Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom (nie)spokojnej starości?

Redakcja
Pracownicy Domu Kombatanta zapewniają, że dobrze wykonują swoją pracę Fot. Magdalena Uchto
Pracownicy Domu Kombatanta zapewniają, że dobrze wykonują swoją pracę Fot. Magdalena Uchto
Zgłoszenia do prokuratury, wzajemne oskarżenia, niemilknące od ponad roku konflikty między większością pracowników Domu Kombatanta a władzami powiatowymi, trzeci w ciągu kilkunastu miesięcy dyrektor - tak wygląda sytuacja w Domu Pomocy Społecznej w Miechowie. I choć wszyscy są zgodni, że ta placówka powinna służyć przede wszystkim mieszkańcom, to jednak wciąż pozostają oni w cieniu wydarzeń rozgrywających się na ich oczach.

Pracownicy Domu Kombatanta zapewniają, że dobrze wykonują swoją pracę Fot. Magdalena Uchto

KONTROWERSJE. Nadal nie wiadomo, czy w placówce zapewniającej opiekę 46 osobom, uda się przywrócić normalność

Tak narodził się konflikt
Wszystko zaczęło się w czerwcu ubiegłego roku. Wówczas na stanowisko p.o. dyrektora DPS-u została powołana Małgorzata Lewińska-Szastak. Taka decyzja oburzyła związki zawodowe. Kością niezgody stał się m.in. nowy regulamin organizacyjny. Rozpoczął się etap kontroli, kłótni, które doprowadziły do dwugodzinnej akcji protestacyjnej. Związkowcy domagali się odwołania dyrektorki i wzrostu płac. Pierwszy cel udało im się osiągnąć. W listopadzie ub.r. konkurs na dyrektora wygrał Stefan Janusz. Załoga stanęła za nim murem. Wydawało się, że sytuacja powoli się stabilizuje. Jednak pojawił się kolejny problem. Dyrektor zrezygnował z pracy. W piśmie skierowanym m.in. do Rady Powiatu przyznał, że jego decyzja to efekt braku współpracy z Zarządem Powiatu. Podkreślił, że wielokrotnie informował władze o groźbie załamania budżetu DPS-u, prosząc o jego analizę i wsparcie finansowe. Ale jego apele pozostały bez echa.
Starosta Mieczysław Bertek ma na ten temat inne zdanie. Zdradza, że kontrole starostwa wykazały nieprawidłowości finansowe i niewykluczone, że były już dyrektor będzie musiał za nie odpowiedzieć. Z kolei związkowcy są przekonani, że Zarząd Powiatu zrobił wszystko, by pozbyć się Stefana Janusza. Powód? - On po prostu potrafił porozumieć się z pracownikami. Zadbał o to, by w miarę możliwości podnieść nasze zarobki. I to się chyba nie podobało władzom powiatu - mówi Waldemar Aksamit, przewodniczący Związku Zawodowego "Konfederacja Pracy" działającego przy Domu Kombatanta.
Tak narastał konflikt
Po odejściu Stefana Janusza starostwo ogłosiło kolejny konkurs na stanowisko dyrektora DPS-u. Nie zgłosił się nikt. W następnym wystartowała jedna osoba, która jednak nie wzbudziła zaufania Zarządu Powiatu. W tej sytuacji na pełniącą obowiązki powołał on Bronisławę Pawelec, byłą dyrektorkę banku BPH w Miechowie. Wśród pracowników Domu Kombatanta zawrzało na nowo. Ich przedstawiciele oraz dwóch radnych powiatowych złożyło w miechowskiej prokuraturze zawiadomienie o złamaniu prawa przez starostę Mieczysława Bertka. Autorzy pisma zarzucają mu, że zatrudnił osobę bez wymaganych kwalifikacji, kierując się jedynie faktem, że ma ona ojca w tym DPS-ie. Doniesienie do prokuratury wywołało burzę. Starosta jest przekonany, że w ten sposób radni powiatowi Andrzej Markiewicz i Paweł Osikowski rozpoczęli kampanię wyborczą. Ich działania nazywa donosicielstwem. Ujawnia także, że docierają do niego głosy o złym traktowaniu mieszkańców DPS. Natomiast wicestarosta Stanisław Pietrzyk uważa, że pracownicy zapomnieli, że ich zadaniem jest pomoc osobom starszym. - Z wypowiedzi niektórych wynika, że ta praca ich męczy. Widocznie pomylili się z wyborem - komentuje.
"Dziennik Polski" rozmawiał z kilkoma pracownikami. Czują się pokrzywdzeni. Nie zgadzają się z takimi zarzutami. - My pracujemy w pocie czoła. Na 46 pensjonariuszy jest jeden opiekun, jedna pielęgniarka i jedna osoba delegowana do pracy w kuchni. W tygodniu do godziny 15 jest też przełożony pielęgniarek. Za to w biurze pracuje sześć osób - mówi Małgorzata Nowicka. Waldemar Aksamit zaznacza, że załoga wykonuje codzienną toaletę mieszkańców, a także m.in. kąpiel, wymianę pościeli, pranie czy prasowanie.
Pracownicy są oburzeni wypowiedziami władz powiatu, które twierdzą, że mieszkańcy są zastraszani. - Jeżeli starosta ma takie informacje, to dlaczego nie wyciągnie konsekwencji wobec pracowników? Niech udowodni, że coś źle zrobiliśmy. Niech nie opiera się tylko na domysłach, donosach, anonimach. My, jak piszemy pisma, to się pod nimi podpisujemy - podkreśla Ewa Szarek, wiceprzewodnicząca "Konfederacji Pracy".
W obronie pracowników występują też radni powiatowi. Paweł Osikowski i Andrzej Markiewicz są przekonani, że Zarząd Powiatu nie potrafi sobie poradzić z sytuacją w Domu Kombatanta. Są przeciwni przekazaniu tej placówki organizacji pozarządowej. Ich zdaniem jest na to jeszcze za wcześnie. - Zarząd, zamiast łagodzić konflikty w tym domu, tylko je podsyca - podkreśla Andrzej Markiewicz. Starosta Mieczysław Bertek zapewnia, że zarząd zrobił wszystko, by doprowadzić do unormowania sytuacji. - Ale skoro żaden z pełniących obowiązki dyrektora nie odpowiada pracownikom, inny dyrektor sam zrezygnował, a kolejne konkursy nie przyniosły rozstrzygnięcia, nie mamy innego wyj-ścia jak przekazać placówkę podmiotowi z zewnątrz, który zostanie wyłoniony w drodze konkursu - argumentuje starosta.
Tak chcą złagodzić konflikt
Do tego czasu p.o. dyrektora będzie pełnić Bronisława Pawelec. - Jestem daleka od komentowania spraw wewnętrznych. Jestem tu po to, by wyciszyć konflikt. Tak, by ci, którzy tu mieszkają, czuli się jak w prawdziwym domu, a załoga przychodziła do pracy z prawdziwą przyjemnością i by potrafiła stworzyć zespół. Lubię ambitne zadania i mam nadzieję, że uda mi się stworzyć dobrą atmosferę. Inaczej by mnie tutaj nie było - gwarantuje p.o. dyrektora. Dodaje, że nie przeszkadzają jej uwagi kierowane pod jej adresem. - Jestem odporna na tego typu komentarze. Moja potrzeba istnienia w mediach jest na niskim poziomie. Są osoby, u których jest ona zdecydowanie większa - zaznacza. Bronisława Pawelec podkreśla, że od pracowników wymaga jedynie tego, co mają w zakresie własnych obowiązków. Zależy jej na przywróceniu normalności w tym Domu Pomocy Społecznej. Tak, by rzeczywiście był to dom spokojnej starości. Przyszedł czas, by dla wszystkich najważniejsi stali się mieszkańcy. - Tym bardziej że czytają gazety i doskonale wiedzą, co się dzieje w ich placówce - mówi dyrektorka.
Kilka spraw związanych z funkcjonowaniem domu wyjaśnia prokuratura. Starostwo jest w trakcie przygotowywania procedury konkursowej w kierunku wyłonienia podmiotu, który zajmie się prowadzeniem DPS-u. Czy te działania przywrócą spokój w tej placówce? Na razie niewiele na to wskazuje. Choć wszyscy zapewniają, że zależy im na unormowaniu sytuacji. Normalności chcą pracownicy, dyrektorka oraz władze. Problem w tym, że dopóki nie usiądą oni przy wspólnym stole, szanse na porozumienie są minimalne.
MAGDALENA UCHTO
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski