Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do ratownictwa z olimpijskich stadionów...

Redakcja
Urodził się w 1935r. Od najmłodszych lat mieszkał w Kościelisku, gdzie (jeszcze w czasie wojny) rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej. Kontynuował ją w pierwszych latach powojennych.

100-lecie TOPR - ratownicy: Andrzej Mateja

- To właśnie w tych szkolnych, powojennych latach zaczęła się moja fascynacja biegami narciarskimi. Trenowaliśmy najpierw w szkole, a potem w klubie narciarskim. Szybko stało się to specjalnością Kościeliska i większość późniejszych reprezentantów Polski na mistrzostwa świata i olimpijczyków w biegach narciarskich pochodziła właśnie stąd. Nasza szkoła współpracowała z klubem SN PTT, który wtedy nazywał się "Kolejarz". Trenowałem i brałem udział w zawodach narciarskich, oczywiście, jako junior a opiekowali się nami Stanisław Karpiel z ramienia szkoły oraz Ludwik Kotarba i Józef Zubek z ramienia klubu - wspomina.

Po szkole podstawowej podejmował różne dorywcze prace oraz naukę zawodu praktykując m. in. jako cieśla, jednak ciężkie warunki materialne wygnały go z domu - pojechał więc szukać pracy do Warszawy, gdzie przepracował dwa lata przy odbudowie zniszczeń wojennych. Po powrocie, gdy zaproponowano mu udział w klubowym obozie kondycyjnym, natychmiast podjął treningi biegowe i szybko pokazał co potrafi, wygrywając w barwach KS "Kolejarz" wiele ogólnopolskich zawodów. Dzięki tym wynikom został włączony do grupy "kadrowiczów", trenowanych przez wybitnych szkoleniowców: Józefa Zubka i Tadeusza Kaczmarczyka przygotowywanej na wielkie międzynarodowe zawody w biegach narciarskich. W czasie swej kariery wielokrotnie reprezentował nasz kraj (m. in. kilkanaście razy startował na zawodach w Szwecji, Finlandii i Norwegii). Startując w biegach indywidualnych i w sztafecie był dwukrotnie członkiem polskiej reprezentacji olimpijskiej (w 1956r w Cortina d'Ampezzo oraz w 1960r na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Squaw Valley). Reprezentował też Polskę w 1958r na Mistrzostwach Świata w fińskim Lahti i w 1962r w Zakopanem. W barwach "Kolejarza" startował do 1956r, następnie, kolejno, przez dwa lata był zawodnikiem WKS a od 1959r SN PTT Zakopane. Karierę sportową zakończył w 1964r. A góry i ratownictwo? - pytam. - Zawdzięczam to mojemu trenerowi Jozefowi Zubkowi. - opowiada - Większość naszych treningów letnich i zimowych odbywała się w Tatrach a on dbał byśmy prócz kondycji biegając po górskich ścieżkach zdobywali też wiedzę o tym terenie. Latem były to często treningi wysokogórskie. Trener sam nieźle się wspinał i był ratownikiem tatrzańskim namawiał nas więc byśmy też przeszli przeszkolenie i zostali członkami GOPR. Mój staż kandydacki w Grupie Tatrzańskiej rozpocząłem w 1955r. Przysięgę ratownika złożyłem jeszcze jako czynny sportowiec w 1962r. Już w okresie kandydackim wielokrotnie brałem udział w akcjach ratunkowych.

Po zakończeniu kariery sportowej, od 1964r pracował w GT GOPR jako ratownik sezonowy (zatrudniany okresowo na sezony letnie i zimowe). W 1970r został przyjęty w GOPR na etat. Jeszcze jako zawodnik WKS przynależał do sekcji wspinaczkowej prowadzonej tam wtedy przez Wojtka Wawrytkę. W latach sześćdziesiątych został członkiem Klubu Wysokogórskiego w Zakopanem. Uzyskał też uprawnienia instruktora narciarskiego PZN. Przeszedł kolejne etapy szkolenia do stopnia instruktora ratownictwa. W latach sześćdziesiątych był członkiem ekipy stosującej nowatorską wtedy metodę ratownictwa ścianowego z użyciem zestawu Grammingera (opowiada, że najczęściej obsługiwał bęben z liną, choć bywało też, że to on zjeżdżał w zestawie w czasie akcji ratunkowych m. in. na Mnichu czy na Kazalnicy). Od samego początku uczestniczył też w szkoleniach śmigłowcowych. Twierdzi jednak, że wykonywał swą pracę nie specjalizując się w niczym szczególnie i robił wszystko "co w niej robić było trzeba". Ma przeszkolenie nurkowe (jedna gwiazdka CMAS) - nurkował w tatrzańskich jeziorach i jaskiniach. Jako ratownik szkolił komandosów z VI Dywizji Powietrzno Desantowej i inne "grupy specjalne". Uczestnicząc w zawodach sportowych a potem jako ratownik poznał góry Skandynawii, wiele rejonów alpejskich oraz amerykańskie pasmo Sierra Nevada. Brał też udział w wyprawie zakopiańskich ratowników w Kaukaz. Za działalność sportową i ratowniczą odznaczony wieloma medalami o orderami m. in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Przepracował w Grupie Tatrzańskiej GOPR, a następnie (po usamodzielnieniu się organizacji) w TOPR od przejścia na ratowniczą emeryturę w 1994r. - Koniec mojej pracy - mówi - wiąże się z tragicznym dla nas wszystkich wspomnieniem: 11 sierpnia przed południem brat Staszek był u mnie, by uzgodnić termin pożegnania jakie chcieli mi wyprawić koledzy ratownicy. Potem pojechał na dyżur. Godzinę czy dwie później dowiedziałem się, że nad Doliną Olczyską spadł śmigłowiec i że Staszek zginął w tym wypadku. Nie mogłem w to uwierzyć... ale tak w pracy ratowników czasem bywa... Przez lata mojej służby starałem się czym prędzej zapominać o chwilach złych, o ciężkich akcjach, o tragicznych wypadkach. Miałem przecież pomagać ludziom w górach a nie rozpamiętywać tragedie. Oczywiście, mimo wszystko, niektóre trudne momenty tkwią mi w pamięci do dziś - wśród nich pewnie najbardziej wyprawa po Szywałę do jaskini Nad Kotlinami. To sprawa wielokrotnie opisywana. Akcja była bardzo długa i ciężka a sprzętu takiego jak dziś nie mieliśmy. Na szczęście wiele, wiele innych wypraw kończyło się bardziej pomyślnie. Czasem nawet takie z pozoru beznadziejne. Kiedyś dostaliśmy informację, że lawina zasypała turystę w Goryczkowej. Na miejscu coś mnie tknęło i, wbrew zasadom, zaczęliśmy sondowanie tej lawiny nie od dołu, tylko skosem od pewnej wysokości. Szybko natrafiliśmy na zasypanego. To oczywiście pewnie był przypadek, ale wtedy udało się uratować człowiekowi życie... I właśnie dla takich chwil warto było przez tyle lat wykonywać tą pracę...

Jerzy Tawłowicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski