Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego woda w górskim potoku nie zamarza nawet w siarczyste mrozy? Ja też nie, przynajmniej do czasu, gdy mroźnym dniem stanąłem nad jego brzegiem. Dziewiętnastostopniowy mróz zamienił małe oczko wodne w bryłę lodu, a płynący tuż obok potok rześko przemykał pomiędzy głazami. Rozwiązanie zagadki okazało się nieco skomplikowane. Po pierwsze lodowata woda rozbijająca się o kamienie rozpuszcza w sobie dużo tlenu, co obniża punkt zamarzania o jakieś tam części stopnia. Po drugie, szybki prąd wody rozbija powstające kryształki lodu, nie pozwalając zamienić się jej w ciało stałe. Po trzecie i ostatnie, woda w górskich potokach im szybciej płynie w dół, tym bardziej ogrzewa się o następne części stopnia. W to ostanie wyjaśnienie uwierzyłem na słowo, bo nie miałem odwagi włożyć ręki do wody, by sprawdzić jej ciepłotę. Pewnie ktoś powie, że tak banalna sprawa nie jest warta, by o niej pisać. Otóż dzięki zsumowaniu się tych prostych fizycznych zjawisk, w płynących wodach mogą przeżyć ryby i cały owadzi drobiazg. W wolnych od lodu górskich potokach przeżyje pluszcz, ptak który potrafi biegać pod wodą. A ja zostałem zmuszony do przypomnienia sobie wiedzy z fizyki, za którą nigdy w szkole nie przepadałem. I to też jest jakiś plus.
Leśny Dziennik
Grzegorz Tabasz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!