Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długopisem w szyję

PK
Komenda Powiatowa Policji w Bochni wszczęła postępowanie przeciwko przewodniczącemu jednej ze wspólnot mieszkaniowych, który dopuścił się naruszenia nietykalności cielesnej pracownicy Bocheńskich Zakładów Usług Komunalnych.

BOCHNIA. Milicyjne metody?

   Starszy mężczyzna reprezentujący mieszkańców bloku przy ul. Kolejowej 3 od dawna miał pretensje do BZUK-u, dotyczące rozliczania wywozu śmieci, a zdenerwowało go to, że do tej firmy dotarło pismo członków wspólnoty, którzy nie podzielali jego sposobu widzenia.
   Wydawało się, że po wyjaśnieniach udzielonych przez BZUK (kontenery są atestowane, a każdorazowe ich opróżnienie potwierdzane) konflikt został zażegnany już 19 grudnia ubiegłego roku. Za przyjęciem uchwały zawierającej stwierdzenie, że sprawa rozliczenia za 2002 rok została wyjaśniona
i wspólnota "nie rości żadnych roszczeń i zastrzeżeń" głosowali wszyscy obecni na zebraniu (zdecydowana większość rodzin mieszkających w bloku). Za był także przewodniczący wspólnoty, nikt nie głosował przeciw. Ustalono wówczas także, że rozliczenie za 2003 rok nastąpi wkrótce i przy udziale zainteresowanych stron. Jednak już 8 stycznia przewodniczący wspólnoty przyszedł do BZUK-u i stwierdził, że nadal nie zgadza się ze sposobem obliczania należności za wywóz śmieci. Zażądał także udostępnienia mu korespondencji dotyczącej tej sprawy. Otrzymał m.in. pismo od mieszkańców swego bloku, którzy proszą o zawieszenie przewodniczącego w czynnościach i nie zgadzają się by BZUK wypowiedział współpracę ze wspólnotą. - "Jeżeli zawinił pan (...) jeżdżąc po Tarnowie i Krakowie odnośnie wywozu śmieci, zarzucając spółce nieuczciwość, więc niech on poniesie stratę. (...) W styczniu będzie zebranie sprawozdawcze i sprawę będzie można wyjaśnić spokojnie, bez oszczerstw."
   Lektura tego pisma wzburzyła przewodniczącego. Zagroził urzędniczce, że ją załatwi. Wie, jak to się robi, bo pracował w milicji. Gdy go spokojnie zapytała, co notuje, otrzymała ("milicyjny"?) cios w szyję dłonią z długopisem. - "Byłam zaszokowana, nie wiedziałam, co się stało, skoczyło mi ciśnienie, z szyi popłynęła krew" - relacjonuje zdarzenie ofiara napaści. Wezwano straż miejską, a następnie policję, która zatrzymała napastnika. Grozi mu obecnie odpowiedzialność karna (to, co zrobił, jest przestępstwem). Wydaje się także mało prawdopodobne, by członkowie wspólnoty zgodzili się na dalsze reprezentowanie ich przez człowieka posługującego się takimi metodami działania. (PK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski