Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobczyce. 77 rocznica deportacji dobczyckich Żydów. Zgasły świece, ale nie pamięć

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Elżbieta Polończyk-Moskal zgromadziła mnóstwo fotografii na których widać dobczyckich Żydów i m.in. synagogę
Elżbieta Polończyk-Moskal zgromadziła mnóstwo fotografii na których widać dobczyckich Żydów i m.in. synagogę Fot. Katarzyna Hołuj
Miasto to, podobnie jak i Myślenice, przed wojną zamieszkiwali Żydzi. Im jednak, w przeciwieństwie do Żydów myślenickich, nikt tu do tej pory nie poświęcił ani uwagi, ani publikacji. Ocalić pamięć postanowiła dobczycanka Elżbieta Polończyk-Moskal

Książka Elżbiety Polończyk-Moskal jest już gotowa i czeka już tylko na druk. Na ten zrzucili się dobczycanie i nie tylko. Po tym jak w sieci pojawił się apel, nie trzeba było długo czekać żeby uzbierała się potrzebna suma.

Autorka wybrała na okładkę zdjęcie małej dziewczynki siedzącej przy stole na którym obok chałki palą się szabasowe świec, a książkę zatytułowała „Świece zgasiła wojna”.

Za kilka dni przypada tragiczna rocznica

To 77 rocznica deportacji dobczyckich Żydów. Jednego dnia, zniknęła mniej więcej szósta część mieszkańców Dobczyc. Ponad 700 osobom nie pozostawiono wyboru. Z niewielkim bagażem, zostawiając domy, gospodarstwa i firmy, musieli stawić się w rano 22 sierpnia 1942 roku, na dobczyckim rynku. Pani Elżbieta dokładnie opisała ten dzień, który położył kres trwającej od co najmniej XVII wieku obecności Żydów w Dobczycach. Zachowanym do dziś śladem po ich bytności tutaj są ruiny mykwy, choć tylko najstarsi mieszkańcy pamiętają jeszcze co się tam mieściło. Synagogę, która stała przy ul. Jagiellońskiej (zaraz obok miejsca, gdzie dziś jest Komisariat Policji), Niemcy spalili już w październiku 1939 roku.

Furmankami, których jak ktoś zapamiętał, było 180 zostali wywiezieni do Wieliczki, a stamtąd kilka dni później trafili albo do obozu zagłady w Bełżcu albo do obozu pracy w Stalowej Woli. Niektórzy zginęli już w Wieliczce.

Nieliczni wiedząc lub domyślając się co czeka deportowanych, nie stawili się na rozkaz. Szukali pomocy u sąsiadów a nawet u obcych ludzi. Jedni ryzykując życiem pomagali, jak na przykład Maria Strzelecka z Dobczyc, uhonorowana później razem ze swoja córką Medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Taki sam medal otrzymał także Wojciech Krupa z Kornatki.

Zaczęło się od dziecięcej lektury

Za ukrywanie Żydów groziła śmierć. Udzielając pomocy ryzykowało się nie tylko swoje życie, ale też życie swojej rodziny. Ta świadomość nie pozwoliła przyjąć pod swój dach rodziny Minzerów pewnemu gospodarzowi, którego prosił o to Dawid Minzer. Żyd miał wtedy powiedzieć: „Panie Boże, stworzyłeś taki wielki świat, a nie ma w nim miejsca dla mnie i moich dzieci”. To jedno ze wspomnień osób, do których dotarła pani Elżbieta.

Zbierała je jak mówi, przez całe życie. Mając kilka dostała od taty książkę „Dzieci Warszawy” będącą historią żydowskiego chłopca ukrywającego się w czasie II wojny w zrujnowanej stolicy. Tak ją zafascynowała, że od tej pory zawsze chętnie słuchała opowieści o Żydach, zwłaszcza tych dobczyckich, z którymi jej rodzina przed wojną i w jej trakcie utrzymywała bardzo dobry kontakt. Najbliższą przyjaciółka ciotki była Żydówka. Tata również miał przyjaciół Żydów. Jeden z nich pojawił się u niego jesienią 1942 roku. Jak się okazało, razem ze swoim bratem zbiegł z obozu w Stalowej Woli. O pomoc w ukryciu ich postanowili poprosić właśnie Władysława Polończyka. - Nie mieli tu już nikogo, nic nie mieli, choć przed wojna ich rodzina miała tu młyn i tartak - mówi pani Elżbieta, której ojciec opowiedział tę historię dużo później.

Ukrył ich w ich w bunkrze w lesie w Kornatce co wiązało się również z dostarczaniem im tam jedzenia. Robił to ze swoim bratem.

Z Dobczyc do Izraela i z powrotem

Kilka lat temu do Dobczyc przyjechał z USA Joe Freeman, syn jednego z Żydów, którym pomagał Władysław Polończyk. Chciał mu podziękować. Dzięki niemu pani Elżbieta poznała Rywkę Alon, która szukała swoich dobczyckich przodków. Pomagając jej w tym, pani Elżbieta jeszcze bardziej zainteresowała się historią dobczyckich Żydów, aż wreszcie postanowiła napisać o nich książkę.

Jest ona o tyle cenniejsza, że oprócz wspomnień dobczycan, którzy pamiętają wojnę i swoich dawnych sąsiadów, którzy nosili długie brody, a w sobotę szli do synagogi, zawarła w niej dwa obszerne świadectwa Żydówek, które urodziły się w Dobczycach (jedna wyjechała do Palestyny w 1935 roku, druga przeżyła Holocaust w Polsce). Spotkała się z nimi w Izraelu. Jedna z nich to „dziewczynka ze świeczkami”, Hania z okładki jej książki.

***

Ranek 22.08.1942 roku w Myślenicach był podobny

Ponad 1300 myślenickich Żydów zostało zgromadzonych na rynku, gdzie czekali już na nich Niemcy oraz chłopskie furmanki, którymi wywieziono ich w kierunku Skawiny. Uratowali się bardzo nieliczni, jak np. niemowlę zamiast którego na furmance znalała się... lalka.

W Skawinie przez dwa dni trwała selekcja, część ludzi rozstrzelano, młodych i silnych skierowano do obozu pracy w Płaszowie, pozostałych zaś odesłano do obozu w Bełżcu, na śmierć.

„Zachor znaczy Pamiętaj” - pod takim hasłem w Myślenicach obchodzona jest rocznica deportacji Żydów do obozu w Bełżcu. Ci, którzy pamiętają i chcą ją uczcić spotykają się co roku 22 sierpnia przy tablicy upamiętaniającej wywózkę, wmurowanej w jedną z kamienic w rynku (sąsiadującą z magistratem). Tak będzie także w tym roku o odz. 16.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski