Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokąd jadą żużlowcy Tauronu Azotów Tarnów?

Redakcja
Najczęściej oglądany obrazek przez kibiców w Tarnowie: na prowadzeniu dwaj zawodnicy drużyny gości. Tym razem żużlowcy Unibaksu Toruń Ryan Sullivan (w żółtym kasku) i Michael Jepsen Jensen. FOT. TOPOL
Najczęściej oglądany obrazek przez kibiców w Tarnowie: na prowadzeniu dwaj zawodnicy drużyny gości. Tym razem żużlowcy Unibaksu Toruń Ryan Sullivan (w żółtym kasku) i Michael Jepsen Jensen. FOT. TOPOL
Obecny sezon miał być dla żużlowców Tauronu Azotów dużo lepszy niż ten poprzedni, w którym tarnowianie zajęli piąte miejsce w Speedway Ekstralidze. Tymczasem po pięciu kolejkach spotkań zespół z Tarnowa zajmuje ostatnie miejsce w tabeli nie mając na swoim koncie ani jednego zdobytego punktu i co gorsze w najbliższych dwóch meczach, które tarnowianie rozegrają na wyjazdach w Rzeszowie i w Lesznie niewiele zapowiada, by mogło zmienić się coś na korzyść. Takiego scenariusza nie przewidzieli chyba nawet najwięksi pesymiści.

Najczęściej oglądany obrazek przez kibiców w Tarnowie: na prowadzeniu dwaj zawodnicy drużyny gości. Tym razem żużlowcy Unibaksu Toruń Ryan Sullivan (w żółtym kasku) i Michael Jepsen Jensen. FOT. TOPOL

TARNÓW

Przed inauguracją tegorocznej rywalizacji o Drużynowe Mistrzostwo Polski szefowie tarnowskiej spółki oraz sztab szkoleniowy zapowiadał, że zespół „Jaskółek” w tym sezonie jest jeszcze bardziej wyrównany niż miało to miejsce rok wcześniej i powinny liczyć się z nim wszystkie drużyny występujące w Ekstralidze. - Nie mamy może w swojej ekipie zawodników z wielkimi nazwiskami, ale jej siła tkwi w kolektywie prezentującym zbliżony, bardzo wysoki poziom sportowy. Mamy w zespole kilku doświadczonych żużlowców, z których każdego stać jest na zdobycie co najmniej 10 punktów w meczu. Taki skład pozwala mieć nadzieję na jeszcze lepszy występ niż miało to miejsce w poprzednim sezonie. Siła jaką dysponuje nasza drużyna może się przeobrazić w dobry wynik, przy odrobinie szczęścia możemy bowiem powalczyć nawet o jeden z medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Mówiąc o szczęściu miałem na myśli równą jazdę wszystkich zawodników w trakcie całego sezonu oraz to, by naszych zawodników omijały kontuzje i defekty motocykli – mówił przed rozpoczęciem sezonu trener Tauronu Azotów Marian Wardzała.

Siła drużyny rzeczywiście miała tkwić w kolektywie i to właśnie cały zespół miał decydować o zwycięstwach w kolejnych meczach. Tymczasem w dotychczasowych spotkaniach za każdym razem zawodził któryś z zawodników i w niemal każdym meczu do zwycięstwa zabrakło tarnowianom dosłownie kliku punktów.

Falstart we Wrocławiu

Przed inauguracyjnym meczem „Jaskółek” we Wrocławiu, tarnowianie mając na uwadze mocno osłabiony skład personalny, jakim w porównaniu z ubiegłym sezonem dysponował zespół Betardu Sparty Wrocław, zapowiadali walkę o zwycięstwo. Tymczasem przegrali i to z kretesem, gdyż porażka 31-59 chluby im na pewno nie przynosi. Czego zatem zabrakło podopiecznym Mariana Wardzały, by nawiązać wyrównaną walkę z wydawałoby się równym sobie rywalem? – Wrocławianie przede wszystkim maksymalnie wykorzystali atut własnego toru. Codziennie przez cały tydzień trenowali na nim i potrafili tak idealnie dopasować swoje motocykle, że w tym elemencie nie mieliśmy z nimi żadnych szans - stwierdził trener Tauronu Azotów Marian Wardzała.

Prawda jest jednak taka, że w drużynie tarnowskiej kompletnie zawiedli Martin Vaculik i nowy nabytek Tauronu Azotów Fredrik Lindgren, którzy nie potrafili wygrać z żadnym z rywali zdobywając jedynie punkty na sobie oraz w wyniku upadku Tomasza Jędrzejaka.

Niemal identycznie było w pierwszym meczu w Tarnowie, w którym „Jaskółki” podejmując naszpikowany gwiazdami zespół Stelmetu Falubazu Zielona Góra przegrały 40-50. Niezwykle twarda nawierzchnia jaką gospodarze przygotowali na zawody sprawiła, że o końcowych wynikach poszczególnych wyścigów decydował niemal wyłącznie start. W tym elemencie tarnowianie, poza Sebastianem Ułamkiem i momentami Martinem Vaculikiem, zupełnie sobie jednak nie radzili, dlatego nie ma się co dziwić, że od początku meczu na prowadzeniu byli goście z Zielonej Góry.
Tym razem tarnowianom do zwycięstwa zabrakło punktów Bjarne Pedersena, który kompletnie zawiódł. Duńczyk słabo wychodził spod taśmy, próbował wprawdzie walczyć na dystansie jednak niewiele mógł wskórać w rywalizacji z doświadczonymi zawodnikami Stelmetu Falubazu.

Zawiódł kapitan zespołu

Wielkie nadzieje i co ważne także i duże szanse na odniesienie pierwszego w tym sezonie zwycięstwa w Speedway Ekstralidze tarnowianie mieli w Poniedziałek Wielkanocny na torze w Częstochowie. Trzeba przyznać, że wszyscy zawodnicy przystąpili do tego meczu maksymalnie skoncentrowani i gdy wydawało się, że wreszcie podejmą skuteczną rywalizację o zwycięstwo, znów zawiodło jedno ogniwo w drużynie. Tym razem był to kapitan „Jaskółek” Sebastian Ułamek, na którego bardzo liczyli nie tylko koledzy z drużyny, ale także kierownictwo drużyny. Ułamek startował bowiem na torze, na którym się wychował miał więc pociągnąć drużynę do walki o zwycięstwo. Stało się jednak zupełnie inaczej, gdyż już w swoim pierwszym popularny „Seba” zanotował upadek i w kolejnych wyścigach zdobył tylko dwa punkty wygrywając jedynie ze tarnowskimi juniorami.

- Przyznam się, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego doszło do upadku Sebastiana Ułamka, gdyż rywal go nie atakował, natomiast miejsca do jazdy miał jeszcze sporo. W kolejnych wyścigach inni zawodnicy jeździli dokładnie tym samym torem jazdy, jeździli także znacznie bliżej ogrodzenia toru i żaden z nich nie zanotował upadku. Po wykluczeniu Sebastiana Ułamka przegraliśmy wyścig aż 0-5 co podcięło nam nieco skrzydła. Mimo to w kolejnych wyścigach cały czas próbowaliśmy walczyć i dwukrotnie zbliżyliśmy się jeszcze do rywali na jeden punkt i gdy wydawało się, że mamy szansę dotrzymać im kroku, to znów traciliśmy dystans, gdyż w obu przypadkach zawodził Ułamek – komentował po meczu pod Jasną Górą trener Tauronu Azotów Marian Wardzała.

W efekcie tarnowianom zabrakło punktów kapitana drużyny i przegrali pod Jasną Górą 38-51.

Kara dla Krzysztofa Kasprzaka

Sytuacji drużyny Tauronu Azotów Tarnów nie zmieniły także dwa kolejne mecze jakie tarnowianie rozegrali na własnym torze z Caelum Stalą Gorzów i Unibaksem Toruń. Przed pierwszym z tych pojedynków zarząd tarnowskiej spółki, mając na uwadze nie najlepsze wyniki osiągane we wcześniejszych meczach jednego z czołowych zawodników krajowych „Jaskółek” Krzysztofa Kasprzaka, postanowił na czas nieokreślony zawiesić mu zgodę na starty w angielskiej Elite League.

- Decyzja ta ma na celu umożliwienie zawodnikowi lepsze przygotowanie oraz skoncentrowanie się przed meczami ligowymi rozgrywanymi w Polsce. Nie ukrywam, że nie jesteśmy do końca zadowoleni z występów Kasprzaka w pierwszych spotkaniach ligowych tegorocznego sezonu, uważamy bowiem, że stać go na znacznie skuteczniejszą jazdę – stwierdził prezes Unii Tarnów ŻSSA, Bogdan Gurgul.

Rzeczywiście prezes Gurgul nie pomylił się ani trochę, gdyż Kasprzak mając okazję do lepszego przygotowania się do wspomnianych spotkań był w nich jedną z czołowych postaci. W meczu z gorzowianami wychowanek Unii Leszno zdobył 12 punktów (w sześciu biegach), natomiast tydzień później w pojedynku z Unibaksem Toruń o jeden punkt więcej mając w dodatku na koncie tylko pięć startów.
W meczu z Caelum Stalą tarnowianie mimo dobrej postawy Kasprzaka i jeszcze lepszej Sebastiana Ułamka, który zdobył w tym meczu aż 17 punktów nie dali rady pokonać drużyny indywidualnego mistrza świata Tomasza Golloba i ostatecznie przegrali 41-49. W zespole tarnowskim po raz kolejny całkowicie zawiódł Bjarne Pedersen, który w całych zawodach pokonał tylko jednego z gorzowian, juniora Łukasza Cyrana. - Liczyliśmy na zdecydowanie lepszy występ Duńczyka i nie ukrywam, że jesteśmy mocno zawiedzeni jego postawą – stwierdził menedżer Tauronu Azotów, Paweł Baran.

W efekcie, po słabej postawie w meczu z gorzowianami, Bjarne Pedersen stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz swojego rodaka Leona Madsena. Wydawało się więc, że w kolejnym meczu na własnym torze z zespołem z Torunia zespół tarnowski wreszcie odniesie pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w Speedway Ekstralidze. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, gdyż po raz kolejny drużynie tarnowskiej zabrakło punktów zdobywanych przez wszystkich zawodników. Tym razem najwięcej pretensji po przegranym 42-47 meczu z torunianami kierownictwo drużyny miało do Martina Vaculika, który zdobył tylko 3 punkty.

Słowak od początku sezonu nie spisuje się tak jak miało to miejsce w ubiegłym roku, gdy był najlepszym zawodnikiem w naszym zespole. W meczu z Unibaksem Martin Vaculik był wyjątkowo zagubiony i to właśnie jego punktów zabrakło w tym meczu do tego byśmy mogli pomyśleć o pierwszej w tym sezonie wygranej. Porażka boli nas bardzo, gdyż rywal naprawdę był w zasięgu naszych możliwości. Takich spotkań w tym sezonie było już jednak więcej, zawsze ktoś z drużyny zawodzi i mecz kończy się naszą porażką – stwierdził menedżer Tauronu Azotów, Paweł Baran.

Bardzo słabi juniorzy

Osobnym problemem zespołu tarnowskiego są juniorzy, którzy praktycznie startują w drużynie tylko dlatego, że wymaga tego regulamin zawodów o Drużynowe Mistrzostwo Polski. W pięciu dotychczas rozegranych meczach tegorocznego sezonu tylko Tadeusz Kostro dwukrotnie przyjeżdżał na metę przez zawodnikiem drużyny przeciwnej. Pierwszy raz w meczu w Tarnowie, gdy pokonał juniora Stelmetu Falubazu Zielona Góra Adama Strzelca. Po raz drugi sytuacja taka miała miejsce na torze w Częstochowie, kiedy to tarnowianin pokonał młodzieżowca Włókniarza Marcela Kajzera. W pozostałych tegorocznych wyścigach juniorzy „Jaskółek” punkty zdobywali w sytuacjach losowych, gdy rywale nie kończyli wyścigów bądź byli z nich wykluczeni lub też, gdy przyjeżdżali na metę przed kolegą z drużyny.

Jakby tych problemów było mało to podczas treningu przed meczem wyjazdowym w Częstochowie jeden z wyróżniających się juniorów Tauronu Azotów Jakub Jamróg po nieszczęśliwym upadku doznał urazu kręgosłupa i musiał poddać się operacji. - Zawodnik doznał złamana wyrostka stawowego Th7 typu niestabilnego. Złamanie tego typu kwalifikuje się do operacji, ponieważ złamana część wyrostka może się przemieszczać. Na szczęście złamanie to nie spowodowało u zawodnika zaburzenia neurologicznego, co oznacza, że rdzeń kręgowy nie został naruszony i nie wystąpiło porażenie. Aktualny stan zdrowia zawodnika wyklucza jednak jego jazdę na motocyklu – stwierdził po wypadku Jamróga lekarz Krzysztof Morydz.

Tarnowianin po operacji obecnie jest w trakcie rehabilitacji na tor nie powróci jednak tak szybko.

W ostatnim meczu z Unibaksem Toruń poważnemu wypadkowi uległ także inny junior „Jaskółek” Tadeusz Kostro, który po upadku w pierwszym wyścigu tych zawodów doznał wstrząśnienia mózgu. Dwaj pozostali juniorzy Tauronu Azotów - Edward Mazur i Łukasz Lesiak to zawodnicy nie mający jeszcze zbyt dużego doświadczenia nawet w zawodach młodzieżowych, trudno więc od nich wymagać zdobywania punktów w meczach ligowych.
Całe szczęście, że w rozgrywkach ligowych jest teraz dwa tygodnie przerwy, dla zawodników to dobry czas na leczenie urazów. Oceniając natomiast dotychczasową postawę w meczach ligowych naszych juniorów rzeczywiście nie mamy się czym zachwycać. Przede wszystkim zawodnikom brakuje startów, dlatego jesteśmy w trakcie rozmów z przedstawicielami innych klubów z południowej Polski, chcemy bowiem zorganizować zawody Południowej Ligi Juniorów, które kiedyś miały swoje stałe miejsce w żużlowym kalendarzu. Zawodnicy mogą nabierać doświadczenia tylko poprzez starty na torze i to najlepiej w zawodach na różnych torach, a nie tylko trenując na własnym obiekcie – podkreślił menedżer Tauronu Azotów.

Polskie obywatelstwo dla Vaculika

Słabi juniorzy oznaczają pokaźne straty punktowe w trakcie każdego meczu. Dla tarnowian najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji byłoby przyznanie polskiego obywatelstwa bardzo dobremu juniorowi Martinowi Vaculikowi, który złożył już stosowne dokumenty w tej sprawie i z niecierpliwością czeka na decyzję prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.

Przed rozpoczęciem tegorocznego sezonu trener Marian Wardzała, oceniając skład drużyny jakim dysponował, powiedział wprost. - Po zmianie przepisów i wprowadzeniu obowiązkowego startu w zawodach ligowych dwóch krajowych młodzieżowców nie jesteśmy w tym miejscu tak mocni jak w poprzednim sezonie. Nie ukrywam, że zbawiennym byłoby dla nas gdyby Martin Vaculik otrzymał obywatelstwo polskie i mógł w zawodach ligowych startować jako junior. Wtedy mógłbym śmiało powiedzieć, że mamy skład marzeń – stwierdził Marian Wardzała.

Obserwując tegoroczne występy Tauronu Azotów Tarnów widać, że do składu marzeń w zespole tarnowskim brakuje nie tylko polskiego obywatelstwa dla Martina Vaculika, ale także dobrej jazdy pozostałych zawodników, których z pewnością stać na zdobywanie większej ilości punktów niż uczynili to w pierwszych pięciu meczach tegorocznego sezonu. Na razie szefowie tarnowskiej spółki oraz kierownictwo drużyny musi zweryfikować nieco swoje przedsezonowe plany i bardziej niż o medalach DMP musi pomyśleć o tym, by zespół tarnowski awansował do czołowej szóstki drużyn, która po części zasadniczej będzie miała zapewnione utrzymanie się w Ekstralidze na kolejny sezon.  

 

PIOTR PIETRAS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski