Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobra muzyka

Redakcja
- Grasz koncerty promujące płytę "Lontano". Najpierw była trasa amerykańska, a teraz polska.

trwa długo

TOMASZ STAŃKO nie tylko o "Lontano"

- Amerykańską zakończyliśmy pod koniec października koncertem w "Birdland". Potem mieliśmy jeszcze zagrać jeden koncert dodatkowy w Buffalo. Nie odbył się jednak z powodu anomalii pogodowych. Były niesamowite śnieżyce. 29 października zakończyliśmy amerykańskie tournee. Potem jeszcze wystąpiliśmy w Niemczech w Heidelbergu na festiwalu jazzowym. Natomiast na początku listopada zagrałem w duecie z Bobo Stensonem na festiwalu w Zurychu. A trasę polską rozpocząłem od występów na moim festiwalu w Bielsku-Białej. Jestem dyrektorem artystycznym i animatorem tego festiwalu. To się nazywa artist of residence. Gram co wieczór w różnych składach. W Bielsku rozpocząłem więc polskie tournee. Krakowski występ na Jazz Juniors był drugi. A trasa zakończy się 17 grudnia w Lublinie.
-**Płyta "Lontano" jest trzecią częścią trylogii. Jeśli pierwsze dwie części odnoszą sukces, to chyba trudno jest nagrać trzecią, która dorównywałaby tamtym.
- Bardzo trudno. Dlatego długo przygotowywałem się do tej płyty. Nie wiedziałem, jak to "ugryźć". Miałem dużo utworów przygotowanych wcześniej, ogrywanych na koncertach. Musiałem zapomnieć o poprzednich nagraniach. Nie mogłem się nimi sugerować. Bardzo pomógł mi w tym Manfred Eicher, szef wytwórni ECM. Nagrania w studiu w jego obecności są ekscytujące. On w jakiś sposób interweniuje. Jest członkiem teamu tworzącego tę produkcję. Trudno nie korzystać z rad takiego człowieka, który jako producent nagrał tyle fascynujących płyt. Dlatego niewątpliwie Manfred pomógł mi w uformowaniu tego materiału. Przy nim zapomnieliśmy o naszych aranżacjach i wszystko zaczęło się tworzyć od nowa. Stąd tak wiele improwizowanej muzyki, której on jest wielkim zwolennikiem. Co zresztą dziwne, bo zwykle producenci nie lubią improwizowanej muzyki. Wolą mieć rzeczy skomponowane, zaaranżowane. A nagrywaliśmy tę płytę w zupełnie innym studiu, w Prowansji koło Awinionu. Bardzo dobre studio, świetny inżynier, znakomita atmosfera, lekkie jedzenie - bo zwykle po sesjach idziemy na wspólny obiad - co też nie było bez znaczenia. I jesienny koloryt Prowansji. Kocham francuskie malarstwo. Kocham Cezanne'a, który był zawsze u podstaw mojej estetyki, jeszcze zanim zajmowałem się jazzem. Atmosfera Prowansji, jej koloryt na pewno wpłynęły na tę muzykę. Wszystko to wytworzyło specyficzny typ nastroju, który zbudował "Lontano".
-**Tytułowy utwór Twojej płyty "Suspended Night" przez pół roku był w**20 "Alternatywnej listy przebojów" Radia Kraków. Sześć razy na**pierwszym miejscu. Można**powiedzieć, że Twoja trudna**muzyka odniosła komercyjny sukces.
- To jest właśnie talent Eichera. On to czuje intuicyjnie i ma do tego nosa. Bo muzyka dla fachowców nie jest trudna albo łatwa. Jest dobra albo zła. Niszowa, wyrafinowana muzyka wymaga poświęcenia więcej czasu przez słuchacza. Trzeba być osłuchanym. Odbierać pełną wartość tej muzyki. Przekonałem się o tym, słuchając muzyki pop. Ja bardzo lubię muzykę pop. Nawet te girlsbandy i boysbandy też działają na mnie. Tylko bardzo krótko. Im muzyka jest bardziej niszowa i wyrafinowana, tym dłużej trwa. Muzyka dobra trwa długo. Ile lat już trwa muzyka Bacha czy Corellego, czy w ogóle muzyka barokowa? Ile lat się jej słucha? I coraz lepiej się słucha. Słuchacz, który się interesuje jakąkolwiek muzyką i wkłada w to swój czas, swoje zaangażowanie, tym większe ma możliwości rozkoszowania się jej pięknem.
-**Cały czas przemawia przez Ciebie skromność. To jest Twoja muzyka, a**Ty podkreślasz wkład Manfreda Eichera.
- Ja mam swój wkład, on ma swój. Ci wielcy producenci układają z nas, artystów, swoje dzieła, które są większe. Jest to np. program festiwalu, na którym gra Hancock, na którym gra Zorn i Mariusz Adamiak układa z tego swoją kompozycję. Prawdę mówiąc, pozazdrościłem mu tego i teraz mam swój festiwal w Bielsku. Skwapliwie przyjąłem propozycję pana Władysława Szczotki i władz miejskich Bielska, którzy zaoferowali mi układanie programu. To jest naprawdę fantastyczne.
-**Czy można**powiedzieć, że wielkie trasy koncertowe, koncerty w**największych miastach świata to jest spełnienie Twoich największych marzeń?
- W ogóle nie mam takich marzeń. U mnie to inaczej wygląda. Jestem szczęśliwy, że zawsze mogłem realizować siebie. Ledwo zacząłem grać z Wackiem Kisielewskim, już miałem dobry skład. Od samego początku przecież miałem w zespole najlepszych muzyków: Rapacki na bębnach, Lewicki na basie. Potem Stefański, Seifert, Muniak… W związku z tym nie mam takich marzeń. Marzeniem jest to, żeby kroczyć do samego końca tym równym przyspieszającym krokiem. Aż do śmierci.
-**A**jakieś pozamuzyczne marzenia?
- Mam marzenia w zupełnie innych sferach - tak abstrakcyjnych, że aż science fiction. Ale tak naprawdę marzenia nie odgrywają w moim życiu roli.
-**Te abstrakcyjne czasem się spełniają?**
- Po to są abstrakcyjne, żeby się nie spełniały. I to powoduje, że mogę bujać w obłokach.
Rozmawiał: ANTONI KRUPA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski