Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry pasterz i posłuszne owce idące za nim z miłości

o. Leon Knabit
Słowo na niedzielę. Już samo to słowo pasterz jest dla wielu współczesnych czcigodnym zabytkiem. Owszem, dawniej byli pasterze, a to i pastuchy. Dzisiaj też ponoć są, szczególnie w górach.

W nowoczesnym jednak kraju, gdzie jest Pendolino i karty kredytowe, a także różne konwencje, po co jeszcze pasterz? Aha! Jeszcze słyszy się niekiedy sformułowanie: pasterze Polski katolickiej. Tak, ale to się odnosi do tych tylko, którzy się przyznają do Kościoła. Tymczasem Jezus mówi: – Ja jestem dobrym Pasterzem, a potem do Piotra: – Paś owce moje.

Może warto się temu przyjrzeć. Bo jednak tu chodzi o władzę w ogóle. Piotr może związywać i rozwiązywać, a do tego jest niezwyciężoną skałą. A każda władza powinna (a przynajmniej chce) być trwała i każda określa prawa tych, którzy są jej podlegli. Ale Jezus wprowadza tu jeszcze jeden element. Pyta: – Piotrze, kochasz mnie? Jeśli kochasz, to pas, a jeśli nie, to – przepraszam – won! A warczącemu wielkorządcy postaw na biurku czaszkę trupią – pisał poeta.

I tak się rodzi przesłanie, więcej, polecenie, więcej – nakaz. Władza jest użyteczna dla społeczności, jeśli się legitymuje miłością. Jak często narzekamy na władzę różnego szczebla: dzieci na rodziców, uczniowie na nauczycieli, pracownicy na szefów, obywatele na rządzących i, oczywiście, parafianie na proboszczów.

Dlaczego? Bo nie czujemy się kochani! A przysłowie chińskie mówi: Karmić ludzi, nie kochając ich, to traktować ich jak bydło. W naszym odczuciu, jakie to bliskie prawdy!

A władza? Ile narzekań na dzieci, na uczniów, na pracowników, na obywateli, no i na parafian. Jakie rozgoryczenie! Czyżby władza nie czuła się kochana? Pewien nieżyjący już dostojnik Kościoła mawiał: – Nie muszą mnie kochać, mają słuchać. W Kościele Jezus jakoś to wyrówna, ale w przestrzeni świeckiej taka postawa może być niebezpieczna. Bo jeśli mają słuchać niezależnie od miłości, to trzeba to posłuszeństwo w razie potrzeby wymusić. Władza i podwładni muszą przełożyć/przekonwertować słowo: miłość na swój własny program. A efekt? Tak żyć i działać, by z nami ludziom było dobrze. Dobry pasterz i posłuszne owce chętnie idące za nim z miłości – oto cel. Doczekamy się tego?

Takie oto myśli snują się po głowie Waszego autora, który w Wiecznym Mieście niemal ociera się o dobrego Pasterza, papieża Franciszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski