Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długodystansowcy

Redakcja
Są razem już ponad 55 lat, ale los zetknął ich ze sobą jeszcze wcześniej. Rezolutna szatynka, uczennica jednego z kaliskich liceów, świetna polonistka, podsyłała ściągi wysokiemu licealiście o szczerym spojrzeniu, a on w rewanżu rozwiązywał dla niej zadania z matematyki. I tak im się ta współpraca spodobała, że postanowili ją rozwijać.

Pół wieku (i dłużej) razem

"Nie marnujemy czasu, nie poddajemy się smuteczkom. Szkoda życia".

Pochodzą z Kalisza, ale to z Krakowem związane są najszczęśliwsze lata ich dorosłego, wspólnego życia. Tu się pobrali, tu wychowali syna i tu doczekali się wnuka. Stąd wyruszali i wyruszają w swoje bliższe i dalsze podróże. A miejscowy klimat, ponoć niezbyt zdrowy, im akurat bardzo służy.

Najpierw jednak na trochę się rozstali, bo on wyjechał studiować do Wrocławia. Kontaktu nie zerwali. Słali listy, odwiedzali się, a gdy on podjął pracę w Krakowie, ona do niego przyjechała.
- Śluby mieliśmy dwa - opowiada pani Henryka Szepska. - Cywilny wpaździerniku 1950 r., akościelny wkwietniu 1951 r., uśw. Mikołaja, przy____Kopernika.
- Święta prawda - przytakuje żonie Józef Szepski i sięga po ślubną fotografię. - Piękny kostium miała żona - pokazuje - ibukiet z__róż, uroczy - dodaje pani Henryka. W podróż poślubną co prawda nie pojechali, ale nie narzekają, bo z czasem sobie to powetowali. Na początku wspólnej drogi ważna była praca. On zatrudnił się w Przedsiębiorstwie Robót Kolejowych. Wtedy jeszcze nie wiedział, że przepracuje tam 40 lat i dotrwa do emerytury. Ona została księgową - chociaż przecież była taką zdolną polonistką - w Przedsiębiorstwie Budowy Nowej Huty. Na emeryturę odchodziła jako główna księgowa w zjednoczeniu.
Stare dzieje, ale jest co wspominać i o czym rozmawiać. Na szczęście, bo zdaniem państwa Szepskich umiejętność rozmawiania ze sobą to w małżeństwie, zwłaszcza długodystansowym, podstawa.
- Iunas tak właśnie było -nie uznajemy cichych dni. Nawet jak się pokłóciliśmy, wytrzymałam wmilczeniu może ze dwie godziny - śmieje się pani Henryka. - Apotem trzeba było wypracować kompromis. Nie przychodziło nam to zwielkim trudem. Nauczyliśmy się też cierpliwości, zawsze ważny był szacunek iotwartość napotrzeby drugiej osoby.
Z upływem lat stworzyli udany, zgrany tandem. I do dzisiaj żyje im się dobrze. Pół wieku razem i pół wieku w tym samym mieszkaniu, na jednym z nowohuckich osiedli. - Nie wiemy, co to nuda - mówią niemal jednocześnie. - Zawsze mieliśmy coś doroboty, aim jesteśmy starsi, tym zajęć jeszcze przybywa. Rozwiązujemy krzyżówki, grywamy z__przyjaciółmi wbrydża, mąż pracuje społecznie wStowarzyszeniu Polaków Poszkodowanych przez IIIRzeszę -był wywieziony doNiemiec podczas wojny. Ja udzielam się we Wspólnocie Mieszkaniowej. Oboje mamy wciąż mnóstwo spraw, nie tylko własnych, do____załatwienia.
O to, żeby zachować dobrą kondycję, dbają każdego dnia. Pastylki owszem, zażywają, bo przecież są po osiemdziesiątce i bez medykamentów się nie obejdzie, ale najważniejsze są spacery, basen, dobry humor. - Gdy tylko robi się cieplej, uciekamy donaszego domku położonego między Kasinką aWiśniową, niemal w__samym lesie.Zabieramy Kolesia -to pies naszego synaMarka -iznikamy. Ataki wyjazd też wymaga odnas zachodu - śmieje się pani Henryka. - Spisuję nakarteczce, co musimy zabrać, robimy zakupy, żeby nie zawracać sobie głowy namiejscu, bo nawsi wciąż jest coś dozrobienia. Mąż -domowa złota rączka -stale naprawia coś w____naszej chałupce, bo nowa to ona nie jest.
- Żonagotuje, sprząta, zapraszamy znajomych, którzy rozlokowali się wokolicy ibywamy unich. Ale przede wszystkim spacerujemy. Las nas uspokaja iładuje nam akumulatory. Świerki, brzozy imodrzewie, które rosną nawet wmoim ogrodzie, poprawiają nastrój jak nic innego naświecie.
No chyba, że robótki ręczne.
- To prawda, lubię drutowanie i____szydełkowanie - przyznaje pani Henryka, a tymczasem pan Józef wyciąga z szafy bluzeczki i sweterki. Wyglądają jak z magazynu mody. - To wszystko żona____wydziergała - pokazuje z dumą. Chwali też kuchnię małżonki. - Jadamy zdrowo - mówi. - Ryby, drób, cielęcinę i____mnóstwo warzyw oraz owoców. Zawsze tak lubiliśmy. Wypieki żony też są palce lizać.
- Za__to mój Józefwkuchni bywa rzadko. Chyba że sprawdza -widelcem -czy jajko ugotowało się namiękko -śmieje się pani Henryka. -No, ale przecież nie możnabyć ekspertem odwszystkiego.
Dlatego państwo Szepscy znakomicie się uzupełniają. On prowadzi auto, ona pilnuje, by skręcił we właściwą drogę. On zna się na technicznych nowinkach - karty bankomatowe, telefony komórkowe, to dla niego drobiazg - ona od lat skrupulatnie prowadzi domowe rachunki. Gdy pytam o plany na najbliższe dni, mówią, że będą jak zwykle wypełnione po brzegi.
- Jutro przychodzi syn zwnukiem naobiad, jak co tydzień, więc ugotuję coś specjalnego. Lubimy patrzeć, jak obaj zapetytem zmiatają naraz tyle, ile nam udałoby się zmieścić może wcztery dni. Chcemy popływać iwymasować plecy wjacuzzi wParku Wodnym. Wybieramy się też doapteki ojców bonifratrów, żeby zobaczyć, co tam proponują. Jesteśmy zaproszeni naurodziny, chcemy nadzień wpaść donaszej chatki, apotem znajomi przychodzą nabrydża. Planujemy też jakiś dalszy wyjazd nawakacje, może gdzieś nad____ciepłe morze? Już studiujemy przewodniki. Jak widać, nie marnujemy czasu, nie poddajemy się smuteczkom. Szkoda życia.
MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski