Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego upadł "Lotos"?

GEG
Fot. Beata Szkaradzińska Dziecięcy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny Rodziny Kolejowej im. Aleksandry Piłsudskiej w Rabce-Zdroju - postawiony w stan likwidacji uchwałą Sejmiku Województwa Małopolskiego - za dwa tygodnie ma przestać istnieć.

Protesty przeciwko likwidacji uzdrowiska w Rabce

Fot. Beata Szkaradzińska

Dziecięcy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny Rodziny Kolejowej im. Aleksandry Piłsudskiej w Rabce-Zdroju - postawiony w stan likwidacji uchwałą Sejmiku Województwa Małopolskiego - za dwa tygodnie ma przestać istnieć.

U podstaw decyzji legły dwa powody: niekorzystna sytuacja finansowa i nieuregulowany stan własności obiektów należących do Federacji Związków Zawodowych Kolei w Warszawie, która za obiekt żądała - 11 mln zł. Remont placówki oszacowano z kolei na 7 mln zł. Zaś dług likwidowanego szpitala wynosi ok. 4 mln 400 tys. zł, odprawy załogi - 460 tys. zł.
Urząd Marszałkowski wielokrotnie mówił o złym stanie obiektu, w który - nie będąc właścicielem - nie mógł inwestować. Federacja na bieżące remonty zamierzała przeznaczyć pieniądze z czynszu, ale nigdy ich nie otrzymała. -Kiedyś szpital należał dokolejowej służby zdrowia. Poreformie samorządowej zkońcem lat____90. organem prowadzącym stał się Urząd Marszałkowski - wyjaśnia Jerzy Kędzierski, prezes federacji. - Obiekty były nadal majątkiem związkowym. Podpisaliśmy zsamorządem porozumienie. Dokońca2003 r. budynki miały być użyczone bezpłatnie, potem czynsz miał wynieść6 tys. zł miesięcznie odcałej nieruchomości. Nigdy nie otrzymaliśmy ani złotówki. Obiekt był zaś dosłownie dewastowany. Zamiast remontować, zamykano kolejne budynki. Jesienią dowiedzieliśmy się olikwidacji sanatorium. Wystawiliśmy obiekt nasprzedaż. Jeden zkontrahentów chce tam prowadzić dotychczasową działalność, myśli o____rozbudowie, jeśli wygra konkurs ofert, pewno przejmie także załogę.
Prezes dodaje, że do federacji należy również obiekt szpitala w Makowie Podhalańskim, który również niszczeje i jeśli samorząd nie podejdzie do problemu poważnie, to tym razem federacja nie będzie już czekać na jego decyzje. -Nie jesteśmy organizacją charytatywną, wkońcu związkowcy postawią prezesom zarzut o____niegospodarność wspólnym mieniem - wyjaśnia prezes Jerzy Kędzierski.
Proces likwidacyjny rozpoczął się 1 listopada 2005 r., tydzień po podjęciu uchwały. Zgodnie z harmonogramem placówka - założona w 1937 r. przez żonę marszałka Józefa Piłsudskiego - od stycznia nie przyjmuje dzieci, a likwidator Kazimierz Wapiennik sprzedaje zbędne sprzęty. Rachunek 600 tys. zł za wymianę kotłowni do uregulowania otrzymała także federacja. Prezes Jerzy Kędzierski twierdzi, że to była jednak inwestycja kolei. Wicemarszałek Andrzej Sasuła zapewnia jednak, że swój wkład w remont kotłowni miał również samorząd.
-Likwidator proponuje nam uregulowanie rachunków posprzedaniu obiektu lub oddanie kawałka działki - mówi prezes Jerzy Kędzierski. Federacja jest gotowa na odstąpienie od sprzedaży obiektów, jeśli od likwidacji sanatorium odstąpi organ prowadzący. Nie zamierza jednak inwestować w obiekt. - Atam są potrzebne ok.3 mln zł - mówi prezes. Zdaniem wicemarszałka Andrzeja Sasuły na dostosowanie do wysokich standardów leczniczych potrzebne jest 10 mln zł.
- Likwiduje się sanatorium nie pytając ozdanie społeczeństwa, rodziców ilekarzy specjalistów - mówi oburzony pan Jarosław z Krakowa, którego syn w wieku 18 lat wyleczył się z astmy tylko dzięki piętnastoletniemu leczeniu w Rabce-Zdroju. Podkreśla, że protestuje przeciwko takiej bezduszności władz, suchym wyliczeniom księgowym.
- Gdzie teraz te dzieci będą się leczyć? Co stanie się zlekarzami, pielęgniarkami, salowymi? Likwidacja ta dowodzi, że państwo dodziś nie ma pomysłu na____ratowanie służby zdrowia.
Kryzys w "Lotosie" rozpoczął się w wakacje ubiegłego roku. Połowa załogi udała się do komornika z prawomocnymi wyrokami zasądzającymi wynagrodzenia na podstawie tzw. ustawy "203". Ten na trzy miesiące zablokował sanatoryjne konto. Urząd Marszałkowski udzielił wówczas placówce ponad 1,5 mln kredytu, a z końcem lipca zwrócił się do federacji o nieodpłatne przekazanie obiektu. Ta zażądała 11 mln zł. W połowie września Zarząd Województwa zadecydował o likwidacji "Lotosu". Wicemarszałek Andrzej Sasuła wyjaśniał wówczas "Dziennikowi", że szpital jest najbardziej zadłużonym z 25 podległych mu placówek.
Jednak latem ówczesna dyrektor Krystyna Walendowicz przygotowała program restrukturyzacji zakładu. Nie został jednak zaakceptowany przez organ prowadzący również ze względu na niekorzystną sytuację finansową i sprawy własnościowe obiektu, w którym znajduje się sanatorium. Z tego samego powodu Urząd Marszałkowski nie zgodził się na poręczenie przygotowanego przez dyrektor wniosku o pomoc, opracowanego zgodnie zz ustawą o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Środki te miały być przeznaczone na spłatę zobowiązań z ustawy "203" wobec załogi.
Rok wcześniej Krystyna Walendowicz starała się w Zintegrowanym Programie Operacyjnym Rozwoju Regionalnego Województwa Małopolskiego o środki na adaptację na cele rehabilitacyjne poddasza. Rada Miasta w Rabce-Zdroju zagwarantowała środki potrzebne na wkład własny do planowanej inwestycji. Jednak wniosek znowu przepadł.
- Problemem szpitala w_Rabce był brak dzieci -zapewniał wicemarszałek Andrzej Sasuła. Wyjaśniał, że choć - jak mówią związkowcy - kontrakt był realizowany w 100 procentach, to dlatego że przewidywał niewielką ilość pacjentów. Z tym polemizował jednak Jacek Radwan, przewodniczący komisji ochrony zdrowia sejmiku wojewódzkiego. 19 października ubiegłego roku wraz z komisją wnioskował o umieszczenie w opracowywanym projekcie Strategii Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2007-2015 budowy nowego dziecięcego szpitala w Rabce-Zdroju.
- _Jeśli zapewni się finansowanie, to pacjenci się znajdą -___wyjaśniał "Dziennikowi".
-WPolsce żyje wiele dzieci zalergiami, schorzeniami górnych dróg oddechowych. Wiem to zdoświadczenia, sam jestem lekarzem.
W myśl uchwały pacjentów wraz z kontraktem przejmą pozostałe sanatoria: Górnośląski Ośrodek Rehabilitacji Dzieci, podległy marszałkowi Śląska, oraz Uzdrowisko Rabka SA, podległe Skarbowi Państwa. Wicemarszałek podkreśla, że chce dać szanse pozostałym placówkom leczniczym.
Dlaczego padło na "Lotos"? - _Bo znajduje się wnajgorszej sytuacji lokalowej. Doprowadzili do tego zresztą sami pracownicy. Dziś protestując powołują się nadobro dziecka. Adlaczego nie myśleli otym idąc dokomornika? Zostawili dzieci bez grosza nawyżywienie i_leki. To my, łamiąc wszelkie procedury, daliśmy szpitalowi pożyczkę -mówi wicemarszałek Andrzej Sasuła.
Pracownicy sanatorium zapewnili nas z kolei, że przez osiem lat nie otrzymali podwyżek. Mówiono im wciąż, że nie ma na ten cel pieniędzy.
Związkowcy od początku nie godzili się na likwidację placówki. Najpierw prosili przewodniczącego sejmiku i marszałka o danie szansy placówce. Po podjęciu uchwały pisali do wojewody, premiera, prezydenta RP i do Ministerstwa Zdrowia. Zabiegali o kontrolę sanatorium w NIK i PIP. O pomoc zwrócili się do parlamentarzystów PiS: posła z pobliskiej Raby Wyżnej Edwarda Siarki oraz senatora Stanisława Koguta, byłego pracownika PKP i związkowca. W końcu - jak podkreślili - zdesperowani przystąpili do czynnego protestu, żądając odwołania uchwały sejmiku. Pikietowali spotkanie PO w uzdrowisku. Pomoc obiecał im eurodeputowany Bogusław Sonik, z którego prawnikiem udali się do Warszawy do Ministerstwa Zdrowia oraz Sejmu. Spotkali się z prezesem Federacji Związków Zawodowych Kolei, a także wojewodą. Udało im się także porozmawiać z ministrem zdrowia prof. Zbigniewem Religą.
-Stwierdził, że nie czas patrzeć nato, kto jest organem prowadzącym, dokogo należy sanatorium, aratować resztki publicznych zakładów leczniczych, ratować dziecięce uzdrowisko -wyjaśnia Beata Stolarczyk, prezes zakładowych związków zawodowych kolei w "Lotosie".
Choć wszędzie protestujący - jak podkreślali - spotkali się ze zrozumieniem, to jednak wyjaśniano im, że los szpitala zależy od organu prowadzącego. W środę i w piątek protestowali z transparentami przed Urzędem Marszałkowskim, zbierali podpisy popierające akcję. Korzystając z wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z transparentami udali się na Wawel. Protestujący zamierzali okupować budynek do skutku. Ostatecznie w urzędzie na noc pozostały trzy osoby. Opuściły go w sobotę rano.
-__
Noc spędziliśmy siedząc naschodach, nie dano nam kocy. Nie pozwolono też, aby ktoś przyniósł nam coś dojedzenia ipicia. Dodyspozycji mieliśmy tylko zimną i_ciepłą wodę... - mówi Beata Stolarczyk.
BEATA SZKARADZIŃSKA
Jak nas poinformowano w**Urzędzie Marszałkowskim, Wojewódzki Urząd Pracy ma dziś przedstawić ofertę pomocy zwolnionym z**pracy w**rabczańskim szpitalu. -
Marszałek nie mógł się spotkać zprotestującymi, bo jest odkilku dni chory. Likwidacji nie możnajuż cofnąć, pracownicy odebrali już nawet odprawy. Województwo nie ma20 mln zł nazakup iremont budynku, agdyby nawet miało -to te pieniądze trafiły do_**_szpitali ratujących życie, które też mają kłopoty finansowe -**usłyszeliśmy w**Urzędzie Marszałkowskim.**(GEG)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski