- Utrzymanie 150 zwierzaków to spore kwoty - mówi Joanna Wójcik, szefowa fundacji Dzika Klinika. - Zostały u nas jeże z późnych jesiennych miotów, które same nie przetrwałyby zimy, mamy też osłabione nietoperze i ptaki.
Wśród ptasich pacjentów są również: potłuczony krogulec i poparzony puszczyk, którego wyciągnięto z czynnego komina. Zwierzaki trzeba karmić, a ranne leczyć. To kosztuje nawet od 7 do 10 tys. zł miesięcznie.
Fundacja nie ma już finansowania Urzędu Miasta Krakowa ani Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nadal czeka na rozpatrzenie wniosku o utrzymanie pacjentów do wiosny.
Na razie utrzymuje się z datków od miłośników zwierząt oraz osób, które w poprzednich latach przywoziły tu ranne, dzikie zwierzęta.
- Ponieważ nadal mieszkańcy Krakowa dzwonią z prośbą o pomoc, a ja nie mogę już przyjmować kolejnych zwierząt, tłumaczę, aby zgłaszali interwencje do Straży Miejskiej na nr 986 - mówi Joanna Wójcik.
Prosi też mieszkańców o wsparcie finansowe, za które zakupi karmę.
Wszystkie wpłaty należy kierować na konto: Bank Pekao SA Nr konta: 51 1240 4650 1111 0010 5077 3087
Fundacja DZIKA KLINIKA - Centrum pomocy dla dzikich zwierząt, os. Kazimierzowskie 18/156, 31-841 Kraków
W sprawie darowizn rzeczowych można kontaktować się pod nr. tel. 790369936 lub e-mailowo: [email protected].
Wiosną jeże i zdrowe ptaki zostaną wypuszczone na wolność, w bezpiecznych miejscach poza Krakowem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?