Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom kultury kontra "Pudelsi"

LIZ
"Pudelsi" byli główną gwiazdą koncertu, zorganizowanego na Placu Tysiąclecia w Chrzanowie podczas XII Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak twierdzi dyrektor Smółka, zgodnie z podpisaną umową z agentem zespołu, koncert miał trwać 60 minut, a muzycy mieli grać na żywo. Tymczasem okazało się, że "Pudelsi" zagrali z pełnego playbacku i na dodatek o ok. 15 minut krócej. - Zarówno my, jak i publiczność, czujemy się oszukani. Dlatego zapowiedzieliśmy agencji, że nie zapłacimy pełnej kwoty za koncert. Umowa opiewała na 10 tys. zł, ale nie zapłacimy tyle pieniędzy za 45 minut grania z playbacku. Na razie chcemy załatwić sprawę polubownie - wyjaśnia Jan Smółka, dyrektor MOKSiR w Chrzanowie.

Kto nie wywiązał się z umowy?

   Miejski Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Chrzanowie zamierza pozwać do sądu agencję, która organizowała koncert zespołu "Pudelsi" podczas tegorocznego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Chrzanowie. Powód to niedotrzymanie warunków umowy. "Pudelsi" mieli dać godzinny koncert na żywo, a - zdaniem dyrektora domu kultury Jana Smółki - zagrali z pełnego playbacku i znacznie krócej.
   - Nasz prawnik skontaktował się z agentem zespołu, który do połowy lutego ma dać odpowiedź, czy zgodzi się na zmniejszenie kwoty o ok. 3 tys. Jeżeli nie, jesteśmy zdecydowani oddać sprawę do sądu - zapowiada Smółka. Zupełnie odmiennego zdania jest agent zespołu Marcin Adamkiewicz, który twierdzi, że zespół nie mógł zagrać na żywo pełnego koncertu, gdyż organizator (MOKSiR - przyp. LIZ) nie zapewnił mu odpowiednich warunków.
   - Zespół nie mógł wywiązać się z warunków umowy, gdyż także nasze warunki dotyczące nagłośnienia i sprzętu nie zostały spełnione. Dlatego raczej nie widzimy możliwości porozumienia z domem kultury. Jeżeli będzie taka potrzeba, to cały zespół pójdzie do sądu i będzie wyjaśniał, na czym polega organizacja koncertu. Co więcej, Maciej Maleńczuk zamierza nawet pozwać do sądu dyrektora Smółkę za zniesławienie. Dyrektor publicznie wypowiadał się bowiem, że w dniu koncertu Maciek był nietrzeźwy. Rzekomo wywracał się na scenie i dziwnie zachowywał. Pan dyrektor chyba nigdy nie widział występu "Pudelsów". Maciek ma swoje charakterystyczne ruchy sceniczne, a na scenie mógł się wywrócić, bo było ślisko. W dniu koncertu był trzeźwy - odpiera zarzuty Marcin Adamkiewicz, agent zespołu.
   W zarzutach MOKSiR nie ma jednak ani jednej wzmianki o stanie wokalisty zespołu w dniu koncertu. Zapytany o te kwestię dyrektor twierdzi, że być może wśród publiczności pojawiły się takie opinie, ale nikt nie poddał Maleńczuka badaniu na alkomacie, więc mogą to być jedynie domniemania i nie są przedmiotem sporu. Co więcej - zdaniem Jana Smółki - MOKSiR ze swojej strony odpowiednio przygotował scenę i sprzęt do koncertu. - _Gdyby zespół przyjechał 2 godziny, a nie 5 minut przed koncertem i miał czas na zamontowanie i sprawdzenie sprzętu, nawet gdyby wyszły jakieś niedociągnięcia, można by to było zmienić. Przed koncertem akustyk MOKSiR konsultował się z akustykiem zespołu i wszystko było w porządku. Agent i zespół powinni byli zgłaszać swoje zastrzeżenia przed koncertem, a nie mówić o nich teraz, na zasadzie odpierania zarzutów - _dodaje dyrektor.
(LIZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski