Stowarzyszenie Rotunda działało w budynku od 1995 r. Nie płaciło czynszu Uniwersytetowi Jagiellońskiemu (do którego należy gmach), ale w zamian miało prowadzić działalność kulturalną i dbać o infrastrukturę. Po tym, jak w czerwcu straż pożarna stwierdziła, że budynek powinien zostać do końca grudnia dostosowany do warunków bezpieczeństwa i konieczny jest remont, UJ postanowił go zamknąć.
Stowarzyszenie nie tylko straciło siedzibę, ale także źródło dochodu. Na dodatek organizacja ma na kocie kilkusettysięczny dług. - Nie chcę mówić o liczbach. Prawdą jest, że mamy dług, który jednak - gdybyśmy mieli budynek - moglibyśmy w ratach spłacać - mówi Ireneusz Zaczkowski, przewodniczący zarządu stowarzyszenia Rotunda. Nie wiadomo, jaka jest przyszłość organizacji. - Decyzję podejmie Walne Zgromadzenie członków - mówi Zaczkowski.
Pozostaje pytanie, co stanie się z organizowanymi przez Rotundę festiwalami - Etiudą&Animą, Krakowskimi Reminiscencjami Teatralnymi i Jazz Juniors. - Chcielibyśmy, żeby przetrwały bez względu na przyszłość stowarzyszenia. Rozmawiamy z różnymi podmiotami na temat ich przejęcia. Ale w wypadku, gdybyśmy musieli ogłosić upadłość, w decyzję w tej sprawie będzie musiał być zaangażowany syndyk masy upadłościowej - tłumaczy przewodniczący.
Bogusław Zmudziński, członek stowarzyszenia i jednocześnie dyrektor artystyczny festiwalu Etiuda&Anima dziwi się, że decyzja zapadła akurat teraz. - Dziwi ewolucja decyzji UJ, który najpierw nie interesowało się budynkiem przez 20 lat, potem słowami pani kanclerz przekonywał, że po remoncie nasze stowarzyszenie wróci do budynku, by następnie zmienić zdanie - mówi Zmudziński. - Nie chcę niczego sugerować, lecz namówić dziennikarzy do pilnowania sprawy i sprawdzenia, co w tym budynku będzie się działo w przyszłości.
Adrian Ochalik, rzecznik UJ tłumaczy, że uczelnia nie miała innego wyjścia. - Decyzja o zamknięciu obiektu jest dla nas przykra, ale oczywista, gdyż wynika z jego złego stanu technicznego. Dalsze użytkowanie stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi przebywających w obiekcie Klubu Rotunda, z powodu licznych uchybień m.in. z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Nikt nie weźmie odpowiedzialności za organizację wydarzenia bez stosownych zezwoleń - mówi. I dodaje, że w budynku „zawsze będzie prowadzona studencka działalność kulturalna”.
Wszystko dzieje się w przededniu Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima, który potrwa od 22 do 27 listopada. To najstarszy w Polsce festiwal filmowy konfrontujący osiągnięcia studentów szkół filmowych i artystycznych z całego świata oraz dorobek twórców animacji artystycznej. Zarówno profesjonalistów, studentów, jak i realizatorów niezależnych. Twórcy etiud fabularnych i dokumentalnych mają walczyć o Złote, Srebrne i Brązowe Dinozaury, a realizatorzy animacji o Złote, Srebrne i Brązowe Jabberwocky.
Jednym z gości festiwalu będzie w tym roku laureat Oscara Michaël Dudok de Wit. Artysta spotka się z publicznością przed projekcją jego pełnometrażowego filmu „Czerwony żółw” (premiera odbyła się w tym roku w Cannes). Animacja przedstawia życie rozbitka na bezludnej, tropikalnej wyspie, zamieszkałej przez żółwie, kraby i ptaki. Mężczyzna usiłuje z niej uciec przy pomocy tratwy, ale na jego drodze staje wielki, czerwony żółw, z którym musi stoczyć walkę. W filmie nie ma dialogów.
W ramach cyklu „Autoportrety twórców animacji” Dudok de Wit odsłoni tajniki swojego warsztatu twórczego i pokaże, jak powstają jego filmy (Kino Kijów, 25 listopada, godz. 17).
Jednym z wydarzeń festiwalu będzie również pokaz Billa Plymptona - „Szaleństwo Hitlera” (Kino Kijów, 27 listopada, godz. 18). To satyra o życiu i marzeniach nazistowskiego dyktatora, opowieść o niespełnionej karierze Hitlera jako animatora, który chciał stworzyć miejsce przypominające Disneyland, nazwane Nazilandem.
Warto się również wybrać na „Kamienie w moich kieszeniach” Signe Baumane (Kino Kijów, 25 listopada, godz. 20). To opowieść o pięciu kobietach pochodzących z jednej rodziny (w tym także o samej reżyserce), które zmagają się z depresją i obłędem.
Wrażeń nie zabraknie także na pokazie „Czeskiego roku”, reprezentującego tzw. nową falę czeskiej animacji. To pierwszy pełnometrażowy film Jiříego Trnki z 1947 r.
Bilety na poszczególne pokazy (9 zł i 12 zł) do nabycia przed seansami w kasach kina Kijów Centrum i MOS-u.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?