Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do najszybszych brakuje coraz mniej

ART
Jędrzej Dobrowolski na trasie w specjalnym stroju... Fot. archiwum
Jędrzej Dobrowolski na trasie w specjalnym stroju... Fot. archiwum
Bardzo udany występ w mistrzostwach świata w speed ski, czyli narciarstwie szybkim (jazda z góry na nartach w celu osiągnięcia jak największej prędkości), zanotował zakopiańczyk Jędrzej Dobrowolski. W szwajcarskim Verbier uplasował się na 11. pozycji, osiągając 205,33 km/h.

Jędrzej Dobrowolski na trasie w specjalnym stroju... Fot. archiwum

SPORTY ZIMOWE. Zakopiańczyk Jędrzej Dobrowolski zajął 11. miejsce w mistrzostwach świata w speed ski

To najszybszy "niezmechanizowany" sport na świecie, do 200 km/h zawodnik jest w stanie rozpędzić się w 6 sekund. Trasa w finale liczyła 880 m, kąt nachylenia stoku wynosił 54 stopnie, różnica poziomów to ponad 3 km. Przejazd trwał 10-12 sekund, a wynik zawodnika obliczany był na podstawie prędkości na ostatnich 100 metrach. MŚ wygrał najlepszy specjalista w tej konkurencji w ostatnich latach Włoch Simone Origone (211,67 km/h), który wyprzedził swego brata Ivana Origone (209,70) i Francuza Bastiena Montesa (209,69).

- Jest bardzo zadowolony z występu w mistrzostwach świata, to mój najlepszy wynik w karierze, poprzednio byłem 29. - mówi Dobrowolski. - Przed zawodami liczyłem na wejście do finałowej "15" i to mi się udało. Nie było łatwo. Zawodników było 79 i przeprowadzane były kolejne eliminacje, ze startem z coraz wyższej wysokości. Musiałem mocno powalczyć, do finału dostałem się z 15. wynikiem. Wtedy nie czułem już takiej presji, nie miałem nic do stracenia, mogłem pojechać na większym luzie, po jak najlepszy wynik. Lepszego miejsca raczej nie byłem w stanie osiągnąć. Ten występ był moim pierwszym i ostatnim w tym sezonie, co wynika ze względów finansowych. Jeżdżę za własne pieniądze, polski związek wsparł mnie tylko drobną kwotą. Po prostu nie miałem tylu treningów, co inni zawodnicy. Cieszy mnie jednak, że zauważalny jest postęp w moich wynikach. Poprzednio do zwycięzcy straciłem 10 km/h, teraz już tylko 6.

Dobrowolskiemu nie udało się w pełni zrealizować w Verbier celu. Chciał bowiem pobić własny rekord Polski, który od kwietnia ubiegłego roku wynosi 209,14 km/h. - Było blisko, jeszcze wyżej przygotowana była rampa startowa. Wszyscy czekali, aby z niej skorzystać. Szwajcarom marzyło się nawet pobicie rekord światu (251,4 km/h, należy od 2006 r. do Simone Origone - przyp. art). Warunki nie były jednak sprzyjające. Było za mało śniegu, w wyższych partiach wystawały skały i organizatorzy nie zdecydowali się na podwyższenie startu. Szkoda, bo myślę, że rekord Polski pobiłbym bez większych problemów.

Dla zakopiańczyka to czwarty sezon poważnych startów w tej mało popularnej, na tle innych narciarskich sportów, konkurencji. Na początku swej przygody uzyskał w 2008 roku, w zawodach Speed Master w Verbier, 183,01 km/h, później sukcesywnie poprawił swoje rezultaty. W ubiegłotygodniowych MŚ nie udało mu się wprawdzie po raz kolejny poprawić najlepszego w kraju osiągnięcia, ale dzięki 11. pozycji przebił się do światowej czołówki. - Dostałem dużo gratulacji od pozostałych zawodników. Podkreślali, że to bardzo dobry wynik, bo zawody były naprawdę niezwykle trudne. Szczególnie Szwajcarzy byli bardzo przyjacielscy. Żartowali nawet, że chyba muszą przestać mi podpowiadać, bo zaczynam doganiać ich najlepszego zawodnika Philippe'a Maya (był 5. - przyp. art). Generalnie wszyscy cieszą się, że ten sport się rozwija, że są uczestnicy z wielu państw, w tym roku z 14. Chcielibyśmy, żeby dyscyplina wprowadzona została do programu olimpijskiemu. Wcale nie trzeba wielkich gór do organizowania zawodów. W Pucharze Świata najlepsi zawodnicy osiągali około 160 km/h, w zawodach FIS ostatnio było jeszcze mniej, 140 km/h.
W Polsce ta dyscyplina jest praktycznie nieznana. Dobrowolski jest jedynym naszym zawodnikiem uprawiającym ją na międzynarodowym poziomie, w MŚ był sam. - Z tego co wiem, u nas w kraju nikt inny tego nie trenuje. Dwa lata temu zgłosił się jeden człowiek, miałem mu pomóc organizacyjnie, ale się już nie odezwał. Szkoda, bo gdyby było nas więcej, łatwiej byłoby pozyskać sponsorów - zauważa. - Jeśli chodzi o moją jazdę, to jest coraz lepiej. Widzę coraz więcej rzeczy, które można poprawić, próbuję nowych sposobów. Tylko że założenie sobie jakiejś techniki, a jej wykonanie to dwie rożne rzeczy. Prędkość jest ogromna, utrzymanie optymalnej pozycji jest bardzo trudne, nogi się rozjeżdżają, a drobny błąd może bardzo drogo kosztować. Na następny sezon mam nowe narty i spróbuje jeszcze się poprawić.

(ART)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski