Aby dostać się do mieszkania, Stanisława Kubas, emerytowana lekarka z Bochni, musi przejść przez jedne drzwi, wąski korytarz, drugie drzwi, wąski balkon i jeszcze kolejne drzwi. To efekt dokonanego przed laty podziału lokalu, który obecnie zajmuje. Żeby ułatwić sobie życie, chce kupić od miasta sąsiadujące mieszkanie, które od dwóch lat jest wolne. Urzędnicy nie chcą jej jednak pomóc.
Mieszkanie z niefortunnym wejściem pani Stanisława kupiła ponad dziesięć lat temu. - Zależało mi na tym mieszkaniu, bo znajduje się w centrum. Liczyłam, że na starość będę miała wszędzie blisko. W pobliżu mieszkają również moje dzieci i wnuki - tłumaczy.
Szybko jednak przekonała się, że nabyta przez nią nieruchomość ma wadę, z którą trudno się żyje. - Bo kto w XXI wieku dostaje się do własnego domu przez niezliczoną ilość drzwi i balkon? - pytała, dodając, że najgorzej jest w zimie, gdy balkon, przez który wchodzi do mieszkania jest zasypany śniegiem. Na jego zadaszenie nie ma szans, bo obiekt jest wpisany do rejestru zabytków.
Połączenia z sąsiednim mieszkaniem, które ułatwiłoby życie, pani Stanisława domaga się od 10 lat. Wcześniej było ono jednak zajęte przez lokatorów. Teraz jest puste. Miasto chce je wystawić na sprzedaż. Tomasz Kuc z UM w Bochni nie widzi szans na sprzedaż nieruchomości w inny sposób niż jest zaplanowany. - Mieszkanie to funkcjonuje jako samodzielne. Nie ma podstaw, żeby to zmieniać. W naszym interesie jest, by cena była jak najwyższa, bo potrzebujemy pieniędzy na budowę lokali socjalnych - zaznacza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?