Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do optymizmu jeszcze daleko

Redakcja
Rozmowa z prezesem SSA Wojas Podhale Andrzejem Podgórskim

W ostatnich tygodniach powiało optymizmem w temacie hokeja w Nowym Targu. Czy faktycznie są powody do pozytywnego patrzenia w przyszłość?
- Do optymizmu jeszcze nam daleko. Większych zmian w porównaniu z ostatnimi tygodniami nie ma. Owszem, cały czas toczą się rozmowy na różnych szczeblach, ale aby mówić o wyjściu na prostą, to wszystko musi być dopięte. Co z tego, że 90 procent osób się dogada, jak pozostałe 10 może wszystko zniweczyć. Dlatego na razie jestem ostrożny w ocenianiu szans na poprawę obecnego stanu rzeczy. Są osoby czy firmy, które wyrażają chęć współpracy z nami, ale czy te słowne deklaracje i zobowiązania, które teraz padają, znajdą odzwierciedlenie w podpisaniu umów, to czas pokaże.
Nadal jest możliwe, że drużyna nie przystąpi do sezonu?
- Niestety, jest ciągle jeden z wariantów, który rozpatrujemy. Będzie tak dopóki nie będziemy w 100 procentach pewni, że wszystkie problemy mamy za sobą.
Pojawiły się sugestie, że sporo poprawiło się w kontaktach na linii klub - władze miasta? Jak jest w rzeczywistości?
- Faktycznie coś drgnęło w tej sprawie. Teraz pozostaje nam wierzyć, że pewne, obietnice, które nam złożono, doczekają się realizacji. Wiadomo, że dla nas najważniejsze jest, abyśmy mogli bez problemów korzystać z Miejskiej Hali Lodowej. Jesteśmy zainteresowani przejęciem tego obiektu, ale najszybciej od roku 2010. Musimy się bowiem do tego przygotować, a na to potrzeba czasu. Dlatego chcielibyśmy przejąć obiekt od stycznia, ale już wcześniej musimy mieć gwarancję, że faktycznie od tego momentu zostanie on nam przekazany. Do tego czasu, moim zdaniem, wszystko powinno zostać jak do tej pory, czyli lodowiskiem powinien zarządzać Zakład Gospodarki i Zieleni. Nie widzę sensu szukać wariantów zastępczych.
Macie gwarancję, że 20 lipca będzie lód w Nowym Targu?
- Żadnej gwarancji nie mamy, poza wyrażoną publicznie przez władze miasta wolą spełnienia tego naszego postulatu. w najbliższym czasie złożymy w tej sprawie oficjalne pismo do władz miasta i administratora obiektu z wnioskiem o potwierdzenie terminu mrożenia.
A jak wyglądają relacje z nowymi władzami MMKS Podhale?
- Odbyło się już pierwsze spotkanie pomiędzy prezydiami i zarządami obu klubów. Miało ono na celu przede wszystkim ocenę aktualnego stanu w obu klubach i określenie wzajemnych celów. Na bazie tych informacji będziemy chcieli teraz określić kierunki wspólnych działań. Widać z obu stron dużą determinację do tego, aby współpraca układa się dobrze. Osobiście zachęcam do działań bardziej integrujących nasze środowiska. z różnych względów nie jest możliwa fuzja, ale zbliżenie na gruncie sportowym i organizacyjnym jest niezbędne. Myślę, że wola takiego działania jest.
Na czym to zbliżenie miałoby polegać?
- Nie jest łatwo funkcjonować w takiej strukturze jaka jest obecnie, gdzie młodzież jest osobno, a seniorzy osobno. To znacznie utrudnia przepływ młodych graczy do pierwszego zespołu, co mocno ogranicza ich rozwój. Brakuje konsultacji szkoleniowców czy opracowywania wspólnych procesów szkolenia. Zawodnicy, zwłaszcza ci młodzi, potrzebują stabilizacji. Musimy wyeliminować pewną przypadkowość, która dotychczas rządziła w obecnej strukturze.
Czy w długoterminowych planach brane jest pod uwagę połączenie obu klubów?
- Myślę, że co najwyżej w pewnej części. Jak już wspomniałem fuzja raczej możliwa nie jest, ale jakaś reorganizacja na pewno tak. Chodzi nam przede wszystkim o grupę juniorów. To jest jednak na razie odległa sprawa.
Z drużyny dosyć niespodziewanie odszedł Marek Priechodsky. Czy są możliwe dalsze zmiany w kadrze zespołu?
- Odejście Priechodskiego jest skutkiem limitu obcokrajowców jaki narzucił PZHL. Zawodnik po rozmowach z trenerem miał świadomość, że przynajmniej na tym etapie przygotowań przegrywa rywalizację o miejsce w składzie z pozostałą trójką graczy zagranicznych. To skutkowałoby tym, że jego zarobki byłyby mniejsze, a w sytuacji rodzinnej, w jakiej on się znajduje, nie mógł sobie na to pozwolić. Dlatego wraz ze swoim menedżerem poprosił o zezwolenie na poszukiwanie nowego pracodawcy, na co zezwoliłem, choć muszę powiedzieć, że nie bez żalu, bo uważam go za dobrego zawodnika.
Coraz głośniej jest w sprawie konfliktu klubów z władzami Polskiego Związku Hokeja. Jak Pan reaguje na zachowanie prezesa Ingilewicza, który twardo broni swoich postanowień?
- My od początku nie kryliśmy i nie kryjemy nadal tego, że nie jesteśmy zwolennikami wyboru osoby pana Ingielewicza na stanowisko prezesa PZHL. Dlatego problemy, które teraz wynikły, nie są dla nas żadnym zaskoczeniem. Dziwi natomiast determinacja pana prezesa w zaostrzaniu relacji z klubami. Uważam, że dyktat nic tu nie wniesie. My jesteśmy otwarci na zmiany, a wręcz ich oczekujemy i uważamy, że są niezbędne, ale muszą one mieć jakiś sens. Rozwiązania, które zaproponował związek, kompletnie nie są adekwatne do sytuacji, w jakiej obecnie znajdują się kluby. Inicjatywy związane z podnoszeniem opłat startowych, zwiększaniem kosztów funkcjonowania czy też przerzucanie na kluby kosztów utrzymywania reprezentacji, a przede wszystkim brak woli kompromisu, może doprowadzić do katastrofy.
Mówi się o buncie klubów i powstaniu nowej, odrębnej ligi poza strukturami PZHL. Czy Wojas Podhale rozpatruje taki wariant?
- Bunt to duże słowo. Wszyscy czujemy się członkami PZHL i myślę, że nikt nie chce zakłócić funkcjonowania tej organizacji. Natomiast gra w rozgrywkach pod egidą PZHL jest sprawą odrębną i w pełni dobrowolną. Jeżeli nie zostaną w nich stworzone odpowiednie warunki, to nie widzę sensu uczestniczenia w nich. Zobaczymy, co będzie dalej.
Rozmawiał: Maciej Zubek
Fot.www.adamowski.com.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski