Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Docenić odrobinę dobra

Redakcja
- Jezuici nie wymodlili sobie pierwszego w historii papieża - członka swego zakonu. To nie kardynał Martini, ale Joseph Ratzinger został następcą Jana Pawła II. Zakon cieszy się jednak z wyboru niemieckiego kardynała?

Rozmowa z ojcem WOJCIECHEM ZIÓŁKIEM, jezuitą, duszpasterzem Wspólnoty Akademickiej Jezuitów w Krakowie

   - Oczywiście. Witamy nowego papieża z miłością, choć nie kryliśmy nadziei na wybór naszego brata. Z pokorą przyjmujemy decyzję konklawe.
- A może to Polacy wymodlili sobie papieża, bo przecież nowa głowa Kościoła jest uważana za kontynuatora dzieła Jana Pawła II. Zatem w Kościele niewiele chyba się zmieni.
   - Dziś nie wiemy, co się zmieni. Inaczej się pełni godność kardynała, inaczej kieruje całym Kościołem. Warto zwrócić natomiast uwagę z tzw. polskiego punktu widzenia na fakt, że wybór padł na Niemca. Zatem dla nas to także kwestia przełamywania pewnych stereotypów
- Jakiego papieża potrzebuje dziś Kościół?
   - Jedyna sensowna odpowiedź brzmi: "nie wiem". Tak samo zresztą nie wiadomo było, jakiego papieża potrzebowaliśmy w 1978 roku. Nie mamy pojęcia, co nas czeka. Możemy jedynie snuć rozważania, co w najbliższym czasie będzie szczególnie ważne - może kwestia islamu, a może problemy Ameryki Łacińskiej? Ale przecież nagle może się zdarzyć coś takiego, jak zamach z 11 września 2001 r. w Ameryce; pojawią się nowe problemy, na które trzeba będzie odpowiedzieć. Historia dowodzi, że trzeba do tego podchodzić pokornie. Jedno jest pewne - jak zawsze powinien to być papież, który właściwie pełni swoją funkcję. Potrzebujemy następcy św. Piotra, który będzie umacniał braci w wierze.
- Nawet jeśli uznamy, że trudno z góry podać katalog cech charakteru, jakimi powinien się legitymować następca Jana Pawła II, to czy Joseph Ratzinger winien zmieniać Kościół, czy raczej kontynuować nauczanie wielkiego poprzednika?
   - Nie lubimy nigdy taniego naśladownictwa. Gdy wybierano Jana XXIII, kto się spodziewał, że taki staruszek zwoła sobór, który zrewolucjonizował Kościół? Na pewno nie da się nie odnieść do Jana Pawła II, pominąć jego pontyfikatu. Ale to osobowość i geniusz kolejnego papieża będzie wskazywał na to, do jakich cech poprzedniego pontyfikatu będzie się odwoływał.
- Wierni na całym świecie, także w Krakowie, modlili się przede wszystkim o dobrego pasterza. Jakich cech Ojciec oczekuje od takiego pasterza, by mógł sprostać wyzwaniom trzeciego tysiąclecia?
   - Papież ma jednoczyć Kościół i umacniać nas w wierze. To oznacza, że musi kochać Kościół, który - jak wierzymy - jest ciałem Pana Jezusa. Kochać z tym, co dobre i tym, co złe. To, co się teraz czasem wypisuje, że papież powinien być konserwatystą albo postępowcem, nie jest zbyt mądre. Musi natomiast kochać Kościół w całej jego złożoności - bo on jest i konserwatywny, i bardzo liberalny. Ale jeśli się wierzy, że to Jezus ten Kościół prowadzi, można zaakceptować w nim i babcię, która podczas mszy klepie różańce, i młodą oazowiczkę, która wszystko przeżywa na wydechu - strasznie odlotowo, i punka, i zwolennika Radia Maryja.
   - To, że papież musi kochać Kościół, oznacza też, że musi po prostu kochać ludzi?
   - Niewątpliwie. Zwłaszcza że jest nam generalnie łatwiej kochać ludzkość niż własną rodzinę, a już na pewno - sąsiadów. Dlatego łatwiej mówić o miłości do Chrystusa niż kochać ludzi, którzy jego Kościół tworzą. Choćby proboszcza, który czyta ogłoszenia parafialne trzy razy dłużej niż kazanie i ciągle upomina się o pieniądze. Tyle że kochać, to nie znaczy zachwycać się, traktować bezkrytycznie. Trzeba natomiast wiedzieć, że każdy z nas stara się trafić do Pana Boga tak, jak tylko potrafi.
- Nowicjusze, którzy pierwszy raz zakładają zakonne szaty, muszą się nauczyć poruszania w nich. Czy bycia papieżem, głową całego Kościoła też można się nauczyć? Czy kardynał może "dorosnąć" do tej roli?
   - Sądzę, że dużo zależy od pewnej identyfikacji. Jan XXIII, który przecież dość krótko był głową Kościoła, powiedział kiedyś, że wydaje mu się, jakby w całym życiu nie robił nic innego. Także Jan Paweł II bardzo szybko, już na początku pontyfikatu zaczął mówić o sobie w trzeciej osobie - "papież was kocha, papież o was pamięta". Nie było wątpliwości, że on jest cały w tym. Nie wiem, czy każdy taką identyfikację może przeżyć. Papież musi mieć też jednak światu coś ważnego do powiedzenia, mieć głębię w samym sobie.
- Czy nie obawia się Ojciec, że część Polaków uzna, że nowa głowa Kościoła nie dorównuje Janowi Pawłowi II, bo po prostu nie jest naszym rodakiem?
   - Być może takie głosy się pojawią. Ale to, co będzie teraz ważne, to w ogóle przywiązanie Polski do Rzymu. Przecież my dzięki niemu należymy do kręgu cywilizacji zachodniej, choć geograficznie i językowo jesteśmy w Europie Wschodniej. Rozumiem trochę takie poczucie straty, zwłaszcza u młodych ludzi, którzy "od zawsze" żyli za pontyfikatu Jana Pawła II. Ale kiedy rozmawiam ze studentami, nie mają uprzedzeń. Oczywiście sporo zależy od tego, czy nowy papież tych młodych ludzi będzie próbował sobie zyskać. Może też próbować wykorzystać tę szczególną miłość, jaką mieli do Jana Pawła II.
- Amerykańskie media uznały przed laty Jana Pawła II za supergwiazdę. Czy kolejny papież także powinien pielgrzymować do najdalszych nawet zakątków świata i podróżować tyle, co "nasz" Ojciec Święty oraz tak jak on wykorzystywać środki masowego przekazu?
   - Niewątpliwie do takiego modelu pontyfikatu nowy papież będzie się musiał odnieść. Ale to nie oznacza, że musi tak dużo jeździć. Może pisać listy albo używać w przyszłości innych środków komunikacji, o których jeszcze dziś nie mamy pojęcia. Musi jednak być dobrym pasterzem. Czyli takim, który prowadzi swoje owce i jest z nimi - woła je po imieniu, jak mówi Ewangelia. Ma wyprowadzać owce na zielone pastwiska, a nie organizować "tuczarnię", gdzie paszę podrzuca się tylko dorodnym sztukom. Na pastwiskach są natomiast jary, w których się można zgubić; rosną cierniste krzewy, które kaleczą, ale dopiero tam jest wolność i życie. Papież nie może się zatem bać świata. Zresztą skoro pokładamy nadzieję w Opatrzności Bożej, to choćby nie wiem co się działo, Pan Jezus nad Kościołem czuwa.
- Nowemu Ojcu Świętemu nie będzie chyba łatwo dorównać autorytetowi Jana Pawła II, o którym już mówi się, że będzie wyniesiony na ołtarze. Jak sprostać takiemu wyzwaniu? Czy nowy papież na początku pontyfikatu nie będzie żył jakby w cieniu wielkiego poprzednika?
   - Zawsze, kiedy przychodzi się po jakiejś legendzie, po kimś wielkim, jest się w jego cieniu. Ale jeśli ktoś na siłę próbuje się z tego cienia wybić, zaczyna być śmieszny. Natomiast jeżeli jest sobą, okazuje się, że nie ma żadnej konkurencji, lecz pewna ciągłość. I że przy tej gwieździe też można świecić własnym światłem, światłem wiary, jaką się ma.
- Inny nie znaczy zatem gorszy?
   - Absolutnie nie. Choć wiadomo, że będziemy porównywać. Zapytamy, iloma językami mówi i czy jest taki pogodny oraz spontaniczny jak Jan Paweł II. Ale każdy z nas ma dziesiątki sposobów na to, by do siebie innych przekonać. Zatem jeśli w nowym papieżu będzie miłość do ludzi w Kościele, to nie ma siły, by się temu nie poddać. Gdy ktoś do nas podchodzi z sercem, możemy się troszkę pokrygować, ale ulegniemy.
- Po raz pierwszy w historii początek konklawe był transmitowany przez telewizję. Dlaczego świat, także ten niekatolicki, tak interesuje się wyborem głowy Kościoła?
   - Można też powiedzieć, że nigdy wcześniej media tyle nie znaczyły w naszym życiu, co teraz. Ponadto Jan Paweł II nadał taki prestiż Kościołowi i papiestwu, które w dodatku okazały się "medialne" - nie w znaczeniu "wyreżyserowane", jak piosenki Madonny; jego autentyczność była medialna i dlatego tak pociągająca. Modlił się w katedrze wawelskiej pół godziny, nic nie mówiąc i ludzie przed telewizorami siedzieli w skupieniu, zafascynowani. Oglądali ujęcie jednej kamery - choć nic się nie ruszało, do nikogo nie strzelano, nie było fajerwerków.
- "Nasz" papież cieszył się ogromną sympatią i uznaniem, ale kiedy apelował o pokój, politycy niespecjalnie go słuchali. "Papieska katecheza nie trafiła w próżnię" - napisał jednak Episkopat Polski, widząc, jak wierni przeżywali śmierć Jana Pawła II. Czy następca św. Piotra powinien zatem wykorzystać tę szczególną atmosferę w Kościele?
   - Wielkość Jana Pawła II i wielu innych ważnych osób w historii polega na tym, że chociaż nie ma oszałamiających sukcesów i świat się nie zmienia od razu, to fakt, że się wytrwale głosi i żyje tym, co się uważa za słuszne, z czasem przynosi efekty. Tak było również w przypadku Jezusa. Od razu po jego śmierci i zmartwychwstaniu świat się nie zmienił. Ludzie nadal się zabijali i zabijają. W samym Kościele też są grzechy. Natomiast Jan Paweł II umiał doceniać każdą odrobinę dobra w człowieku. Właśnie to mu niezwykle zjednywało ludzi. Dlatego nawet po jego śmierci pod kurię w Krakowie, pod słynne papieskie okno, przychodziło wiele osób, które od dawna miały z Panem Bogiem na pieńku. Teraz jednak postanowiły Bogu przebaczyć. Nie pokajać się, tylko właśnie wybaczyć. Dlaczego? Bo Jan Paweł II pokazywał takiego Boga, na którego nie można się gniewać. W najlepszym tego słowa znaczeniu - ludzkiego.
- Katolicy wierzą, że sam Duch Święty oświeca umysły elektorów podczas konklawe. Skoro tak, o wybór od początku mogliśmy być od początku spokojni. Jezuici składają jednak szczególny ślub posłuszeństwa papieżowi. Zatem o jakiego papieża się modliliście?
   - Modlimy się raczej o to, byśmy umieli być mu posłuszni.
- Czy to zatem tylko przesąd, że jezuita nie może zostać głową Kościoła? Skąd wzięło się takie przekonanie?
   - Jezuita ma obowiązek odmówić przyjęcia sakry biskupiej. Nie wyraża na to zgody także generał zakonu, bo ma obowiązek bronić jezuitów przed biskupstwem. Dopiero jeśli papieżowi szczególnie zależy na danej osobie, jeśli się "uprze", członek naszego zakonu może zostać biskupem, a potem - kardynałem.
Rozmawiała:
EWA ŁOSIŃSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski