Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dogonić marzenia. W podróży po Ameryce.

MAŁGORZATA PROCHAL
Ekipa "Busem przez świat" w Rumunii FOT. Z ARCHIWUM UCZESTNIKÓW
Ekipa "Busem przez świat" w Rumunii FOT. Z ARCHIWUM UCZESTNIKÓW
- Człowieku! Powtarzam ci po raz setny, że nie jestem żadnym przemytnikiem. Nie mamy nic na własny użytek! - Karol nie krył zdenerwowania.

Ekipa "Busem przez świat" w Rumunii FOT. Z ARCHIWUM UCZESTNIKÓW

PODRÓŻE. - Busem z 1989 roku, za dwa tysiące złotych, przejechaliśmy już 30 tys. kilometrów. Nawet najbardziej szalony pomysł może się udać - mówi Karol.

Minęło piętnaście dni, odkąd z grupą przyjaciół zdecydowali się wyruszyć w podróż kolorowym busem dookoła Europy. Za sobą mieli już awarię skrzyni biegów i kradzież plecaków. I właśnie teraz, kiedy znaleźli się na drugim końcu Europy, ponad trzy tysiące kilometrów od domu, czekała ich kolejna niespodzianka.

Tego dnia dotarli do Gibraltaru. Zaparkowali samochód na płatnym parkingu przy lotnisku i wysiedli na zewnątrz, a kiedy już mieli oddalić się w celu kupienia biletów na prom do Maroka... - Nie ruszać się, policja! - dwóch rosłych mężczyzn w mundurach zmierzało rytmicznym krokiem w ich kierunku. - Teraz zobaczymy, co tak naprawdę trzymacie w tym samochodzie - rzucili, podchodząc z triumfującym uśmiechem i zabrali się do przeszukiwania busa. Sprawdzili każdą szczelinę, od laptopa po brudne skarpetki i zawartości poduszek włącznie. Ostatecznie znalezienie pięciu scyzoryków campingowych i gazu do samoobrony okazało się wystarczającym dowodem w sprawie.

Chwilę później grupa studentów siedziała już w kajdankach, zmierzając furgonetkami na komisariat. A chociaż byli niewinni, ten fakt wydawał się nikogo nie interesować. - Po przesłuchaniu całej piątki i groźbach zaprowadzenia wszystkich przed sąd, wreszcie nas wypuścili i mogliśmy jechać dalej. Powiedzieli, że zostaliśmy zatrzymani, bo poczuli z przejeżdżającego samochodu zapach narkotyków - mówi Karol Lewandowski, organizator i jeden z uczestników tamtej wyprawy.

Wtedy, w 2010 r. w ramach projektu "Busem przez świat" wyruszyli w podróż dookoła Europy starym "ogórkiem" za dwa tysiące złotych. Zwiedzili dwanaście państw i przejechali ponad osiem tysięcy kilometrów w ciągu jednego miesiąca. Bez zatrzymywania się w pięciogwiazdkowych hotelach i stołowania w ekskluzywnych restauracjach.

Przerobili go na hipisowskiego campera

- Jeśli zdoła ruszyć z miejsca, będzie nasz - pomyśleli, stając wokół samochodu. Karol, Marek, Michał, Krzysztof i Wojtek - wszyscy chcieli zobaczyć to cudo i teraz wreszcie mieli okazję przyjrzeć mu się z bliska. - Funkiel nówka prawie, nie do zdarcia - przekonywał ich żywo właściciel. Chociaż już na pierwszy rzut oka łatwo było dostrzec liczne usterki. VW Transporter T3, rocznik 1989. Pokryty rdzą, bez klamek, z nadłamanym lusterkiem i wgniecionym zderzakiem - tak przedstawiał się jego stan po wstępnych oględzinach. Co tu kryć - był w opłakanym stanie. Cała piątka weszła mimo wszystko do środka.

Wnętrze samochodu wypełniały sterty rupieci, ale ostatecznie każdy znalazł dla siebie kawałek miejsca. Teraz wszyscy czekali już tylko na dźwięk odpalanego silnika. Karol usiadł z przodu. Zaciskając ręce na kierownicy, przekręcił kluczyk i nacisnął pedał gazu. Stało się - samochód odpalił za pierwszym razem.- No to jedziemy - krzyknął chłopak i po chwili już znajdowali się na drodze.

Na kilka sekund w samochodzie zapadła cisza, słychać było tylko odgłosy burczącego silnika. Przyjaciele siedzieli bez słowa, myślami będąc już daleko w podróży. Żaden z nich nie musiał się odzywać. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby zorientować się, że decyzja o zakupie auta właśnie zapadła. - Przez pół roku, niemal codziennie pracowaliśmy przy jego naprawie i opłaciło się. Z białego, dostawczego samochodu, przerobiliśmy go na hipisowskiego campera z palmami i rozkładaną kanapą - mówi Wojtek.
Tak odrestaurowanym busem przejechali już dwadzieścia osiem państw w trzech wyprawach. - Najgorzej było na początku. Nasze mamy wydzwaniały do siebie i każdy musiał wysłuchać setki identycznych pytań: Czy wy naprawdę chcecie tak pojechać? Jak poradzicie sobie z zepsutym samochodem? Rany boskie, a jak pieniądze wam się skończą? Teraz znajomi i rodzina pogodzili się z naszymi podróżami, dopingują nas i pomagają w przygotowaniach - mówi Karol.

A ponieważ projekt nosi nazwę "Busem przez świat", nie jest to jeszcze koniec ich przygód. Samochód płynie już drogą morską do Nowego Jorku, gdzie rozpocznie się czwarty etap ich podróży - przez Amerykę Północną.- Busowi nadaliśmy imię "Supertramp" - na cześć Alexandra, głównego bohatera filmu "Into The Wild", który po ukończeniu studiów przekazuje dwadzieścia cztery tysiące dolarów na konto organizacji charytatywnej Oxfam i rusza autostopem na Alaskę. Podróż przez Amerykę od początku projektu była naszym wielkim marzeniem, dlatego na pewno na swojej trasie zobaczymy też miejsca, które odwiedzał Alexander - dodaje.

Casting na towarzysza podróży

"Poszukujemy chętnych na wyprawę do Ameryki Północnej. Planujemy wyruszyć kolorowym »ogórkiem« do Nowego Jorku i Waszyngtonu, a potem od Chicago, aż do Los Angeles słynną drogą 66. Następnie przez Meksyk i Houston do Miami na Florydzie. W sumie około dwadzieścia tysięcy kilometrów" - brzmiała treść ogłoszenia. Karol umieścił taką informację na różnych stronach i forach internetowych jeszcze w grudniu ubiegłego roku w celu skompletowania ekipy do czwartej wyprawy. Przygotowania do podróży szły już pełną parą, a wciąż brakowało jeszcze trzech żądnych przygód towarzyszy.- Nowe osoby dobieraliśmy według trzech kryteriów - pozytywnego nastawienia do życia, umiejętności i doświadczenia podróżniczego - tłumaczy Karol.

Na jedno z takich ogłoszeń, przeglądając stronę www.gapyear.pl, natknęła się też Ania Wardęga, studentka medycyny z Krakowa. Napisała kilka słów o sobie, odpowiedziała na niezbędne pytania i nie zwlekając wysłała swoje zgłoszenie. Nie miała wątpliwości, że to właśnie podróż, o jakiej od dawna marzyła. - Nietypowa, szalona i do tego hipisowskim busem. Pomyślałam - dlaczego nie? Jestem na czwartym roku studiów i to najlepszy czas, żeby wziąć dziekankę. Zostawić wszystko na trzy miesiące i ruszyć na wyprawę życia - mówi.

Decyzja zapadła, teraz pozostawało tylko czekać na wiadomość od pozostałych członków ekipy. A kiedy ta okazała się pozytywna, dziewczyna wsiadła w pociąg i pojechała na pierwsze spotkanie do Świdnicy. - Pomyśleliśmy, że jako przyszła lekarka, Ania bardzo nam się przyda. Ma spore doświadczenie w podróżach, ale przede wszystkim swoim poczuciem humoru i charakterem pasuje do całej grupy i atmosfery naszych podróży - mówi Wojtek Lewandowski, który uczestniczy w projekcie "Busem przez świat" od pierwszej wyprawy.
Poza Anią na spotkanie przyjechały wtedy jeszcze trzy nowe osoby. I tak do siedmioosobowej ekipy dołączył też Kuba Zyskowski - wyprawowy mechanik i tłumacz języka hiszpańskiego. Wojtek Kocoń - nurek, myśliwy i fotograf, oraz Piotrek Wujda - doświadczony podróżnik i ornitolog. Rolę kucharza i fryzjera w czasie podróży pełnić ma Aleksandra Ślusarczyk, a nad całością czuwać będzie jak zwykle Karol Lewandowski, organizator projektu.

Konserwy i kable

Całkowity planowany koszt wyprawy to 70 tys. zł, z czego większa część została już pokryta przez sponsorów. American Dream Trip 2012 to jak do tej pory nie tylko najdroższa, ale też najdłuższa ze wszystkich czterech podróży. Przyjaciele spędzą w drodze trzy miesiące, a bus stanie się dla nich w tym czasie nie tylko środkiem transportu, ale przede wszystkim drugim domem.

Niezbędny był przegląd samochodu i wymiana kilku części. - Jedziemy starym "ogórkiem", więc bardzo ważne jest zabranie sprzętu do naprawy, w razie ewentualnej awarii. Żeby było taniej, z Polski wieziemy też zawsze spory zapas puszek z żywnością, no i oczywiście butlę z palnikiem - mówi Mariusz Wojciechowski, koordynator wyprawy w Polsce.

Konieczny jest też sprzęt nawigacyjny, mapy, apteczka i przewodniki. Bus ma ograniczoną ładowność, dlatego został ustalony limit - 20 kg na osobę w 90-litrowej torbie.- Siedem takich plecaków akurat mieści się w schowku. Jest też nowy bagażnik na dachu, ale tam zapakowaliśmy namioty, karimaty i śpiwory, stół, krzesła, a w tym roku także i rower - mówi Alex. - Karol wysłał nam nawet zdjęcie, jak mają wyglądać bagaże - dodaje Ania.

Zapytają o marzenia

Tak załadowany bus czeka już od 1 lipca w Nowym Jorku, gdzie rozpocznie się ich podróż. W ramach wyprawy American Dream Trip 2012 zostanie też zrealizowany film "Jakie jest twoje marzenie?". Ekipa pokaże Amerykę okiem młodych Polaków i będą pytać napotkanych ludzi - niezależnie od ich wieku i statusu - o ich marzenia. Na blogu www.busemprzezswiat.pl każdy będzie mógł śledzić online położenie busa na mapie, codziennie będą się pojawiać relacje i zdjęcia, a co kilka dni filmy.

- Poprzednimi wyprawami pokazaliśmy, że potrafimy realizować marzenia i nie warto się poddawać. Busem z 1989 roku, za dwa tysiące złotych przejechaliśmy już trzydzieści tysięcy kilometrów i pomimo niejednej awarii, kilku napraw auta i kradzieży wszystkich bagaży i dokumentów, zawsze docieraliśmy do celu. I to pokazuje, że każdy, nawet najbardziej szalony pomysł może się udać, jeśli się w to bardzo mocno wierzy - mówi Karol.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski