MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Do trzech razy sztuka

BK
Fot. MAREK MORDAN
Fot. MAREK MORDAN
Przez większość sezonu o Annie Jurkiewicz było cicho, tymczasem nagle podczas mistrzostw świata w łyżwiarstwie figurowym w Los Angeles osiąga Pani rekord życiowy w ocenie sędziów i kwalifikację olimpijską...

Fot. MAREK MORDAN

Rozmowa z ANNĄ JURKIEWICZ. Łyżwiarka Unii Oświęcim zdobyła kwalifikację olimpijską do Vancouver.

- Rzeczywiście, był to dla mnie piękny finał słabego wcześniej sezonu. Miałam problemy z formą, wagą i masę innych. Niewiele startowałam. Jedyny międzynarodowy występ zaliczyłam w Bratysławie, potem były jeszcze nieudane mistrzostwa Polski, które wygrałam, ale w fatalnym stylu. W efekcie nie pojechałam na mistrzostwa Europy do Helsinek, ale już wtedy zaczęłam ostro pracować pod kątem MŚ. Dopingowała mnie głównie szansa zdobycia kwalifikacji olimpijskiej. Postawiłam sobie sprawę jasno: dalsza jazda będzie mieć sens, jeśli wywalczę prawo startu w igrzyskach. Nie miałam nic do stracenia.
Trenerka Iwona Mydlarz-Chruścińska liczyła na udany Pani występ, ale jednocześnie obawiała się, czy nie zaważy na nim brak startów?
- Osobiście czułam, że jestem w formie. Z drugiej strony przed poprzednimi MŚ też byłam przekonana, że osiągnęłam dobrą dyspozycję, a potem nie zakwalifikowałam się do programu dowolnego. W moim przypadku sprawdziło się powiedzenie "do trzech razy sztuka", bo zarówno w Tokio w 2007 roku, jak i przed rokiem w Goeteborgu nie udało mi się przebić do finałowej rywalizacji.
Po krótkim programie było 20. miejsce, w dowolnym 16. i ostatecznie 19. lokata, a przy tym rekord życiowy w łącznej nocie.
- W krótkim programie był taki moment, że zamiast potrójnego wykonałam jedynie podwójnego flipa. To był efekt dosłownie sekundy zawahania, spowodowany zapewne właśnie brakiem częstszych startów. Wtedy przez głowę przemknęła mi myśl, że szansa wyjazdu do Vancouver może przepaść, tym bardziej, że jechałam w gorszej grupie. Postanowiłam zawalczyć maksymalnie o każdy element i udało się. Program dowolny był również udany, jeśli nie liczyć zachwiania przy jednym z piruetów. Gdyby nie to, może byłabym nawet 17. w końcowej klasyfikacji. To już jednak jest tylko gdybanie, dla mnie najważniejsze, że wywalczyłam upragnioną kwalifikację.
Po Dorocie i Mariuszu Siudkach będzie Pani kolejną łyżwiarką Unii, która wystąpi w igrzyskach...
- Kiedyś także Sabina Wojtala wywalczyła prawo startu na olimpiadzie, ale PKOl jej nie wysłał. Modlę się, żeby ta historia w moim przypadku się nie powtórzyła. Przyszły rok zapowiada się dla mnie szczególnie, bo oprócz igrzysk mam nadzieję ukończyć także studia na krakowskiej AWF na kierunku turystyka i rekreacja. Powinno się udać, bo uczelnia jest bardzo przychylna sportowcom.
Rozmawiał: (BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski