MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dom tymczasowy - szansa na życie

Redakcja
Piękny Bruno w domu tymczasowym zaufał wreszcie ludziom i teraz czeka na kochających opiekunów Fot. Barbara Matoga
Piękny Bruno w domu tymczasowym zaufał wreszcie ludziom i teraz czeka na kochających opiekunów Fot. Barbara Matoga
Ruchliwa ulica w centrum Krakowa. Wśród ludzi, psów i samochodów błąkała się młodziutka, wychudzona czarna kotka. Podbiegała do przechodniów, przesiadywała pod bramami, próbowała wejść do klatek schodowych. Żebrała o jedzenie dla siebie i - jak się później okazało - dla trójki urodzonych w piwnicy kociąt.

Piękny Bruno w domu tymczasowym zaufał wreszcie ludziom i teraz czeka na kochających opiekunów Fot. Barbara Matoga

Kasia i Marcin dowiedzieli się o kotce od znajomych. - Mamy już dwie przygarnięte z ulicy kotki, ale nie mogliśmy zostawić tego kociego nieszczęścia na ulicy, bo na pewno by nie przeżyły - mówi Kasia. Odnaleźli właściciela piwnicy, w której mieszkała kocia rodzina. Wśród sterty zakurzonych gratów leżały kociaki; ich matki nie musieli szukać - sama weszła im na ręce.

Było to w maju, a dziś Jagusia i kociaki mają już nowych, kochających opiekunów. Kasia i Marcin wiedzieli bowiem od początku, że nowe nabytki na stałe zostać u nich nie mogą. Dali im jednak dom tymczasowy - a więc taki, w którym bezdomny kot czeka na swój dom stały.

"Tymczasowanie" jest najbardziej efektywną formą pomocy zwierzętom. Wielu ludzi, nawet przyjaźnie do kotów nastawionych, nie przygarnie zwierzaka z ulicy, a nawet ze schroniska. Boją się pcheł i robaków, kocich chorób, nie wiedzą, jak poradzić sobie ze zdziczałym, przerażonym stworzeniem. Jeśli zaś w domu jest inne zwierzę, do tych obaw dochodzi ryzyko braku wzajemnej akceptacji lub zarażenia pupila. Znacznie chętniej przygarniane są koty "z domu", o których stanie zdrowia i charakterze można się wiele dowiedzieć. Z kolei nawet najbardziej "kociolubne" osoby nie mają mieszkań z gumy, w których zmieściłyby się na stałe wszystkie napotkane na drodze koty. Dają im więc inną, ogromną szansę na życie, oferując dom tymczasowy.

Decydując się na zaoferowanie takiego domu, trzeba liczyć się z wieloma problemami. Jeśli w mieszkaniu jest już inne zwierzę, musi być ono zaszczepione. Trzeba też mieć miejsce, w którym "znalezisko" będzie mogło być przez jakiś czas odizolowane. W skrajnych przypadkach może to być np. łazienka lub ciepła piwnica. Jak najszybciej trzeba też pokazać kota weterynarzowi, który oceni jego stan, stwierdzi ewentualne choroby i - w zależności od kondycji kota - poda mu środki na odpchlenie i odrobaczenie. Ponieważ bezdomne koty z reguły nie noszą ze sobą książeczek zdrowia, kolejnym krokiem jest szczepienie przeciwko chorobom zakaźnym.

Jeśli zwierzak jest zdrowy, nauczony czystości i oswojony - można rozpocząć poszukiwania stałego domu. W Internecie jest wiele miejsc, gdzie można ogłosić taką znajdę, drukują je też bezpłatnie niektóre gazety (także "Dziennik Polski"). Można również wywieszać ogłoszenia w lecznicach weterynaryjnych, można wreszcie prosić o pomoc znajomych. Czasem trzeba uzbroić się w cierpliwość. Uratowane przez Kasię i Marcina kociaki znalazły dom dość szybko. Ich mama musiała czekać dłużej, bo ludzie bardziej wolą kocięta niż koty dorosłe. Na szczęście - nie wszyscy.

Czasem zdarza się, że przygotowanie kota do adopcji trwa dłużej niż zakładano. Najczęściej powodem jest stan jego zdrowia, który wymaga dłuższego leczenia. Czasem trafi się dzikus, który z różnych względów nie może wrócić na swój teren. Tymczasowych opiekunów czeka wówczas proces oswajania i socjalizacji przybysza. Małgorzata, która podczas pamiętnej ewakuacji krakowskiego schroniska zabrała 8-letniego Bruna była już na granicy decyzji, by oddać go z powrotem - do miejsca, gdzie spędził 5 lat. Kot sprawiał bowiem wrażenie, że nigdy nie da się oswoić. Po kilkunastu tygodniach piękny Bruno wreszcie zaufał ludziom. Dziś mruczy, domaga się głaskania - i czeka na kogoś, kto przygarnie go na zawsze.
Oswajanie Bruna nie było łatwe, bo prócz poschroniskowej traumy bardzo przeżywał częste wizyty u weterynarza. U przygarniętych z ulicy lub ze schroniska kotów, w domowych warunkach, kiedy poczują się bezpieczne, czasem ujawniają się utajone choroby. Na szczęście, wielu weterynarzy opiekunów bezdomnych kotów traktuje ulgowo przy wystawianiu rachunków. W razie potrzeby można też szukać pomocy w prozwierzęcych fundacjach lub na internetowych forach miłośników zwierząt. Nie są tam niczym niezwykłym zbiórki pieniędzy na kosztowne leczenie kotów, których opiekunów forumowicze znają tylko z sieci.

Odpowiedzialny opiekun tymczasowy przed przekazaniem kota w nowe ręce odwiedza przyszłego opiekuna, informuje go o charakterze i przyzwyczajeniach potencjalnego pupila, a następnie proponuje podpisanie umowy adopcyjnej. Wielu ludzi uważa to za zbędne dziwactwo. Nie mają jednak racji, bo taka umowa zawiera wyłącznie zobowiązanie do zapewnienia kotu standardowej opieki (karmienie, szczepienia, odrobaczanie i oczywiście - w przypadku kociąt - w odpowiednim czasie kastracja). Ważnym punktem jest też zgoda na to, że jeśli z jakiegoś powodu opiekun postanowi oddać kota - ten wróci do swojego tymczasowego opiekuna. Istotne jest także to, że utrzymując z nim kontakt, można zawsze liczyć na radę i pomoc w przypadku jakichkolwiek problemów.

Kasia i Marcin przyznają, że przechowanie Jagusi i jej dzieci wiązało się z pewnymi kłopotami i wyrzeczeniami. Ale nie żałują, bo radość i satysfakcja z uratowania czterech kocich istnień była tego warta. Pewnie wkrótce znów znajdą na swojej drodze kolejne kocie nieszczęście.

Barbara Matoga

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski