Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobra postawa nie wystarczyła

Daniel Weimer
Armand Ella Ken gola nie zdobył
Armand Ella Ken gola nie zdobył fot. Jerzy Cebula
I liga piłkarska. Strata kompletu punktów w sobotniej potyczce ze Stomilem Olsztyn może mieć dla Sandecji Nowy Sącz przykre konsekwencje.

Na ironię zakrawa fakt, że gospodarze ponieśli porażkę po zupełnie przyzwoitym występie, jednym z lepszych w rundzie jesiennej.

– Mecz ustawiła bramka stracona przez nas już w pierwszej minucie. Drugą dostaliśmy „do szatni” – _przypomina trener MKS Piotr Stach. _– Mam duże uznanie dla chłopaków za ich postawę w drugiej połowie zawodów. Walczyli do końca o uratowanie choćby remisu. Była na to szansa. W decydujących momentach zabrakło jednak wyrachowania i otwierającego drogę do __bramki ostatniego podania.

Zbawcą Sandecji nie okazał się wychowanek piłkarskiej akademii Barcelony Armand Ella Ken. 21-letni Kameruńczyk na boisku zameldował się po zmianie stron. Owszem, ożywił poczynania formacji ofensywnej, nie na tyle jednak, by grający w niej piłkarze zdołali odmienić losy zawodów. Jest świetnie wyszkolony technicznie, dynamiczny, nie uznaje straconych piłek. W oczy rzucał się natomiast brak zgrania z nowymi boiskowymi partnerami.

– Ella nie wystąpił od __początku, ponieważ ma zaległości treningowe – _tłumaczy trener „biało-czarnych”. – W zajęciach uczestniczył raptem przez kilkanaście dni, trudno zatem było oczekiwać, że w ciemno rozumiał się będzie z innymi zawodnikami. Nie zmienia to faktu, że powinien być znaczącym wzmocnieniem Sandecji. To wielki talent, piłkarz o trudnych do sprecyzowania możliwościach. Bardzo liczę na niego w _kontekście kolejnych spotkań.

Szkoleniowiec nie robi tragedii z sobotniej porażki, choć zdaje sobie sprawę, że w znaczący sposób komplikuje ona sytuację jego podopiecznych w ligowej tabeli. W sobotę czeka ich mecz z sąsiadującym w niej z nimi zespołem GKS Tychy.

– Nie możemy pozwolić sobie na fuszerkę – _podkreśla Stach. _– W meczu ze Stomilem chłopcy udowodnili, że potrafią grać w piłkę. Rzecz w tym, żeby uniknąć błędów w defensywie, a w przodzie poczynać sobie z lepszą skutecznością.

Za puszczone w sobotę bramki szkoleniowiec nie obwinia bramkarza. Łukasz Radliński, który wygrywa rywalizację o miejsce między słupkami z dotychczasową „jedynką” w Sandecji Markiem Koziołem, dosyć sceptycznie podchodzi jednak do swego występu.

– Trudno mówić o satysfakcji, jeśli w pierwszej połowie ma się dwukrotnie kontakt z piłką, w obydwu przypadkach wyciągając ją z __siatki – _dowodzi golkiper pozyskany latem z Kolejarza Stróże. – We wtorek będziemy mieli analizę meczu, ale wydaje mi się, że nie mogłem zapobiec utracie tych goli._

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski