Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego trzeba badać krew kota

Barbara Matoga
Test ELISA polega na pobraniu kropelki krwi z kociej łapki. Wynik jest już po 15 minutach
Test ELISA polega na pobraniu kropelki krwi z kociej łapki. Wynik jest już po 15 minutach fot. 123rf
Zdrowie kota. Wielu opiekunów kotów, przychodząc ze swoim niedomagającym pupilem do weterynarza, nie słyszy pytania: Czy kot miał test na białaczkę? Czy i kiedy robiono mu morfologię, profil nerkowy i wątrobowy?

Joanna znalazła Kicię na ulicy. Kilkumiesięczna kotka, głodna i przerażona, błąkała się, błagając napotkanych ludzi o pomoc. Wreszcie trafiła na swojego Człowieka. Joanna zapewniła jej dobrą karmę, szczepienia i sterylizację, założyła siatkę na balkonie, a przede wszystkim kochała swoją podopieczną.

Kicia przeżyła u niej pięć lat - zdrowa i szczęśliwa. Ale pewnego dnia zachorowała. Pojawiły się wymioty i zaparcie. Wizyta u weterynarza nie wykazała nic groźnego. Wyniki badania krwi były znakomite, usg - również, więc lekarz stwierdził zakłaczenie - czyli zaleganie wylizanej sierści w jelitach lub żołądku i przepisał odpowiednie preparaty, a także - na wszelki wypadek - podał antybiotyk. Po chwilowej poprawie kotka nadal jednak czuła się źle, przestała jeść i chudła. Minęło 10 dni, efektów leczenia nie było, więc Joanna poszła z Kicią do innego specjalisty. Ponowne badanie krwi dało dramatyczne wyniki i konieczność natychmiastowej transfuzji. Dawca szybko się znalazł, a przy okazji obu kotom zrobiono test na obecność wirusa kociej białaczki (FELV). Okazało się, że Kicia ma tego wirusa we krwi.

Transfuzja nie pomogła - następnego dnia kotka odeszła za Tęczowy Most.

Nie wiadomo, co ostatecznie było przyczyną jej śmierci. Pewne jest jednak to, że gdyby białaczka została wykryta wcześniej, leczenie byłoby - a przynajmniej powinno być - prowadzone inaczej. Po pierwsze, białaczka we wczesnym stadium bywa uleczalna, więc wykrycie jej u Kici zaraz po przygarnięciu dałoby jej szansę na pełne zdrowie. Po drugie kot, u którego stwierdzono obecność wirusa, może przeżyć wiele lat w dobrej formie, jeśli podaje mu się leki na podniesienie odporności, gdyż głównym zagrożeniem w tej chorobie jest podatność na wszelkiego rodzaju infekcje, z którymi osłabiony organizm nie potrafi sobie poradzić. Nie jest więc wykluczone, że infekcja przewodu pokarmowego, wywołana przez podrażnienie kłakami, spowodowała śmierć kotki. Być może jej szanse na przeżycie byłyby większe, gdyby na początku choroby dostała lek wzmacniający odporność, np. interferon - lub gdyby od lat miała wzmacniany organizm.

Niestety, niewielu kocich opiekunów ma świadomość tego typu zagrożeń, a co gorsza, niewielu weterynarzy stara się im to uświadomić. Joanna chodziła z kotką do weterynarza wiele razy - na szczepienia, sterylizację, wreszcie podczas choroby. Ale dopiero na dzień przed śmiercią Kici jeden z lekarzy zdecydował o przeprowadzeniu testu…

Taki test - tzw. test ELISA, kosztujący ok. 40 zł - polega na pobraniu kropelki krwi z kociej łapki i polaniu nią wskaźnika. Wynik jest już po 15 minutach. Jeśli jest ujemny - możemy być spokojni o zdrowie naszego kota pod tym względem. Ale nawet wynik dodatni nie świadczy o obecności wirusa, bo w przypadku testu ELISA zdarzają się wyniki fałszywie dodatnie. Wówczas zalecane jest wykonania badania PCR (droższe, ale dokładniejsze), polegającego na laboratoryjnym sprawdzeniu pobranej próbki krwi. Jeśli potwierdzi ono białaczkę, kota należy uznać za nosiciela wirusa i rozpocząć zalecane przez weterynarza leczenie.

Słuchając opowieści o kotach znajomych z przerażeniem stwierdzam, że większość z nich leczy swoje zwierzaki u weterynarzy, którzy nie sugerują im wykonania testów lub innych badań, diagnozę stawiają „na oko” - bo obejrzeniu, ewentualnie obmacaniu kota - i na większość dolegliwości zapisują antybiotyk lub steryd, a zastrzyki robią w kark zamiast w łapkę, nie licząc się z możliwością komplikacji, np. w postaci mięsaka, którego można, chociaż wraz z łapką, usunąć, ratując życie zwierzęcia. W przypadku karku taka operacja nie jest możliwa.

Owszem, jakość usług weterynaryjnych stale się podnosi. Większość gabinetów posiada już aparat do badania usg, wiele także rentgen, rozwija się diagnostyka i wiedza o kocich chorobach. Ale nadal wielu opiekunów kotów, przychodząc ze swoim niedomagającym pupilem do weterynarza, nie słyszy pytania: Czy kot miał test na białaczkę? Czy i kiedy robiono mu morfologię, profil nerkowy i wątrobowy? A przecież takie badania powinny być podstawą diagnozy i decyzji o odpowiednim leczeniu. Dlatego weterynarze nie powinni się denerwować, kiedy właściciel kota sugeruje, że np. z internetu dowiedział się o potrzebie badań. Odpowiedzialny opiekun ma prawo, a nawet obowiązek, szukać wiedzy wszędzie i domagać się profesjonalnego leczenia- zwłaszcza, że niemało za nie płaci.

Pamiętać też należy o tym, że koty bardzo długo ukrywają swoje choroby. To atawizm z czasów, gdy były dzikimi zwierzętami, kiedy to ukrywanie słabości dawało większe szanse na przeżycie. O ile pies, zwierzę od dawna udomowione i bezgranicznie ufające człowiekowi, bez wahania okazuje złe samopoczucie, o tyle kot będzie „udawał”, że jest zdrowy, najdłużej jak się da. Dlatego też, kiedy po kocie widać, że choruje, często jest już za późno na skuteczne leczenie. Zapobiec tragedii kota i opiekuna mogą szczepienia i badania profilaktyczne. Podstawowe szczepienie chroni kota przed kocim katarem, chlamydią i panleukopenią. Natomiast nie wszystkie koty muszą być szczepione na białaczkę - te nie wychodzące na zewnątrz nie mają szans na zarażenie się wirusem. Pozostałe należy najpierw przebadać, gdyż podanie szczepionki nosicielowi FELV może uaktywnić chorobę.

Warto o tym wszystkim pamiętać, by nasz kot nie podzielił losu Kici.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski