Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do ujścia Wisły coraz bliżej. Maciej Boinski pożegnał Grudziądz

Adam Lewandowski
To czwarta już wyprawa pana Macieja szlakiem polskich rzek . Na zdjęciu: Wisła pod Solcem.
To czwarta już wyprawa pana Macieja szlakiem polskich rzek . Na zdjęciu: Wisła pod Solcem. Adam Lewandowski
2 stycznia Maciej Boinski wyruszył z Baraniej Góry... W czwartek był w Solcu Kujawskim, w piątek w Fordonie, wczoraj opuścił Grudziądz. Śpi w namiocie. Zimno? - Skądże!

Dlaczego wędruje? - Bo lubię. A dlaczego w zimie? - Bo jestem budowlańcem. A budowlaniec wolne ma tylko w zimie - śmieje się Maciej Boinski. Bo wszyscy pytają go o to samo. No bo jakże można spać o tej porze w namiocie!? - Można, jest 3 stopnie cieplej niż na zewnątrz. A to dużo. W dobrym śpiworze zimno wcale nie jest...

Ile kosztuje taki śpiwór? Półtora tysiąca... A buty wytrzymują? Kupiłem dobre, specjalistyczne, znanej firmy. Za 800 złotych, do końca wprawy nie wytrzymają. Popękały, będę reklamował... Ale jak duże mrozy, czy jak jest mokro to idę w ocieplanych pianką gumowcach. Tanie, ciepłe, bez problemu wytrzymują trudy tej mojej wędrówki. Namiot? No nie jest z tych tanich, kosztował 8o0 złotych. Trzyma się dobrze... Lekki, wytrzymały i tak mały, że plecak się w nim nie mieści...

Komin zamiast trumienki

Ile kosztuje wyprawa obliczona na 60 dni? Dużo. Bardzo dużo. Ale Boinski chwali swego szefa, Marka Antoniaka z bydgoskiego oddziału Trakcja, który w sporej części sponsoruje jego wyprawę.

A ile waży bagaż? w wyprawach wzdłuż Noteci i Warty Boinski ciągnął trumienkę - bagażnik samochodowy zaopatrzony w płozy i kółka. W zeszłym roku musiał z niego zrezygnować, był nieprzydatny w wędrówce wzdłuż Brdy. Za dużo chaszczy, krzaków, powalonych pni. Wadą bagażu ciągnionego jest i to, że wymaga zbyt częstego oddalania się od brzegów rzeki. Lepszy już plecak typu komin.

W zeszłym roku spotkałem Macieja Boinskiego w Samociążku pod Koronowem. Spróbowałem podnieść plecak. Na oko ważył 50 kg. W każdym razie około 40 na pewno. Namiot, śpiwór, karimata, zapasowa kurtka, kalosze, kuchenka gazowa, jedna butla wystarcza na 3 tygodnie, bielizna, jedzenie...

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Skarpetki zmieniam codziennie, majtki co dwa dni, koszulki co trzy - wyliczał na spotkaniu w soleckim ratuszu. - Z żoną mamy umówione punkty kontaktowe, na które przesyła mi rzeczy na zmianę, także jedzenie. Ostatnio zapas kotletów schabowych. Mam w plecaku jeszcze kilka... Od początku wyprawy schudłem już osiem kilogramów...

Tysiące zdjęć...

W zeszłym roku w Samociążku pan Maciej taszczył jeszcze w ręku stojak do sprzętu fotograficznego, a przez ramię miał przewieszoną torbę z aparatami. Wzdłuż Wisły idzie bez stojaka, ale torba na sprzęt zasobna. - Też trochę waży - mówi. - Ale idzie wytrzymać. Przecież wyruszyłem na pierwszą wyprawę po to, by zobaczyć, co jest dalej. I to sfotografować... Urodziłem się w Nakle nad Notecią, mieszkam w Nakle, a nie wiedziałem, co jest dalej... Strzelam więc tysiące zdjęć, kręcę filmy... Nagrywam dźwięki. Jak huczy pękający lód na rzece, jak płynie kra, śryż...

A kiedy aparat jest potrzebny natychmiast, to akurat nie ma go pod ręką... Albo jest za ciemno... Tak to już bywa... Nad Wisłą bobry jednej nocy urzędowały przy moim namiocie. Obudziło mnie uderzenie w jego poszycie. Okazało się, że „rąbały” drzewo i gałąź uderzyła w namiot. To płochliwe zwierzę, więc kiedy poruszyłem się, wyszedłem z namiotu, to już bobrów nie było. Rano gałęzi też już nie było. Zdarza się że podchodzą dziki... Są płochliwe, wystarczy ruszyć się w śpiworze i uciekają...

Bać się można tylko ludzi

- Bo na takim pustkowiu, nie tylko nad Wisłą, można bać się tylko człowieka...
- Najciekawsza noc? Rozlokowałem się z namiotem na wieży zamku w Czersku. Starosta pomagał mi rozłożyć się. Ciekawych ludzi spotykam... Choćby tu, pod Solcem, w bazie „CREX”. Zapraszają na spotkania do szkół, Solec też zapraszał, także Fordon, ale odmawiam, bo nie mam na to czasu. Takie spotkanie to jeden dzień wędrówki dłużej. A tęskno mi do żony i córki... Przecież wędruję już od 2 stycznia. Cieszy, że zamiast 60 dni wyjdzie chyba 6-7 dni krócej.

Z soboty na niedzielę pan Maciej rozbił się 15 kilometrów przed Grudziądzem. - Wokół same krzaki, mam dwa metry do Wisły - opowiadał. - Bardzo mile wspominam też spotkanie w Fordonie. Miejsce na plaży znalazło dla mnie Stowarzyszenie Stary Fordon. Mogłem wykąpać się, zjeść obiad, a że na facebooku piszę relacje z wędrówki, więc zjechało kilkadziesiąt osób - rodzina i znajomi z Nakła i Bydgoszczy, nakielanin mieszkający w Fordonie... Dostałem ciepłe skarpety....

Pan Maciej prowadzi szczegółowe zapisy z wyprawy. Którą rzekę wybierze za rok? Chyba będzie to San.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Do ujścia Wisły coraz bliżej. Maciej Boinski pożegnał Grudziądz - Gazeta Pomorska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski