- W niedzielę w Pradze Pana podopieczna Renata Knapik-Miazga walczy o kwalifikację olimpijską. Jak wyglądała będzie ta rywalizacja?
- W piątek po południu będziemy na miejscu, w sobotę potrenujemy, a w niedzielę od godz. 9 zaczynają się walki. Przystąpią do niech 22 zawodniczki. Najpierw będą pojedynki grupowe, po 5, 6 osób w każdej, potem turniej będzie się toczył według zasad pucharowych. By wygrać, trzeba będzie stoczyć osiem-dziewięć walk w ciągu jednego dnia.
- Jak przygotowana do walki jest Renata?
- Uważam, że bardzo dobrze i z pewnością nie jest bez szans na zwycięstwo, a tylko ono da przepustkę do Rio de Janeiro. Z tymi zawodniczkami, z którymi się spotka, już wygrywała, ale też oczywiście ponosiła porażki. Jestem dobrej myśli, mimo faktu, że przygotowania mieliśmy utrudnione.
Nie jestem już od początku lutego trenerem KKS-u i tylko dzięki uprzejmości Radosława Zawrotniaka z AWF-u mogliśmy przeprowadzać z Renatą treningi. Nie można było tego przeprowadzić w klubie. Poświęciłem swój czas zawodniczce. Robię to bezinteresownie, z miłości do szermierki, kosztem rodziny. Myślę, że nie zaniedbaliśmy niczego, były to codzienne treningi i liczę na to, że przyniosą efekt w postaci awansu. W minionym tygodniu byliśmy na zgrupowaniu w Spale. Renata miała okazję powalczyć z czołowymi polskimi zawodniczkami.
- Tylko Pan będzie sekundował Renacie?
- Nie, jedzie oczywiście też trener kadry Michał Moryc.
- Kogo może się najbardziej obawiać Pana zawodniczka?
- Rywalki, to te szpadzistki, które nie zakwalifikowały się do igrzysk poprzez drużyny, ani z racji wysokiego miejsca na liście światowej. Najgroźniejszą przeciwniczką będzie Britta Heidemnn. Renata przegrała z nią ostatnio w Buenos Aires na zawodach Pucharu Świata 14:15 w walce o czołową „16”. Wcześniej w 2013 roku na mistrzostwach świata w Budapeszcie w takim samym stosunku. A więc do trzech razy sztuka!
To mistrzyni olimpijska z Pekinu, była mistrzyni świata i Europy. Niemka jest z pewnością główną faworytką, ma 33 lata, jest najbardziej doświadczona, ma numer 2. Z numerem 1. jest rozstawiona Szwedka Emma Samuelsson, aktualna wicemistrzyni świata. Z reguły walczyła z nią w drużynie, z różnym skutkiem. Renata ma nr 3, a „czwórkę” Szwajcarka Tiffany Geroudet. Rozstawienie w turnieju zależy od miejsca zawodniczki na liście światowej. Szwedka jest 10, Niemka 18, Renata 34.
- Czy psychika może odegrać decydujące znaczenie w walce o pierwsze miejsce?
- Z pewnością tak. Faworytki mogą się przestraszyć, zdekoncentrować i wtedy łatwo o niespodziankę.
- Pytam nie bez kozery, bo często narzekał Pan, że Renata ma umiejętności, ale nie potrafi tego sprzedać, denerwuje się w ważnych momentach.
- Teraz jest mocna psychicznie, pewna siebie, zadowolona. Mam nadzieję, że nie będzie miała problemów. Współpracuje z psychologiem. Jest przygotowana, zna mocne i słabe strony rywalek. Oglądaliśmy ich walki. Na pewno nie jedzie w ciemno.
- To największe wyzwanie w jej karierze?
- Największe w ostatnich latach, od czasu mistrzostw Europy w Zagrzebiu w 2013 r., gdzie była trzecia. Teraz może nie ma najmocniejszych rywalek, jak w zawodach Pucharu Świata, ale nerwy na pewno będą spore.
- W Pradze powalczy też Radosław Zawrotniak, z AWF-u Kraków. Będzie mocna ekipa.
- Tak, mamy zamiar kibicować Radkowi w sobotę, a potem skupić się już na własnym starcie. W rywalizacji mężczyzn sytuacja jest podobna, startuje 28 zawodników, Radek przystąpi do rywalizacji z numerem 4.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?