Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dogrywka z wyjaśnieniami

Magdalena Uchto
Kozłów, Słaboszów. W tych gminach urzędujących wójtów oraz ich kontrkandydatów czeka II tura kampanii. Gospodarze gmin pokazują sądowe postanowienia i zaznaczają, że muszą prostować informacje rozpowszechniane przez rywali przed pierwszą turą.

Z jedną tylko różnicą. W gminie Słaboszów kontrkandydat pozwany w trybie wyborczym, po pierwszej turze, odpadł z gry wyborczej.

Słaboszów: kampania z broszurą w tle

Wójt Zbigniew Kita nie ukrywa, że zarówno biuletyn, który został wydany przed pierwszą turą przez kandydata Prawa i Sprawiedliwości, jak i apele z ambony w kościele w Kalinie Wielkiej, zaważyły na wyniku wyborczym doprowadzając do drugiej tury.

– W tej broszurze zostałem zniesławiony i wielokrotnie obrażony – mówi wójt.

W biuletynie, który dotarł również do naszej redakcji, kandydat PiS określa wójta „SB-ekiem”. Pada tam stwierdzenie, że „Najwyższy czas na egzorcyzmy w gminie Sła-boszów”.

– Ksiądz proboszcz promował w kościele w Kalinie ten biuletyn. Apelował, by nie głosować na komucha Kitę, bo kto tak zrobi, to proboszcz rzuci na niego klątwę. Są nagrania tych słów. Ale są osoby, które się tego przestraszyły i pewnie na mnie nie zagłosowały – zaznacza wójt Zbigniew Kita.

Dodaje, że sprawą zainteresował już kielecką Kurię Diecezjalną oraz księdza dziekana dekanatu miechowskiego. Do parafii w Kalinie nie udało nam się dodzwonić. O komentarz poprosiliśmy dziekana.

– Te sprawy znam z relacji ludzi i wójta. Poprosiłem proboszcza w Kalinie Wielkiej, by – jeśli rzeczywiście użył tych słów, o których się mówi – przeprosił wójta i ludzi w parafii. Wiem, że tego nie zrobił. Sytuację zna i Kuria i kanclerz. Sprawą zajmie się już nowy biskup – mówi ks. dziekan Mirosław Kaczmarczyk.

Mieszkańcy tym konfliktem są już zmęczeni. – Jestem katolikiem. W kościele chcę się pomodlić, a nie wysłuchiwać, na kogo mam głosować. Jeżeli w biuletynie pan Grzegorz twierdzi, że wraz z księdzem zrobili dla wolnej Polski więcej niż „okrągły stół“, to powinien wiedzieć, że jest demokracja i każdy ma prawo głosować jak chce. Mam dość zastraszania– mówi jeden z mieszkańców gminy Słaboszów.

Wójt Zbigniew Kita, jeszcze przed pierwszą turą, skorzystał z tzw. trybu wyborczego. I sąd zakazał kandydatowi PiS-u rozpowszechniać nieprawdziwe informacje dotyczące uznania wójta za współpracownika Służby Bezpieczeństwa i osobę mającą nieślubne dziecko z pracownicą Urzędu Gminy oraz zasądził m.in. przepadek broszury wyborczej, sprostowanie nieprawdziwych informacji w Dzienniku Polskim, przeproszenie wójta.

Zbigniew Kita podkreśla, że nie ma pojęcia, skąd w broszurze wziął się wątek obyczajowy. Wyjaśnia ten dotyczący SB. – Odbywałem zasadniczą, a później zawodową służbę w Nadwiślańskich Jednostkach MSW w Warszawie. Wpisałem to w oświadczeniu lustracyjnym, ale okazało się, że ta jednostka nie podlegała pod Służby Bezpieczeństwa. Sąd potwierdził, że nie pełniłem służby w strukturach SB – wyjaśnia. Dodaje, że stara się o zmianę oświadczenia lustracyjnego.

Wójt zaznacza, że przed drugą turą, mimo iż nie ma w niej kontrkandydata z PiS-u, musi nadal prostować informacje zawarte w broszurze. Od niedzieli rozpoczyna też spotkania z mieszkańcami.

Na placu boju pozostała Marta Vozsnak. W lokalnej polityce pojawiła się po raz pierwszy. Ale to właśnie ona z ponad 44-proc. poparciem mieszkańców zmierzy się w drugiej turze z wójtem Zbigniewem Kitą. Zapewnia, że nie podoba jej się styl kampanii prowadzonej w gminie Słaboszów przed pierwszą turą.

– Nie uznaję „obrzucania się błotem”. Uważam, że najważniejsza jest rozmowa z ludźmi, przedstawienie im swojego programu oraz wysłuchanie tego, jakie mają oczekiwania– przekonuje Marta Vozsnak. Dlatego nie angażowała się w konflikt między wójtem a drugim kontrkandydatem. Jej zdaniem polityka nie może polegać na zastraszaniu i obrażaniu innych.

Zaznacza, że spotkania prowadzone przed pierwszą turą wyborów były dla niej bogatym doświadczeniem. Uważa, że by być dobrym gospodarzem, trzeba rozmawiać z ludźmi i znać ich problemy. Marta Vozsnak przyznaje, że wynik z pierwszej tury pozytywnie ją zaskoczył. Na co dzień mieszka w Rzemiędzicach. Pracuje w Korpusie Służby Cywilnej zajmując się m.in. gospodarowaniem nieruchomościami i współpracą z samorządami.

Kozłów: spotkania tak, ale osobno

O dezinformującej kampanii mówi także wójt Stanisław Pluta. On również skorzystał z trybu wyborczego. – Mój kontrkandydat powoływał się na dane dotyczące zadłużenia na koniec 2013 roku, podając 77 proc., ale obecnie jest to 49 proc. – mówi wójt Pluta. Informacja w tej sprawie pojawiła się już w „Dzienniku Polskim”. Jednak, jak twierdzi wójt, nie zniknęła ona z ulotek. – I ja ciągle muszę prostować te dane. Ale do kampanii podchodzę spokojnie. Każdy ma prawo wybrać tego, kogo uważa. Spotykam się z mieszkańcami – mówi.

Ale Jan Zbigniew Basa, kontrkandydat wójta, podkreśla, że ten unika bezpośredniej konfrontacji. – Wychodzi z zebrań gdy ja się pojawiam – mówi. Stanisław Pluta tłumaczy, że chce – w atmosferze spokoju – porozmawiać z mieszkańcami. – Nie jeżdżę na spotkania organizowane przez kontrkandydata i tego samego oczekuję – mówi. Stawia na plakaty i spotkania.

Jan Zbigniew Basa zapewnia, że przed drugą turą otrzymał dodatkowe wsparcie. Uzyskał je od jednego z kontrkandydatów z pierwszej tury – byłego wójta Jacka Rzeźnickiego.

Druga tura już 30 listopada. W pierwszej Zbigniew Kita uzyskał 48,52 procent, a Marta Vozsnak – 44,54 proc.W gminie Kozłów, Stanisław Pluta zdobył 43,87 proc. głosów, a Jan Zbigniew Basa – 29,34 proc.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski