Dlaczego trzynastolatka zginęła w parku

13-letnia Krysia z dolnośląskiego Bolesławca zmarła 25 maja 2012 r., gdy w trakcie szkolnej wycieczki do Ojcowskiego Parku Narodowego spadło na nią drzewo. Była jedynaczką, którą – jak pisze w pozwie cywilnym prawnik Anny S. – matka otaczała szczególną troską i miłością.

Pismo do sądu zawiera treści naładowane emocjami. Z opisu życia 13-latki wynika, że była uzdolnionym dzieckiem, wzorową uczennicą, która uczyła się języków, m.in. niemieckiego, angielskiego i japońskiego. Chciała zostać tłumaczką, interesowała się kulturą Japonii i marzyła o podróży do tego kraju.

Anna S. nie chce rozmawiać o sprawie sądowej. Jej prawnik przekonuje, że zdarzenia, w wyniku którego poniosła śmierć Krysia, nie można traktować w kategoriach losowych i nieprzewidywalnych.

Tamtego dnia była piękna pogoda, więc tłumaczenie dyrekcji parku, że to wiatr spowodował wyrwanie drzewa z korzeniami, jest absurdalne. Pisze, że mamy do czynienia z zaniechaniem ze strony zarządcy terenu.

Podobne tezy znalazły się w prywatnym akcie oskarżenia przeciwko dyrektorowi OPN Rudolfowi Suchankowi. Sprawa karna dyrektora już się rozpoczęła. Nie przyznaje się on do winy. O procesie też nie chce rozmawiać. Przed sądem mówił jednak, że nie było możliwości przewidzenia upadku drzewa. Oceniał, że zdarzenie to tragiczny wypadek losowy.

– W mojej ocenie nie było tu zaniedbania parku. Drzewa stały, były zielone, nie widać było objawów chorobowych. Nie mieliśmy wiedzy o stanie systemu korzeniowego – mówił Sucha­nek. Dodał, że park nie jest ubezpieczony w zakresie wypadków, gdy na spacerowiczów spadnie drzewo.

Krakowska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie wypadku w parku narodowym, śmieci 13-latki i zranienia trzech innych osób. – Naszym zdaniem zdarzenie nie było wynikiem żadnych zaniedbań, co dawałoby podstawy do przedstawienia zarzutów – mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka prokuratury.