skrajnej prawicy już osiągnęła ogromny sukces, dostając się do drugiej tury, ale w ostatniej debacie telewizyjnej z Emmanuelem Macronem sprawiała wrażenie, jakby to był zadowalający ją szczyt możliwości i wyżej nie jest w stanie podskoczyć.

WIDEO: Demonstranci w Paryżu starli się z policją. Nie chcą wyboru między Le Pen i Macronem

Źródło: RUPTLY/x-news

Kto bowiem - kiedy ma do zdobycia niemal 10 milionów dodatkowych głosów, jeśli poważnie myśli o zwycięstwie - zachowuje się tak, jakby zwracał się tylko do swoich najbardziej zatwardziałych zwolenników, wykazując niespotykaną w takich okolicznościach dozę agresji już od pierwszych chwil ponaddwuipółgodzinnej dyskusji?

Dlatego nawet jeśli Macron został uznany zwycięzcą debaty prowadzonej wspólnie przez dziennikarzy dwóch największych francuskich telewizji, to bardziej odpowiednie będzie stwierdzenie, że Marine Le Pen dość spektakularnie pogrzebała swoje szanse na ostateczny triumf, wybierając tak naprawdę formułę debaty. Różne cuda mogą się jeszcze zdarzyć, ale dzisiaj pytanie brzmi raczej: z jaką przewagą wygra niespełna 40-letni był bankier Rothschilda i były minister w rządzie Hollande’a. Na razie sondaże dają mu od 59 do 61 proc.

Tak agresywnej i chaotycznej dyskusji, skupionej przede wszystkim na osobistych atakach, a w zdecydowanie mniejszej części na wizji przyszłej prezydentury, jeszcze we Francji nie było. Przeciwnicy Frontu Narodowego dostali kolejne potwierdzenie, że już w 2002 roku Jacques Chirac dobrze zrobił, odmawiając debaty przed II turą z Jean-Marie Le Penem, ojcem Marine. Pod pozorem, że ze skrajną prawicą debatować się nie da.

Teraz Macron nie mógł sobie na coś takiego pozwolić, bo Front Narodowy urósł w siłę i odmowa debaty byłaby samobójstwem. Co więcej, początkowo przyjął reguły gry narzucone przez rywalkę, która z marszu przystąpiła do ataku, określając go „kandydatem barbarzyńskiej globalizacji” oraz „ukochanym dzieckiem (obowiązującego) systemu i elit”.

- Reprezentuje Pan Francję, która się poddaje - mówiła, insynuując przy okazji, że Macron chowa pieniądze w rajach podatkowych (za co ten ostatni złożył wczoraj zawiadomienie do prokuratury).

Kandydat ruchu En Marche! (Naprzód!, W drodze) nie pozostawał dłużny, rzucając raz za razem, że Le Pen „opowiada głupoty”, „ bez przerwy kłamie” oraz „gra na ludzkim lęku i złości”.

- Jest Pani pasożytem tego systemu - odpowiadał Macron, spuszczając nieco z tonu w drugiej części debaty. Jakby zdając sobie sprawę, że powaga urzędu prezydenta nie polega na bezwzględnym okładaniu się jak na ringu bokserskim.

Komentatorzy wyliczyli, że w... 19 przypadkach Le Pen mijała się z prawdą co do faktów.

A może cel tej ostatniej potyczki face-à-face był zupełnie inny? Może świadoma porażki Le Pen, atakując bez pardonu, ustawiła się już jako główna przedstawicielka opozycji po czerwcowych wyborach parlamentarnych, na kolejne pięć lat? To nie jest wykluczone.

Pewne jest, że wytraciła impet, który niósł ją od końca I tury. Głównym powodem jest z pewnością kakofonia w sprawie wyjścia Francji ze strefy euro. Jeszcze chwilę temu to był sztandarowy pomysł Le Pen, ale szefowa skrajnej prawicy zaczęła od kilku dni gubić się w kolejnych koncepcjach (m.in. euro dla wielkich przedsiębiorstw, powrót do franka dla zwykłych obywateli), co Macron - ekonomista - wykorzystał. Choć przecież dobrze zdaje sobie sprawę, że wiele głosów, które zyska w niedzielę, będzie miało źródło w niechęci do Marine Le Pen (wczoraj niemal dostała jajkiem w Bretanii), a nie przekonania do jego samego.

Najbardziej gorąca jest jednak być może inna informacja. Najnowszy sondaż - a te ostatnio się sprawdzają - dotyczący wyborów parlamentarnych w czerwcu przewiduje, że nowy ruch Macrona zyska większość w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, a nawet może walczyć o większość bezwzględną. To by oznaczało trzęsienie ziemi na scenie politycznej we Francji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski