Rząd daje zielone światło dla dwóch ważnych inwestycji transportowych dla Sądecczyzny. W kontrakcie terytorialnym, czyli w umowie z samorządem województwa, znalazła się zarówno nowa droga z Brzeska do Nowego Sącza, jak i nowa linia kolejowa przez Podłęże i Piekiełko. Obie inwestycje mają ułatwić dojazd na południe Małopolski.
Ale podczas debaty zorganizowanej przez „Dziennik Polski” oraz Urząd Marszałkowski w ramach cyklu „Małopolskie Obserwatoria – dostrzegamy zmiany” pojawiły się wątpliwości, czy jest sens finansować oba te projekty.
– Trzeba się zdecydować albo na nowoczesną drogę, albo na kolej. Nie ma potrzeby realizowania obu tych inwestycji – przekonywał Stanisław Albricht z Pracowni Altrans, która opracowywała analizy dotyczące nowej drogi do Nowego Sącza.
Więcej argumentów przemawia za tym, że znajdą się pieniądze na poprawę dojazdu drogowego. Pierwszy to koszty – na nową drogę potrzeba od 300 do 500 mln zł (w zależności od wariantu przebiegu), linia kolejowa to wydatek rzędu 6 mld zł.
Nie bez znaczenia jest też to, że przygotowania do budowy nowej trasy drogowej są bardziej zaawansowane. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przymierza się do budowy nowego mostu, który zastąpi wąski obiekt w Kurowie, a pierwszy odcinek tej trasy Nowy Sącz – Łososina (z ominięciem góry Just) ma być realizowany za dwa lub trzy lata.
W przypadku linii kolejowej Podłęże – Piekiełko dopiero za dwa lata będzie wiadomo, czy jej budowa ma racjonalne i ekonomiczne uzasadnienie.
Wykonywane właśnie analizy mają wykazać, czy pociągi kursujące z Krakowa do Nowego Sącza krótszą niż do tej pory trasą będą na tyle atrakcyjne, że wiele osób zrezygnuje z dojazdu do stolicy regionu samochodem. Aby tak się stało, na nowym szlaku powinno być jak najmniej postojów, a więc przystanków. Ale to zmniejsza krąg mieszkańców, którzy mogliby korzystać z transportu kolejowego.
Wynik analiz dotyczących kolei to dziś wielka zagadka. Za to już wiadomo, że do Nowego Sącza nie zostanie poprowadzona droga ekspresowa. Ta miałaby uzasadnienie, gdyby nie kończyła się w stolicy dawnego województwa nowosądeckiego, ale biegła dalej w kierunku Muszyny i granicy ze Słowacją. Na to na razie nie ma zgody rządu, ale warianty przebiegu nowej, jednojezdniowej drogi przyspieszonej są tak ustalone, aby w przyszłości można było rozbudować ją do dwujezdniowej ekspresówki.
– Nie jesteśmy pazerni, chcemy, żeby chociaż jedna z tych inwestycji została wreszcie zrealizowana – mówi Marek Oleniacz, sekretarz miasta Nowego Sącza. Według niego koniecz- ne jest lepsze skomunikowanie Nowego Sącza, bo bez szybkiej drogi lub nowej linii kolejowej będzie on miastem na prawach powiatu, do którego w Polsce najtrudniej dojechać.
Dziś dojazd z Krakowa zabiera ok. 1,5 godziny, ale od granic jednego do granic drugiego miasta i poza szczytem komunikacyjnym.
PLANY INWESTYCYJNE
Cztery warianty dla drogi. Wstępna koncepcja przebiegu drogi z Łososiny do Nowego Sącza mówi o 4 wariantach. Trzy zakładają ominięcie góry Just przez Wronowice i Świdnik, czwarty mówi o wydrążeniu tunelu pod górą. Droga będzie jednojezdniowa.
Budowa nowej linii, modernizacja starej. Szybszy dojazd pociągiem do Nowego Sącza ma umożliwić budowa nowej linii Podłęże – Piekiełko i przebudowa istniejącej linii Chabówka – Nowy Sącz. Nowa linia będzie bardzo kosztowna, bo w wielu miejscach mają powstać tunele; bez nich budowa skrótu nie ma sensu.
(GEG)
[email protected]
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?