Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry adres za szlabanem

Redakcja
Nowoczesne, zamknięte osiedla stały się symbolem zamożności i społecznej nobilitacji Fot. Ewa Piłat
Nowoczesne, zamknięte osiedla stały się symbolem zamożności i społecznej nobilitacji Fot. Ewa Piłat
Solidne, metalowe ogrodzenie skutecznie ogranicza fizyczny dostęp do nowego krakowskiego osiedla, ale wzrok bez trudu rejestruje jego urodę. Uwagę zwracają rzędy okien wykuszowych, rzadko spotykane we współczesnej architekturze blokowej, porte-fenetre, okazałe balkony, a na ostatniej kondygnacji imponujące rozmiarami tarasy.

Nowoczesne, zamknięte osiedla stały się symbolem zamożności i społecznej nobilitacji Fot. Ewa Piłat

Zamknięte osiedla stają się solą w oku tych, którzy zostali po drugiej stronie płotu

Wnętrze robi jeszcze korzystniejsze wrażenie niż widok z zewnątrz: szlifowany marmur na ścianach, granit na posadzkach, bezszelestne windy kursujące między podziemnym garażem a wyższymi kondygnacjami, starannie utrzymana zieleń na przestronnych korytarzach i wreszcie samo mieszkanie: duży salon, kuchnia z jadalnią, okazałe sypialnie, dwie łazienki, ogromna garderoba i taras - 120 m kw. Właściciele tego nowoczesnego mieszkania uciekli z nowohuckiego blokowiska. Poprzednie lokum, choć duże i pięknie urządzone, nie pasowało już do wysokiej pozycji zawodowej i nieprzeciętnych dochodów rodziny. Deprecjonowało osiągnięty sukces życiowy. Nie chodziło o samo mieszkanie, ale o jego otoczenie. Nowoczesne, zamknięte osiedla stały się symbolem zamożności i społecznej nobilitacji.

Ilu Polaków wybrało życie za murami, trudno powiedzieć. Z wrześniowego raportu CBOS pt. "Jak Polacy mieszkają, a jak chcieliby mieszkać" wynika, że już co trzeci mieszkaniec wielkich miast przeniósł się do nowo wybudowanych mieszkań, wzniesionych w ostatnich dwóch dekadach. W Warszawie wybudowano ponad 200 zamkniętych osiedli. W Krakowie pewnie połowę tego. Płoty otaczają nowe budynki, ale grodzą się też stare bloki. Dziś łatwiej wskazać te, które rezygnują z parkanów. W czerwcu 2010 r. prestiżowy tytuł Budowy Roku otrzymało krakowskie osiedle Wiślane Tarasy. Jury w uzasadnieniu werdyktu stwierdziło, że docenia m.in. fakt, że inwestor zrezygnował z grodzenia, a uroda budynków, a przede wszystkim urokliwa mała architektura na osiedlu, jest dostępna dla szerokiej publiczności.

Luksus importowany z Ameryki

- Pierwsze osiedle zamknięte przyjechało kontenerami z Ameryki. Firma Curtis International w pierwszej połowie lat 90. sprowadziła do Polski typowe lifestylowe amerykańskie budynki wykończone sidingiem. Postawiono je w Piasecznie i otoczono płotem. Wtedy było wizytówką nowoczesności i postępu - mówi dr Jacek Gądecki, socjolog z AGH, autor wydanej w ub.r. książki pt. "Za murami. Osiedla grodzone w Polsce - analiza dyskursu". - Ciekawostką jest fakt, że dziś kontenery z takimi samymi budynkami, a nawet z meblami, masowo płyną do Chin. Bogacące się społeczeństwo Kraju Środka kupuje wielki pakiet amerykańskiego stylu życia.

W Stanach Zjednoczonych zamknięte osiedla pojawiły się w latach 80. Zdaniem socjologów były owocem paniki i strachu. Media w znacznie większym stopniu niż osobiste doświadczenia ukształtowały poczucie zagrożenia wśród Amerykanów. Jacek Gądecki cytuje w swej książce opinię amerykańskiego socjologa J. Glassnera: "telewizyjne programy informacyjne bazują na lęku. W lokalnych wiadomościach, gdzie producenci wyznają zasadę "if it bleeds, it leads" najwięcej miejsca zajmują historie o narkotykach, przestępstwach i katastrofach. Wieczorne wiadomości głównych sieci telewizyjnych są może mniej krwawe, ale między rokiem 1990 a 1998, kiedy wskaźnik zabójstw zmalał o 20 proc., ilość opisywanych w wiadomościach zabójstw wzrosła o 600 proc.".
Utrata poczucia bezpieczeństwa wiązała się z utratą zaufania do państwa. Skoro instytucje czuwające nad porządkiem i bezpieczeństwem nie radzą sobie ze swoim zadaniem, to trzeba je powierzyć komuś innemu. Dr Jacek Gądecki mówi o swoistej prywatyzacji, nie tylko przestrzeni, ale i bezpieczeństwa, które można kupić na wolnym rynku. Wystarczy mieć pieniądze. Kto ma pieniądze i ciężko zdobyty dorobek, obawia się jego utraty - złodziei, bandytów, a nawet domokrążców i żebraków. Ucieka do zamkniętych osiedli, gdzie patologie i margines społeczny nie mają wstępu.

- Przestrzeń musi mieć właściciela. Dążenie do prywatyzacji przestrzeni, do zaznaczenia swojej odrębności było reakcją na narzucony przez kilkadziesiąt lat egalitaryzm i obowiązek wspólnoty. Zjawisko odgradzana zaczęło się od instalacji domofonów. W poczuciu odpowiedzialności za tzw. przestrzeń półpubliczną, jaką stanowi przestrzeń osiedla, mieszkańcy chcieli się oddzielić - uważa prof. Krzysztof Skalski, architekt i urbanista z Instytutu Spraw Publicznych UJ.

- Osiedla zamknięte to fenomen społeczeństw liberalnych, takich jak amerykańskie. W Polsce ich rozwój przypadł na czas triumfu liberalizmu w polityce i ekonomii. Liberalizm ułatwia wybicie się jednostki, osiągnięcie sukcesu ekonomicznego, ale też sprzyja powstawaniu nierówności społecznych. Grupy o różnych dochodach, aspiracjach, wartościach zaczynają się izolować od siebie, zaczynają się siebie obawiać. Liberalizm sprzyja też swobodzie w zagospodarowaniu przestrzennym. Takich osiedli nie spotyka się w społeczeństwach socjalizujących, wspólnotowych, jak Austria czy Niemcy, a także cała Skandynawia. Prawie nie ma ich we Francji. U przedstawicieli tych nacji liczba ogrodzonych osiedli w Polsce wywołuje szok - uważa dr Jacek Gądecki.

W wielu regionach świata ludzie jednak grodzą się na potęgę. Prywatyzowanie przestrzeni oprócz USA, dotyczy Ameryki Południowej, krajów byłego bloku socjalistycznego oraz Chin. Ciekawe są w tym kontekście liczby charakteryzujące sytuację w brazylijskim Sao Paulo, mieście liczącym ponad 15 mln mieszkańców. Około 5 mln z nich mieszka w zamkniętych osiedlach. W Sao Paulo pracuje ok. 2 mln ochroniarzy (i niespełna pół mln policjantów). Interesująca jest liczba zakupionych pojazdów z szybami pancernymi - ponad 4 tys. W ogromnym tempie rośnie liczba helikopterów latających z zamkniętych osiedli do chronionych centrów biurowych i handlowych.

- O ucieczce za ogrodzenie decydują przede wszystkim dwa czynniki: bezpieczeństwo i prestiż - twierdzi prof. Krzysztof Skalski. Dr Jacek Gądecki wskazuje jeszcze jedną przyczynę leżącą głęboko w psychice społeczeństwa, polegającą na izolowaniu się od problemu, a nie naprawianiu go. To zjawisko dostrzegli też Amerykanie, zauważając, że społeczeństwo przestało wierzyć w skuteczność programów resocjalizacyjnych. Dlatego więzienia zaczęto budować w dużej odległości od miast.
Duże skupiska miejskie, zwłaszcza blokowiska, stały się źródłem różnych patologii. Choć jest wiele metod, aby im zapobiec, Polacy zareagowali jak kilka innych nacji - separacją. W odpowiedzi na takie zachowania kilka lat temu na parkanach warszawskich osiedli strzeżonych pojawiły się napisy: "Uwaga, wyjście poza bramę grozi spotkaniem biednego człowieka".

Dzielenie przestrzeni i ludzi

Ucieczka przed wandalami, lęk przed kontaktem z patologią, ale również separacja od ludzi, którym się nie powiodło, którzy mają niższe dochody i nie mogą partycypować w kosztach podnoszących standard budynku i otoczenia - to powody, dla których lepiej sytuowani sąsiedzi opuszczają stare osiedla. Na forach internetowych czytamy, że mieli dość bohomazów na elewacjach i klatkach schodowych, dość porysowanych samochodów i pourywanych lusterek. Dość słuchania awantur dochodzących z mieszkania na parterze. W końcu chcieli zamieszkać w nowoczesnym mieszkaniu i w ładnym oto- czeniu.

- Mamy w naszym kraju ograniczony dostęp do estetycznie zagospodarowanego otoczenia, ogromny deficyt zadbanych klatek schodowych i pięknie utrzymanej zieleni - uważa dr Gądecki. Niektórzy socjolodzy ucieczkę do zamkniętych osiedli tłumaczą nie tyle chęcią odizolowania się od problemów ich mieszkańców, co pogardą dla tych, którym wiedzie się gorzej. Czy mieszkańcy, których stać na droższe mieszkania mają prawo czuć się lepsi?

- Wraz z przeprowadzką na droższe, zamknięte osiedle, u wielu ludzi rodzi się poczucie wyższości. Uważają: płacę, więc żądam, nie angażuję się, ale wymagam. Tymczasem za pieniądze nie można kupić wspólnoty. Wewnątrz tych ekskluzywnych osiedli czasami toczą się brutalne sąsiedzkie wojny - stwierdza dr Jacek Gądecki. - Najgorsze są jednak sytuacje różnicujące mieszkańców osiedli otwartych i zamkniętych. Widziałem kiedyś dzieci przez ogrodzenie z zazdrością obserwujące piękny plac zabaw na strzeżonym terenie. Dla nich był niedostępny. Odgradzamy się od tych, którzy są gorsi. To niepotrzebna antagonizacja społeczeństwa - twierdzi socjolog z AGH.

Mieszkanie w osiedlu strzeżonym jest droższe. Kosztuje system monitoringu, jego obsługa, ochrona i ogrodzenie. Deweloperzy nie wydaliby ani złotówki, gdyby nie wierzyli w opłacalność takiej inwestycji. Nie muszą ufać własnym obserwacjom. Przeprowadzane od kilku lat przez krakowski Instytut Analiz Monitor Rynku Nieruchomości ankiety wśród publiczności odwiedzającej Giełdy Domów i Mieszkań dowodzą, że nabywcy wolą osiedla strzeżone. Ankiety przeprowadzone w 2010 r. są jeszcze analizowane, ale ubiegłoroczne wyniki wskazywały, że tylko 5 proc. respondentów nie było zainteresowanych takim atutem osiedla. Oczywiście, najważniejszym kryterium zakupu mieszkania jest cena m kw., jego metraż i rozkład funkcjonalny, a potem bezpieczeństwo, ale Polacy najwyraźniej są skłonni dopłacić, ale mieszkać bezpiecznie. Tyle że przestępczość w Polsce systematycznie spada i poczucie braku bezpieczeństwa nie jest uzasadnione. W 1993 r. co czwarty Polak uważał, że Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie. W 2010 r. takiej odpowiedzi udzieliło 70 proc. pytanych przez CBOS (raport "Opinie o poczuciu bezpieczeństwa i zagrożeniu przestępczością" czerwiec 2010). Wciąż jednak największy lęk przed przestępczością wyrażają mieszkańcy wielkich miast.
Skoro jest bezpieczniej, to może grodzone osiedla stracą rację bytu? Zwłaszcza że same czasami generują niebezpieczeństwa. Media informowały o przypadkach, kiedy karetka pogotowia czy straż pożarna nie mogły wjechać na teren zamkniętego osiedla, bo nie znały kodu otwierającego bramę. Na jednym z forów internetowych mieszkanka nowego bloku opisuje takie perypetie. Nie byli jeszcze zameldowani, właśnie się wprowadzali i nie zdążyli dorobić kluczy do bramy, a jedyny zabrał mąż do pracy. Kobieta wyszła do sklepu po coś do jedzenia, gdy odebrała telefon od pozostawionego w mieszkania 9-letniego dziecka. Pękła rura w łazience. Kobieta nie mogła wrócić na osiedle, bo nie chciał jej wpuścić ochroniarz. W dowodzie nie miała zameldowania. Zanim wyjaśnili różne wątpliwości i dodzwonili się w kilka miejsc, świeżo zagospodarowane mieszkanie sąsiadów zostało zalane.

Koniec przestrzeni publicznej?

Ciekawe są doświadczenia naszych południowych sąsiadów, którzy nie chcą dopuścić do grodzenia na większą skalę. - Pod Pragą władze administracyjne, chcąc utrudnić powstanie zamkniętego osiedla, odmówiły przyznania nazw ulic i numerów budynkom. Wszyscy mieszkańcy są zarejestrowani pod jednym numerem. Jakie mają trudności na poczcie albo podczas głosowania, lepiej nie mówić - opowiada dr Jacek Gądecki.

- Można się zgodzić na zjawisko odgradzania przestrzeni prywatnej, w tym mieszkaniowej pod warunkiem, że nie jest to forma dominująca. Wszak nikogo nie dziwi ogrodzona szkoła, przedszkole czy fabryka. W Polsce natomiast zostały zakłócone proporcje: brakuje szerokiej i zróżnicowanej oferty w uspołecznionym sektorze mieszkaniowym, tworzonym w innych krajach ze wsparciem funduszy publicznych, a deweloperzy oferują niemal wyłącznie mieszkania na osiedlach zamkniętych. Obserwujemy też zjawisko wtórnego grodzenia. Płoty wyrastają na starych osiedlach - zauważa prof. Krzysztof Skalski. Wspólnoty mieszkaniowe, chcąc chronić zieleń przed blokiem przed psami sąsiadów, a parkingi przed klientami sąsiednich instytucji, stawiają ogrodzenia. Miasto tymczasem jest dobrem publicznym, powinno należeć do wszystkich obywateli. Czy to koniec przestrzeni publicznej?

- Taka fragmentaryzacja przestrzeni nie ma nic wspólnego z miastem. Jak budować struktury miejskie, gdzie musi być swobodny dostęp do szkół, do sklepów, do terenów rekreacyjnych, kiedy co chwilę napotykamy jeśli nie płot, to siatkę. W innych krajach, które też uwierzyły w zagrożenie bezpieczeństwa obywateli, ten trend się odwraca. Jako urbanista jestem zdecydowanym przeciwnikiem grodzenia, gdyż cierpi na tym przestrzeń publiczna - twierdzi prof. Zygmunt Ziobrowski, dyrektor Instytutu Rozwoju Miast.

Bezpieczeństwo można zapewnić mieszkańcom inaczej. Sama architektura może destrukcyjnie wpływać na zachowania społeczne ludzi i rodzić patologie. Dlatego nie buduje się dziś wieżowców i budynków z długimi lub krętymi korytarzami. Bezpieczeństwu mieszkańców sprzyja mała skala budynków, dobrze rozplanowanie mieszkanie - np. kuchnie z oknami na wejście do budynku lub wewnętrzny dziedziniec, gdzie bawią się dzieci. Zasady tzw. architektury społecznej realizuje się dziś np. w USA, gdzie odchodzi się od zamykania osiedli. Zbudowane w latach 80. kompleksy mieszkaniowe właśnie się wyeksploatowały. Albo zostaną wyburzone, albo zmodernizowane zgodnie z nowymi trendami.
My na wyburzanie nie możemy sobie pozwolić. - W Polsce, po etapie termomodernizacji bloków, na starych osiedlach przyjdzie wkrótce czas na tworzenie przestrzeni bardziej przyjaznej dla użytkowników. Czas na "humanizację blokowisk", czyli inwestowanie w przestrzeń publiczną, chodniki, ścieżki rowerowe, parkingi, place zabaw, ogrody przy blokach, zieleń... Mieszkańcy chcą identyfikować się ze swoim miejscem zamieszkania, być z niego dumnym - uważa prof. Krzysztof Skalski. - Jeśli dopuścimy do degradacji starych osiedli, to na skutek odpływu z nich lepiej sytuowanych mieszkańców, zafundujemy sobie klęskę społeczną. A zamknięte osiedla staną się solą w oku tych, którzy zostali po drugiej stronie płotu.

EWA PIŁAT

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski