Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do wojska policyjną "taksówką"

MADE
W Małopolsce rokrocznie do zasadniczej służby wojskowej trafia ponad 9 tys. młodych ludzi. Nie wszyscy chętnie stawają przed komisjami poborowymi, a potem jadą do swoich jednostek. Coraz częściej musi im "pomagać" w tym policja. Ostatnio krakowscy funkcjonariusze - zgodnie z urzędowym wnioskiem o przymusowe doprowadzenie - konwojowali opornych do Elbląga i Olsztyna.

Ostatnio krakowscy funkcjonariusze konwojowali opornych do Elbląga i Olsztyna

 (INF. WŁ.) Wojsko zapewnia, że niestawianie się poborowych w jednostkach wojskowych lub przed komisjami jest problemem marginalnym. Policja twierdzi jednak, że ma on dla nich wymierne koszty - dowiezienie radiowozem poborowego np. z Krakowa do koszar w okolicach Olsztyna oznacza spalenie 150 litrów racjonowanego ostatnio paliwa.
 - To z jednej strony spory kłopot organizacyjny, bo policjantów zajmujących się dowożeniem skazanych, oskarżonych czy świadków do prokuratur, sądów i aresztów nie jest dużo, a z drugiej - są to duże koszty - mówi młodszy inspektor Bogdan Klimek, zastępca komendanta krakowskiej policji.
- Kiedyś konwojowaniem poborowych - czy rezerwistów na szkolenia, bo takie transporty też robimy - zajmowała się żandarmeria. Teraz spadło to na nas. Dodatkowy kłopot polega na tym, że my mamy tylko doprowadzić taką osobę, a nie zatrzymać ją. Nie wchodzi więc w rachubę - po ustaleniu miejsca pobytu takiego delikwenta - przenocowanie go w areszcie i poranna jazda do jednostki. Trzeba z nim jechać natychmiast.
 Jak twierdzą policjanci z kompanii konwojowej, często na miejscu, w koszarach, oficer dyżurny pyta poborowego, czy chce służyć w wojsku, a gdy ten odmawia - trafia znowu do radiowozu. Przemocą w wojsku nie wolno go zatrzymać, więc wszyscy wracają z powrotem. A później sprawa trafia do prokuratury, zgodnie z artykułem ustawy o powszechnym obowiązku wojskowym. - Kombinatorów przybywa - mówią policjanci - my sobie z nimi jeździmy po kraju, a potem nasi szefowie chwytają się za głowy, bo przecież nasze samochody palą nawet 13 litrów na setkę.
 Zdaniem majora Krzysztofa Janikowskiego z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Krakowie, w tym roku tylko kilkanaście osób trzeba było doprowadzać do wojska. - To idzie falami, podobnie jak same pobory - mówi major Janikowski. - Ostatnie powołania mieliśmy na początku lipca - do wojska trafiło tysiąc osób, kolejne planujemy w sierpniu, październiku i listopadzie.__Według naszych wyliczeń, problemy sprawia nam może około 1 proc. poborowych kierowanych do służby zasadniczej. Rezerwistów unikających ćwiczeń jest może więcej, ale ze względów ekonomicznych takich przeszkoleń ubywa.
 Wszystkie nakazy doprowadzeń, czy to do jednostek wojskowych, czy do komisji, wydają urzędy gminne. Takich postanowień jest w Małopolsce kilkadziesiąt miesięcznie; większość dotyczy stawiennictwa przed komisjami poborowymi.
(MADE)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski