NOWY SĄCZ. Wigilia w Domu Brata Alberta
Kilkudziesięciu bezdomnych zebrało się na wspólnej wieczerzy wigilijnej w Domu Brata Alberta w Nowym Sączu. Byli wśród nich członkowie wspólnoty Emaus oraz ci, którzy na co dzień wiodą w mieście bezdomne życie.
W dzień wigilijny do furtki domu przy ulicy Szwedzkiej od wczesnego popołudnia pukali ludzie, których zwykły dzień jest tułaczką po mieście. Przyszło ich ponad dziesięciu. Wśród nich byli znani już nie tylko podróżnym bezdomni z sądeckiego dworca kolejowego. Do stołu, na którym pachniał wigilijny barszcz z uszkami zasiadło też dwudziestu dwóch życiowych tułaczy, przebywających czasowo w centrum zakwaterowania, gdzie otrzymują łóżko na kilka dni, strawę i ciepłą odzież.
Wspólnota Emaus licząca 22 członków przyjęła reguły życia obowiązujące w kilkuset podobnych grupach na całym świecie, polegające na solidarnej pracy dla siebie i pomocy innym. Praca polega głównie na odzyskiwaniu i reperacji mebli, sprzętu gospodarstwa domowego, odzieży oraz ich sprzedaży. Kompanioni wspierają się w obowiązkowej tu abstynencji od alkoholu, próbują też różnymi sposobami usamodzielnić się, zaczynać życie od nowa w ramach wspólnoty lub poza nią.
Gospodarze Domu Brata Alberta kiedyś zdani wyłącznie na czyjąś pomoc, od pewnego czasu sami pomagają innym, wydają dzienni około dwudziestu nieodpłatnych posiłków dla najbardziej potrzebujących, pomagają budować podobną grupę Emaus pod Lwowem.
Choć to nie to samo, co własny dom rodzinny, przecież i tu zdarzają się chwile, kiedy czują się jak w rodzinie, choćby właśnie podczas łamania się świątecznym opłatkiem.
Tekst i**fot. (WCH)**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?