MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze spisana umowa to "przyjaciel" trenera

Redakcja
Robert Moskal do Sandecji trafił zimą w miejsce Mariusza Kurasa. Teraz jego rolę przejął Jarosław Araszkiewicz FOT. ARCHIWUM
Robert Moskal do Sandecji trafił zimą w miejsce Mariusza Kurasa. Teraz jego rolę przejął Jarosław Araszkiewicz FOT. ARCHIWUM
Rozmowa z ROBERTEM MOSKALEM, byłym szkoleniowcem Sandecji.

Robert Moskal do Sandecji trafił zimą w miejsce Mariusza Kurasa. Teraz jego rolę przejął Jarosław Araszkiewicz FOT. ARCHIWUM

- Trzeci raz do tej samej rzeki Pan wejdzie?

- [Śmiech] No, pewnie już nie. Musiałby się zarząd zmienić, żebyśmy mogli myśleć o wspólnej pracy. Chyba jedynie wtedy.

- Rozżalony jest Pan bardzo?

- Prezes w połowie rundy w wywiadzie opowiadał, że nawet się nie spodziewał, iż będzie tyle punktów. Myślałem, że dłużej popracuję. Taka była jednak decyzja i nie będę z nią polemizował. Chciałbym, żeby kibice zapamiętali mnie z tego, że człowiek awans zrobił (w trakcie pierwszej pracy w Sandecji Moskal wprowadził drużynę na zaplecze ekstraklasy - red.) i potem, bądź co bądź, utrzymał zespół. To był na tę rundę cel minimum. Kibice na początku sezonu ładnie mnie przyjęli. Później, kiedy troszeczkę słabiej szło, nie słyszałem na siebie większych pohukiwań. Bardziej wszystko robione było właśnie dla nich, żeby mieli pierwszoligową piłkę.

- Jak władze Sandecji tłumaczyły swoją decyzję?

- Nie było w sumie tłumaczenia. Zapadła decyzja, i tyle, a ja nie będę się przecież w takiej sytuacji rozgadywać. Miejsca, które gwarantowało automatyczne przedłużenie umowy, nie zajęliśmy, dlatego prezesi mieli możliwość takiego ruchu. Myślę, że wykonałem swoje zadanie. Chciałbym, żeby tak do tego podeszli wszyscy ludzie. Na razie może ktoś dwunastą lokatę odbiera jako słabą, no, ale zobaczymy za rok, dwa, jak Sandecja będzie sobie radzić...

- Ze swoim następcą Pan rozmawiał?

- Nie. Trener Jarosław Araszkiewicz nie miał takiej potrzeby.

- Teraz nie żałuje Pan, że zdecydował się zimą na pracę w Nowym Sączu?

- Nie. To przecież pierwsza liga, ale, jak mówiłem, myślałem jednak, że będzie to praca na dłuższy czas. Wyszedłem przez te pół roku na furiata, bo dwa razy karę dostałem (trener oglądał mecze z trybun - red.), ale myślę, że w niektórych spotkaniach sędziowanie było bardzo, bardzo dziwne. Ci arbitrzy nie zdają sobie sprawy, że po części odebrali mi pracę.

- Wynik to wypadkowa wielu czynników, ale jak zwykle za wszystko płaci trener?

- Zawsze tak jest. Ja bym chciał pracować dalej w Sandecji, ale z decyzją trzeba się pogodzić. I tyle.

- W głowie pomysły na nowy sezon Pan miał?

- Tak. Dlatego właśnie mocno eksperymentowałem i dawałem wszystkim piłkarzom pograć. Nie myślałem, że ten zespół może spaść, bo to silna ekipa. Chodziło o to, żeby sprawdzić wszystkich i te ogniwa, które uważałbym, że są słabsze, zmienić. Władzom klubu mówiłem, dlaczego to robię. Myślałem, że to rozumieją. Końcówka sezonu była słabsza i stąd może nerwowe ruchy. Ale też nie tylko z mojej przyczyny. Miały być dwie, trzy roszady i chciałem z tą drużną grać o coś więcej. Muszę zacząć się powoli zastanawiać nad tym, jaką umowę podpisuję, bo być może jestem zbyt łatwowierny. Bo prawda jest taka, że najlepszym przyjacielem trenera jest dobry kontrakt.
Rozmawiał ŁUKASZ MADEJ

GŁOS DORADCZY

Paweł Wojtala

Były nasz reprezentacyjny obrońca będzie od tego sezonu pracować dla Sandecji Nowy Sącz. Ma w klubie pełnić funkcję tak zwanego głosu doradczego.

- Wówczas można też się spodziewać sprowadzenia na testy kilku zawodników o znanych nazwiskach. Wstępnie mowa o bramkarzu z klubu ekstraklasy - informuje rzecznik prasowy pierwszoligowca Dariusz Grzyb.

Obchodzący w tym roku 40. urodziny Paweł Wojtala ma za sobą grę w takich klubach, jak Lech Poznań, Widzew Łódź, Hamburger SV czy Werder Brema.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski