Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dłuższa droga do dyplomu

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Fot. Archiwum Polska Press
Ministerstwo Nauki proponuje, żeby studia zaoczne i wieczorowe trwały nawet siedem lat. Takie rozwiązanie powinno podnieść jakość kształcenia. Ale zdaniem ekspertów może również zniechęcić maturzystów do kontynuowania edukacji na wyższym poziomie

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce, żeby studia zaoczne i wieczorowe były dłuższe o dwa semestry. Na uzyskanie tytułu licencjata trzeba będzie poświęcić cztery lata, na zdobycie pełnego wykształcenia wyższego dodatkowe trzy.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ IWONY KRZYWDY: Zadbajmy o jakość dłuższego studiowania

Z kolei niestacjonarne kształcenie prawników czy psychologów na jednolitych studiach magisterskich - dziś trwających pięć lat - będzie dłuższe o rok. Do szczegółów reformy szkolnictwa wyższego, przygotowanej przez resort Jarosława Gowina dotarli dziennikarze „Rzeczpospolitej”.

Rozbudowanie drogi do dyplomu ma przyczynić się do podniesienia jakości zaocznego kształcenia. Ministerstwo chce zapewnić niestacjonarnym studentom „odpowiedni czas na przyswojenie wiedzy i kontakty z nauczycielami akademickimi”. Dziś są one zdecydowanie rzadsze niż w przypadku żaków, którzy swoje zajęcia odbywają codziennie.

Zdaniem ekspertów rewolucja to krok w dobrym kierunku, bo kształcenie zaoczne od dawna wymaga zmian, które pozwoliłyby równorzędnie traktować dyplomy zdobywane na studiach dziennych i zaocznych. - Nie da się zapewnić studentom niestacjonarnym możliwości zdobycia tej samej wiedzy w czasie znacznie krótszym niż na studiach dziennych. Deficyt godzin jest szczególnie widoczny w przypadku kształcenia praktycznego, a dodatkowe semestry mogłyby przyczynić się do jego zniwelowania - komentuje Piotr Pokorny, ekspert Instytutu Rozwoju Szkolnictwa Wyższego.

W jego ocenie samo wydłużenie czasu studiowania to jednak za mało, by podnieść jakość płatnego kształcenia żaków, a reforma nie zda egzaminu bez większego zaangażowania kadry naukowej. - Jeżeli uczelnie będą traktować studia niestacjonarne jako źródło łatwego zarobku i nie zadbają o ich poziom, wydłużenie nauki nawet do 15 lat nie przyniesie rezultatu - ocenia ekspert.

Szkoły wyższe, które miałyby odpowiadać za prowadzenie studiów niestacjonarnych w nowej formule, do pomysłu ministra Gowina na razie podchodzą z rezerwą. - Doceniamy troskę o jakość, sami zresztą przykładamy do tego dużą wagę również na studiach niestacjonarnych. Na ocenę jest jeszcze za wcześnie, bo nie znamy żadnych szczegółów. Na pewno takie rozwiązanie ma jedną wadę: może spowodować spadek liczby studentów zainteresowanych podjęciem nauki - wskazuje prof. dr hab. inż. Wojciech Łużny, prorektor ds. kształcenia Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Przyszłych żaków, którzy studia niestacjonarne wybierają najczęściej w celu szybkiego przebranżowienia, do udziału w rekrutacji może zniechęcić nie tylko dłuższy czas nauki, ale także wyższe opłaty za dodatkowe semestry edukacji. Już teraz zaoczne zdobywanie wyższego wykształcenia to wydatek co najmniej kilkunastu tysięcy złotych. Za dyplom inżyniera produkcji trzeba zapłacić blisko 13 tys. zł, magistra psychologii 30 tys. zł, lekarza 180 tys. zł. Liczba osób zainteresowanych nauką w weekendy z roku na rok zaś wyraźnie maleje, a uczelnie mają coraz większy problem z zapełnieniem przygotowanych dla nich miejsc.

WIDEO: Czy świecka szkoła to mit?

Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dłuższa droga do dyplomu - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski