Agnieszka Podrygała. FOT. (DW)
ROZMOWA z AGNIESZKĄ PODRYGAŁĄ, piłkarką ręczną Olimpii/Beskidu
- Rzeczywiście, znacznie bliżej z waszego miasta, aniżeli z Piotrkowa Trybunalskiego, jest mi do mojego chłopaka Mariusza, koszykarza pierwszoligowego MOSiR Krosno. To jednak nie jedyny powód moich przenosin. Zaintrygował mnie również fakt tworzenia tutaj zespołu z aspiracjami awansu do superligi.
- Ale przecież jako zawodniczka Piotrcovii w tej superlidze Pani występowała?
- W Piotrcovii grałam przez trzy lata i choć dobrze się w niej czułam, pomyślałam, że nadszedł czas na odmianę. Jestem przekonana, że dokonałam we właściwym czasie właściwego wyboru.
- Jak się Pani w Nowym Sączu mieszka?
- Świetnie, i nie ma w tym stwierdzeniu odrobiny kurtuazji. Miasto leży nad rzekami, czego bardzo mi w Piotrkowie brakowało. Nigdzie nie ma ponadto tak pięknego jak u was rynku. Natomiast jeśli chodzi o ludzi, to nie dostrzegam szczególnej różnicy w mentalności sądeczan, łodzian, czy najbliższych mojemu sercu Ślązaków.
- Bo właśnie ze Śląska się Pani wywodzi...
- Tak, urodziłam się w Tychach, a moim pierwszym klubem był tamtejszy UKS Elf, obecny MOSM. Później przyszły studia na katowickiej AWF i występy w reprezentującym tę uczelnię ekstraklasowym AZS-ie. To były cudne, szalone czasy, dzielone na zabawę i treningi sportowe. Będąc na czwartym roku przeniosłam się do Piotrkowa, studia dokończyłam zaocznie. Tytuł magistra skutkuje tym, że w Nowym Sączu pracuję w szkole, a w Olimpii/Beskidzie opiekuję się grupą dziewcząt urodzonych w 1997 i 1998 roku.
- Dostrzega Pani wśród nich szczególnie utalentowane jednostki?
- Dostrzegam. Kilka pannic może kiedyś zaistnieć w "dorosłym" zespole, pod warunkiem jednak ciężkiej, systematycznej pracy.
- Piłka ręczna, nauczanie w szkole, treningi z młodzieżą. Która z tych dziedzin aktywności jest dla Pani najważniejsza?
- Jednak czynne uprawianie sportu. Przyznaję przy tym, że zawsze marzyłam o pracy z wstępującymi dopiero w dorosłość ludźmi. Przynosi ona naprawdę mnóstwo satysfakcji.
- Czy w obecnym zestawieniu sądecką drużynę stać jest na awans do superligi?
- Na awans - tak. Ale, żeby nie dawać pleców w najwyższej klasie, konieczne są uzupełnienia składu. O dwie, trzy rzucające z góry zawodniczki.
- Zadowolona jest Pani z atmosfery panującej w sądeckiej ekipie?
- Z dziewczynami znajduję wspólny język, działacze wywiązują się z wszystkich zobowiązań, układa się nam w pierwszej lidze, w czym główna zasługa trenerki Lucyny Zygmunt. Grzechem byłoby narzekać.
- Które z rozegranych przez Panią spotkań najmocniej utkwiło jej w pamięci?
- Dwa mecze, stoczone jeszcze w barwach Piotrcovii - jeden zwycięski, drugi przegrany - o brązowy medal mistrzostw Polski z Vistalem Gdynia. Trudno mi będzie ponadto zapomnieć o zremisowanych zawodach Olimpii/Beskidu z Olkuszem. Powinny być one dla nas nauczką na przyszłość.
- Jak wygląda życie prywatne Agnieszki Podrygały?
- Dobrze wygląda. Jak juz mówiła, poznany jeszcze podczas studiów chlopak mieszka w Krośnie. Ślubu na razie nie planuję, nie dostałam jeszcze nawet pierścionka zaręczynowego. Uwielbiam jazdę na rowerze i na rolkach, kocham góry, lubię czytać. Jestem w trakcie lektury trylogii Stiga Larssona "Millenium". Nigdy natomiast samotnie nie oglądam filmów. Do tego potrzebuję towarzystwa. Nie bardzo wyobrażam sobie życia bez komputera. W dzisiejszych czasach bywa on niezastąpiony.
Rozmawiał: DANIEL WEIMER
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?