Do Krakowa przyjechali ci, którzy na Majdanie stracili najbliższych

Mąż Marii Karczuk zginął podczas walk na Majdanie. Została sama z dwójką dzieci. Denis trzy miesiące temu skończył rok, Iwanka ma dwanaście lat.

– Jestem wdzięczna, że mogłam przyjechać i zobaczyć Kraków. To piękne miasto. Zresztą z mężem z pobytu w Polsce mieliśmy piękne wspomnienia – mówi Maria Karczuk, pokazując zdjęcie swojego ukochanego. O tragicznych wydarzeniach w Kijowie nie chce rozmawiać. – Jest jeszcze za wcześnie – wyjaśnia.

Julia Bielawska również straciła na Majdanie bliską osobę. ­– Przyjazd do Krakowa wiele dla nas znaczy. Dzieci mogą tyle zobaczyć, ale także spędzić czas na zabawie. Spotkała je wielka krzywda, a teraz choć na chwilę mogą o niej zapomnieć. – nie kryje radości Julia Bielawska.

Dla 11-letniego Edwarda pobyt w Polsce to przygoda. Jest pod wrażeniem Zamku Królewskiego na Wawelu. – W Kijowie działo się źle. Wszędzie snajperzy, a na ulicach ginęli ludzie. Teraz jest spokojnie, a my możemy być tutaj – mówi.

Grupa dzieci i mam przyjechała do Krakowa w niedzielę. Inicjatorami i organizatorami akcji są członkowie Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy.

Organizacją pobytu zajął się Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Juliusza Słowackiego STO w Krakowie.

– Wiele atrakcji zapewnią władze Krakowa. W akcję włączyli się też rodzice uczniów i lokalni przedsiębiorcy. Nasi goście odwiedzą m.in. Park Wodny, krakowskie zoo i Kopalnię Soli w Wieliczce – wylicza Michał Lech, koordynator akcji.

Dla mam przygotowano także osobne atrakcje. Panie będą miały okazję do wspólnego wyjścia na zakupy oraz odwiedzą Dolinę Prądnika.

Ponadto wychowawcy ze Społecznej Szkoły Podstawowej nr 4 im. Juliusza Słowackiego przygotowali dla dzieci specjalny program zajęć, które będą trwały przez dwa dni.

Patronat honorowy nad akcją „Dzieci Majdanu” objął prezydent miasta Krakowa Jacek Maj­chrowski.