Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom na górze Lubogoszcz - miejsce, w którym pisał Jan Józef Szczepański

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Jan Józef Szczepański spędził niemal pół swojego życia w Kasince Małej.
Jan Józef Szczepański spędził niemal pół swojego życia w Kasince Małej. Krystyna Trzupek
"Szczepanówka" to drewniany dom w środku lasu, na zboczu góry Lubogoszcz w Kasince Małej. Do dziś czuć tutaj ducha wybitnego pisarza Jana Józefa Szczepańskiego.

Lubogoszcz w Beskidzie Wyspowym oferuje turystom niezapomnianą panoramę. Góra (968 m n.p.m.) leży na zachodnim krańcu tego pasma, między Mszaną Dolną, Kasinką Małą i Kasiną Wielką. Kręta uliczka z osiedla Świątkówka wiedzie do kamienistego traktu w środku lasu. Dalej czeka nas kilkanaście minut wędrówki czarnym szlakiem, wijącym się stromym wąwozem. Po drodze można spotkać grzybiarzy niosących kosze pełne prawdziwków i kozaków. Okoliczne lasy obfitują w jesienne smakołyki.

- Nazbierałam już dwa pełne kosze. Wystarczy tylko zejść ze szlaku. Grzyby same pchają się do koszyka - śmieje się napotkana turystka.

Po kilkunastu minutach z zarośli wyłania Baza Szkoleniowo-Wypoczynkowa Lubogoszcz, która jest częścią Krakowskiego Szkolnego Ośrodka Sportowego w Krakowie. Działa przez cały rok na zboczu góry, w otoczeniu lasów. Przyciąga spokojem i przyrodą. W październiku cisza w jej otoczeniu zwiastuje zakończenie sezonu. Niedaleko bazy, niewidoczna z drogi, schowana w gęstej otulinie drzew, rozciąga się dawna posiadłość Jana Józefa Szczepańskiego.

Portki Odysa

Drewniane belki majestatycznie odsłaniają się z leśnej gęstwiny. Otwarte okna świadczą o obecności gospodarzy. Jesienią, dom w środku lasu wygląda wręcz baśniowo. Ogród wokół tonie w liściach, spod których wychylają główki późne, jesienne kwiaty. Rozpięty niemal na całą ścianę bluszcz stara się zakryć budynek przed turystami, którzy zboczyli ze szlaku.

Mały, parterowy domek z długą werandą kupił w Kasince ojciec Jana Józefa Szczepańskiego od pierwszego dyrektora obozu YMCA (Young Men’s Christian Association - Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej) K.R. Cummingsa. Spłonął w latach 30. XX wieku. Właściciel odbudował go w 1936 roku. Aleksander Szczepański, dyplomata, nie cieszył się długo odnowionym domem. Zmarł po długiej chorobie kilka miesięcy później. Przy budowie pomagał mu Stanisław Bolsęga (opisany w "Portkach Odysa"). Kiedy znalazł się w trudnej sytuacji i nie miał się gdzie podziać, zamieszkał w „Szczepanówce”. Gospodarzył na niewielkim kawałku pola. W obórce obok hodował m.in. krowę i kury.

W czasie wojny dom w Kasince był schronieniem dla tułaczy i partyzantów, którzy szukali tutaj kryjówki przed wyrokami okupantami. Pozostało po nich kilka obrazków świętych. Część wyposażania w tym czasie została zrabowana.

- To była dla nas oaza ciszy i spokoju. Mieliśmy tutaj wspaniałe dzieciństwo - wspomina Anna Krasnowolska, córka wybitnego pisarza, witająca ciepło w progach „Szczepanówki”. Pamięta jeszcze czasy, kiedy w domu nie było prądu („doprowadzono go dopiero w 1957 roku”). Wspomina wieczory oświetlone blaskiem lampy naftowej i świeczek.

- Widzę tatę pochylonego przy biurku w swoim gabinecie. Teksty pisał ręcznie. Kiedy uzbierało ich się więcej, dyktował mamie, która pisała na maszynie - nadmienia profesor Krasnowolska.

Tradycja rodzinna

Niemal cała rodzina parała się pisarstwem. Tradycje sięgają pokoleń. Pani Anna swoją pierwszą powieść napisała w wieku pięciu lat, ale potem zarzekła się, że nie pójdzie w ślady ojca.

- Babcia Maria była poetką i tłumaczyła z języka chorwackiego, dziadek Aleksander był autorem wspomnień z Ameryki, ciotka taty, Maria Kuncewiczowa, zapisała się w historii jako wybitna pisarka, tłumaczka i wykładowczyni na University of Chicago. Brat Michał wydał dwie książki, siostra Katarzyna Szczepańska-Kowalczuk jest autorką książek dla dzieci i książki "Szuflada" (Wydawnictwo Literackie 2018), opartej na dokumentach dotyczących rodziny mamy. Syn Jan wydał do tej pory pięć tytułów - to zbiory opowiadań i powieści. W rodzinie mamy również były osoby piszące: prababka Maryla Wolska i jej córka (siostra dziadka) Beata Obertyńska były poetkami - wylicza profesor Krasnowolska.

Sama - z racji tego, że jest iranistką - pisze wyłącznie artykuły naukowe. Szczepański studiował indologię. Do nauki specjalnie dzieci nie gonił, przykładał za to dużą wagę do języków obcych.

Żołnierz i obieżyświat

Jan Józef Szczepański należał do Klubu Pisarzy Marynistów, którzy mieli umowy z Polskimi Liniami Oceanicznymi, umożliwiające pisarzom i dziennikarzom rejsy statkami handlowymi. Często wybierał się w dalekie podróże na ich pokładach, pisząc reportaże z wyprawy. Tym sposobem zwiedził wiele krajów. Na polarne wojaże zabierał go również przyjaciel, geolog-polarnik Stanisław Siedlecki. Efektem była książka "Zatoka Białych Niedźwiedzi" (WL 1960).

Na ścianach domu wisi kilka eksponatów przywiezionych z dalekich wypraw, między innymi czaszka białego niedźwiedzia i kieł słonia.

- Ojciec był bardzo dobrym człowiekiem, niezwykle towarzyskim, miał w sobie ogromną ciekawość świata. Kochał to, co robił. "Polską jesień", książkę o kampanii wrześniowej napisał w wieku 20 lat, a cechuje ją niezwykła dojrzałość - nadmienia profesor Krasnowolska.

Proza wojenna zajmuje sporo miejsca w twórczości Szczepańskiego. Nic dziwnego. Pisarz był żołnierzem kampanii wrześniowej 1939, uczestnikiem ruchu oporu, partyzantem. Przeżycia z lat wojny i trudne czasy powojenne odcisnęły głębokie piętno na życiorysie pisarza. „Szczepanówka” była dla niego wówczas oddechem. To tutaj odnalazł ukojenie i spokój.

- Dziś piąta środa, odkąd urwały się moje kłopoty z UB (…) Gdy kładę się spać i słucham, jak Danusia czesze się w schowku (sypki, gęsty szelest grzebienia) i jak Bąbelek posapuje w koszu, i gdy patrzę na spokojny rytm złotych belek ściany, czuję w ustach smak szczęścia, które wydaje się ustalone na zawsze - powolne jak miód, bez niepokojącej cierpkości, ale bardzo uczciwe i dobre” - pisał w swoich „Dziennikach”, wydanych w 1949 roku.

W cieniu twórcy

Gabinet Szczepańskiego tonie w przyjemnym półmroku. Przez gęste konary drzew do wnętrza usiłują się przebić promienie słoneczne. Ślizgają się po ścianach, podłodze. W większości domu udało się zachować oryginalne wyposażenie. Drewniane biurko, wytarte od pracowitych rąk pisarza, zdaje się pamiętać każde powstałe na nim dzieło, jak "Polska jesień" (1955), "Buty i inne opowiadania" (1956), "Pojedynek" (1957), "Tombakowy pierścionek i inne opowiadania" (1957), "Dzień bohatera" (1959) i wiele innych. W rogu ściany ze zdjęcia śmieje się młody Szczepański. W salonie duży drewniany stół, stara szafa pełna książek i ogromny, kamienny kominek.

- Te kamienne piece dawały mnóstwo ciepła - uśmiecha się na wspomnienie pani Anna.

Na górę prowadzą drewniane schody, skrzypiące pod każdym stąpnięciem. Z werandy rozciąga się widok na przebijający przez korony drzew góry Szczebel. W rogu skrzynie wianne, sąsiek kryjący skarby.

- Swego czasu, na wakacjach dom mieścił nawet do 20 osób. Spaliśmy jedno koło drugiego, najczęściej na górze - wspomina 73-letnia gospodyni.

Centrum kuchni stanowi kamienno-gliniany piec. Suszą się tutaj wiązki ziół, na stole skarby jesieni: jabłka, orzechy. Przez otwarte na oścież drzwi, prowadzące na werandę wpada ciepłe, październikowe powietrze.

- Spędzaliśmy tutaj każde wakacje, każde lato. To były czasy, kiedy żyliśmy biednie, wodę trzeba było nosić ze studni, zresztą do dziś w „Szczepanówce” nie ma wody, ale życie tu tętniło i tętni innym rytmem - opowiada profesor. - Kiedy byliśmy już dorośli, rodzice przyjeżdżali tutaj, jak stopniał pierwszy śnieg i wyjeżdżali, gdy spadał pierwszy w następnym sezonie.

Jan Józef Szczepański z żoną Danutą przeżył razem niemal 60 lat. Byli bardzo dobrym i zgodnym małżeństwem.

Gość w dom

Ze zwiedzeniem „Szczepanówki” nie ma żadnego problemu, jeżeli tylko właściciele są w domu. Każdy, kto zabłądzi w te strony i ma ochotę na wędrówkę śladami wielkiego pisarza, spotka się z serdecznym przyjęciem i gościnnością gospodarzy.

Pani Anna nie snuje planów, co do przyszłości tego miejsca. Czy kiedyś powstanie tutaj muzeum upamiętniające wybitnego ojca?

- Na razie nie myślimy o tym. To dom mieszkalny. Ostoja spokoju. Przyjeżdżam, kiedy tylko mam czas i ochotę. Odpoczywam - uśmiecha się na pożegnanie.

Dlaczego jesienią tak często chorujemy?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dom na górze Lubogoszcz - miejsce, w którym pisał Jan Józef Szczepański - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski